Film ogólnie bardzo mi się podobał, chociaż zaczynał się w sposób typowy dla amerykańskich produkcji. Wiecie, żołnierz, któremu ginie ktoś bliski, nie chce wrócić do służby, potem jednak wraca itp. Jednak szybko przekonałem się że ten film jest nietuzinkowy. Czy można mieć jakieś uczucia do robota? Okazuje się że można, a nawet trzeba. W dobie AI film stawia pytania odnośnie egzystencji człowieka. Czy człowiek może być bardziej okrutny niż maszyna? To antyteza Terminatora.