Da fak?! Zaczęło się świetnie. Przeciętny facet w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Aktorstwo prawie teatralne, w stylu lat 60tych. Pościgi i tajemnica. Ale jak, jaki na Kronosa jest sens w tym że Depp to ten Złodziej. Przez cały czas zachowuje się jak gapowaty nauczyciel z Wisconsin. Nawet jak jest sam, nawet jak ratuje swoje życie przed mafiozami, nawet jak nie ma powodu żeby udawać to on nadal zachowuje się jak swoja przykrywka. Jedyny powód do tego to to że twórcy chcieli zdjąć z niego podejrzenie widza ale przez jego zachowanie "zaskoczenie" na końcu nie trzyma się kupy. Po trzydziestu minutach stwierdziłem że "Depp jako ten poszukiwany to najgłupsze możliwe zakończenie" i niestety tak się stało.
W tej historii Elise nie jest przecież profesjonalną aktorką i nawet to, że pracuje w departamencie przestępstw kryminalnych nie oznacza automatycznie, że - gdyby Alexander z samego początku odkrył karty - zachowywałaby się wystarczająco naturalnie, unikając podejrzeń ze strony wszystkich, którzy ją śledzili. A nie tylko departament ją śledził. Poza tym, takie zachowanie Alexandra dodawała tylko komizmu. Bardziej, niż Elisa Alexandra, Alexander znał Elise i wiedział, jak wczuć się w rolę fajtłapowatego nauczyciela z Wisconsin, by historia przebiegła po jego myśli
Poza tym, z logicznego punktu widzenia, lepiej wcielić się w swoją postać od początku do końca, niż dostosowywać się za każdym razem. Tym bardziej, jeśli w grę wchodzi 744 milionów funtów i zły, brytyjski mafiozo.
Wiem że Alexander nie mógł ujawnić się Elise bo to zniszczyło by jego przykrywkę. Jednak jakoś dziwne wydaje mi się ze doświadczona agentka która ma oczy dookoła głowy nie poznała swojego kochanka. Czego ich tam uczą w tej akademii policyjnej? Nie była aktorką ale Alexander też nie był aktorem a tutaj proszę dwa lata starczyły żeby zmienić sobie osobowość, mowę ciała, akcent.
No i jak niby wiedział że Elise wybierze dokładnie go. Mógł wybrać miejsce koło pustego siedzenia żeby miała gdzie usiąść i nawiązać z nią kontakt wzrokowy ale tak na prawdę to jak mógł przewidzieć że po śród kilkudziesięciu ludzi w tym pociągu Elis nie znajdzie jakiegoś innego średniego wzrostu bruneta o maślanych oczach.
"lepiej wcielić się w swoją postać od początku do końca, niż dostosowywać się za każdym razem" - jak gonią cię ruscy z gnatami to raczej zwiewasz tak szybko jak możesz a nie myślisz o przykrywce. Zwłaszcza że, jak Alexander sam mówił, nie przewidział ich interwencji.
Plan Alexandra był tak samo nieprawdopodobny i zależny od setek zmiennych czynników na które nie miał wpływu jak plany
Johna z serii Piła.
Po pierwsze: jak miała poznać swojego kochanka skoro gapowaty nauczyciel był prawdopodobnie dokładnym przeciwieństwem znanego złodzieja? Zmienił twarz, głos, wszystko. Miał na to dwa lata, przez dwa lata można zmienić osobowość, szczególnie, że ma się IleśTam milionów na koncie i dobry powód. Alexander niby nie był aktorem ale jak w wielu innych filmach dobry złodziej = dobry aktor. Zresztą okradł tego złego anglika, kiedy ten go traktował jak syna. To chyba można śmiało powiedzieć, że potrafił doskonale udawać.
