A główna oś fabularna zamyka się na murzynie idiocie który chce odzyskać straconą ukochaną, poza tym w dupie ma to co się stanie z resztą.
Reszta historii to konflikt ludzi Amerykanów i robotów z Azji, tam też nic nie trzyma się kupy - zbytnie uczłowieczanie robotów wręcz śmieszne, to już Automata z Banderasem czy nawet komercyjny Ja Robot z Willem SmiFFFFFFFFem miało więcej sensu jako spójna całość, że nie wspomnę o perełkach typu EX-Machina.
Dystrybutorem filmu jest Disney więc to tłumaczy naiwność i ckliwość. Mimo dużej ilości strzelaniny i padających trupów to i tak dało się odczuć nutki kina familijnego. Film prosty do bólu, ale ładne efekty specjalne. Po za tym pełno wątków zaczerpniętych z innych filmów SF zmiksowane do jednego filmu akcji. Płytkie i słabe, ale bardzo efektowne i tylko za oprawę wizualną dodaję +1
PS: Gdybym zapłacił za bilet do kina to na pewno żałowałbym straconej forsy