Ale wcale nie dlatego, że film jest po prostu przeciętny i przewidywalny. Zupełnie inne wrażenie by na mnie pozostawił, gdybym zaczął go oglądać z nastawieniem, że jest to sensacyjna komedia romantyczna - ot kolejna lekka rozrywka na niedzielne, pochmurne popołudnie.
Nie wiem kto zatwierdza dane dotyczące jakiegoś filmu na tym portalu, ale akurat do tej pozycji mam spore zastrzeżenia.
1. "Turysta" to na pewno nie jest DRAMAT, a już na pewno nie THILLER.
2. Nie dość, że większość oglądających najpóźniej w połowie filmu domyśla się kim jest tak naprawdę Frank Tupelo, to na dodatek filmweb w opisie raczy nas SPOILEREM - informacją kim tak naprawdę jest Elise.
Prawdę mówiąc "dzięki" informacjom zawartym na tej stronie spodziewałem się bardziej czegoś w stylu "Na żywo".