Po drugie: nie mógł wiedzieć, że Elise wybierze dokładnie jego w pociągu, ale mógł zwiększyć tego prawdopodobieństwo. Prawdopodobnie doskonale ją znał i wybrał sobie taką twarz i osobowość by ona czuła chęć może zbliżenia, a może poznania gapowatego nauczyciela z Ameryki. Do tego wybór książki-kryminału pewnie miał zwiększyć jego szanse (Gdybym była w tej samej sytuacji co ona, uznałabym rozmowę z gościem zaczytanym w kryminale jako wyjątkowo ciekawą, może nieco ironiczną? A to dlatego, że sama żyjąc w "kryminale" chciałbym wiedzieć jakie inni mają na to spojrzenie. Nie potrafię tego jaśniej wytłumaczyć...brakuje mi słowa.) Jednak to wszystko jest wciąż punktem zapalnym tego planu. Pewnie gdyby go nie wybrała, on mógłby się do niej przysiąść lub znaleźć ją już, niby przypadkiem, w Wenecji.
Po trzecie i ostatnie: nie możemy wiedzieć jak zachowuje się prawdziwy Alexander, może miał więcej wspólnego z Frankiem niż to widać na pierwszy rzut oka. A poza tym mogło być też tak, że jego plan dostosowywał się do sytuacji i w ten sposób gdy okazało się, że ruscy są na jego tropie on wcielił ich do planu i postanowił wpoić im, że nie jest Alexandrem. To mogło pomóc wyjść z opresji, a do tego gdy byli u niego w apartamencie czy co to tam było czuli się dosyć skołowani, gdy zaczął im wmawiać, że jednak on to on. Ponadto jakby ruscy byli pewni, że on jest złodziejem szybko mieliby taką pewność i policjanci, a wtedy cały plan wziąłby w łeb.
"Po pierwsze: jak miała poznać swojego kochanka skoro gapowaty nauczyciel był prawdopodobnie dokładnym przeciwieństwem znanego złodzieja?" niestety w tym przypadku nie potrafię kupić czegoś takiego. Taka metamorfoza przekracza dla mnie granicę między nagięciem prawdopodobieństwa na rzecz fabuły a kompletną fantastyką.
"mógł zwiększyć tego prawdopodobieństwo" - mógł zwiększyć. I to prawdopodobieństwo byłoby nadal niewyobrażalnie małe.
"może (Alexander) miał więcej wspólnego z Frankiem niż to widać na pierwszy rzut oka" - gdyby miał to Elise by go rozpoznała, prawda? Tak jak piszesz wcześniej.
Cały plan Alexandra jest tak mało prawdopodobna i zależny od tylu zmiennych że nie potrafię w niego uwierzyć, nawet w kategorii fikcji filmowej. Depp musiałby kombinować dziesięć kroków do przodu; "a jak ta osoba zrobi to, to tamta zrobi tamto a ta trzecie zareaguje tak ...". Końcówka miała przecież pokazać jak to genialnie wszystkie elementy układanki pasowały do siebie. Moim zdaniem ni jak nie pasowały.
Cóż, nie widziała faceta dwa lata, nie sądzę by nagle go rozpoznała tylko po kilku zachowaniach. Nawet przy 'wielkiej miłości' po dwóch latach zaczyna się zapominać.
A o tym, że Frank może być bardziej podobny do Alexandra niż to widać na pierwszy rzut oka mówiłam w kontekście ucieczki przed ruskimi.
Wiem że mówiłeś o tym w kontekście ucieczki przed ruskimi jednak nie sądzisz że gdyby był choć trochę podobny do Alexandra to przeniosło by się to na inne sytuacje, jak na przykład wtedy jak uciekał przed ruskimi razem z Elise. Poza tym nie poznała go nawet jak się przyznał, więc jego metamorfoza musiała być całkowita, doskonała i moim zdaniem prawie magiczna i (często używane tu słowo) nieprawdopodobna.
Może dwa lata osłabiły jej pamięć ale na podstawie własnych doświadczeń tego też nie potrafię kupić. Poza tym jak już pisałem Elise jest agentką i ma oczy dookoła głowy. Zauważa każdy szczegół otoczenia a tutaj nie widzi czegoś zaraz przy niej. Mówi się że "najciemniej pod latarnią" ale bez przesady.