Bill odnajduje Jo aby dopełnić formalności związanych z rozwodem. Oboje są naukowcami badającymi zjawiska tornad jednak Bill próbuje osiąść gdzieś na stałe, ożenić się z Melissą i prowadzić spokojne życie pracując jako pogodynka. Zbiegiem okoliczności rozmowę przerywa im tornado, które przemieszcza się nieopodal więc bohaterowie z zespołem badaczy i przyszłą żoną Billa zaczynają je ścigać.
Niestety, film nie jest porywający (if u know what I mean). O logice i podstawowych prawach fizyki na czas seansu za-po-mi-na-my. Poza tym jest monotonny: gadają, gadają, "tornado kuwra, jedziemy!". Potem znów gadają, gadają i znowu "ja peirdole, tornado, trzymaj piwo" i znów gadają, gadają... i tak w kółko gadają albo jadą, a jak już gadają to dialogi raczej pozostawiają wiele do życzenia jeśli chodzi o stopień wysublimowania słownictwa w rozmowie naukowców-meteorologów. Mogliby chociaż z raz powiedzieć coś po meteorologowemu, byle co, i tak nikt nie skuma o co biega, ale przynajmniej sprawialiby wrażenie rzeczywistych naukowców, a nie bandy idiotów. Poza tym, jaka przyszła żona pozwoliłaby przyszłemu mężowi jechać za tornadem z byłą żoną i jeszcze zabrała się z nimi???