Po tym jak obejrzałem Życie jest piękne, nabrałem ochoty zapoznania się z pozostałymi filmami tego reżysera. Kolejny wybór padł na niniejszy fil i niestety mocno się rozczarowałem. Film ma naprawdę bardzo mało śmiesznych momentów, a cała historia jest tak mocno naciągana, że tylko dobry humor by ja uratował, a tego niestety zabrakło.
Nie polecam, aczkolwiek mam zamiar dać szansa jeszcze innym jego filmom.
Obejrzałam dziś i niestety muszę się zgodzić.Nie spodziewałam się filmu na poziomie genialnego "Życie jest piękne", ale miałam nadzieję, że będzie przynajmniej dobry.
Ale pomijając duet Benigni i Braschi, których lubię i którzy wypadają bardzo realistycznie grając parę, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę, że są razem, cięzko mi znaleźć plusy.Film strasznie mi się dłużył, był zbyt absurdalny, zabrakło wyważenia między komedią a realizmem.Nie było żadnego napięcia, od poczatku było wiadomo, że wszystko skończy się dobrze.Jeśli chodzi o humor, też dosłownie kilka scen wywołało lekki uśmiech, ale nic specjalnego.W dodatku temat wojny potraktowano zbyt bajkowo, wiem, że miała być tylko tłem, ale to wszystko było zupełnie nieprawdopodobne.
6/10, głównie za aktorów.
Rzeczywiście,nie jest takim dziełem jak "Życie jest piękne",ale ciężko porównywać z nim jakikolwiek inny film Benigniego,bo raczej nie dorówna mu żaden. Ale "Tygrys i śnieg" nie był taki kompletnie do niczego,miał klimat,jakiego nikt oprócz Benigniego nie potrafi stworzyć, wojna była potraktowana zbyt lekko,ale nie o nią przecież chodziło.Mnie osobiście film się podobał,ale są gusta i guściki.
Najlepszy komentarz w tym temacie. "Życie jest piękne" to arcydzieło nad arcydziełami, a "Tygrysa i śnieg" ogląda się raczej dla samego Benigniego. Żadem inny aktor nie byłby w stanie zagrać roli Attilla w taki rewelacyjny sposób. Film rzeczywiście miał klimat i za to daję mu 8/10
Kurczę, ale ludzie przecież w Życie jest piękne wojna też była potraktowana zbyt lekko i zbyt bajkowo:)) nikomu to przecież nie przeszkadza, to dlaczego akurat w tym filmie już jest inaczej? Ja się na tym filmie nie zawiodłem, nie oczekiwałem przed seansem drugiego Życie jest piękne, a go dostałem :))
owszem, Życie jest piękne świadomie przełamuje stereotyp wojny, ale ta wojna wdziera się w życie bohaterów ze swoim realizmem, Tygrys czyli Życie jest piękne 2 jest filmem nieudanym, bo opartym na tym samym pomyśle (miłość ponad wszystko), a zupełnie niespójnym, niby inteligentny facet (wykładowca literatury?) i nie wie co się dzieje na świecie? poza tym wojna współczesna ma zupełnie inny wymaiar niż jeszcze tradycyjna - światowa, jest o wiele bardziej okrutna i miłość ze snu (!) - przecież mechanizm miłości od pierwszego wejrzenia jest oparty na projekcji, niedojrzały, często patologiczny... - nie ma szans z nią konkurować; kto oglądał "Ziemie niczyją" Tanovica nie da się nabrać Beniniemu, szkoda... bo się facet nie rozwija; Jarmusch wycisnął z niego to, co najlepsze.
Faktycznie - najlepszy Benigni to nie reżyser, a aktor u Jarmuscha w genialnym "Noc na ziemi".
Ale żeby oceniać na 1/10, to już zakrawa na jakąś prywatna vendettę. Wszak czegoś dobrego w tym filmie każdy chyba może się doszukać. A jakie oceny w takim razie dałaby Pani_Blue prawdziwym szmirom??? Ładnie to tak zawężać skalę ocen? :)
"prawdziwe szmiry" zasługują na oceny 4-2, bo są przeważnie świadomymi szmirami (stąd ich prawdziwość) nie udają wielkiego kina
Co Ty gadasz z tą miłością ze snu, przecież oni byli małżeństwem. Właśnie wie co się dzieje na świecie, i pomimo tego co się dzieje, decyduje się żeby tam jechać. A z tą bardziej okrutną wojną nowoczesną bym tak nie szarżował, bo tu można się spierać, a jeśli chodzi Ci o to, że za mało w tym filmie okrucieństwa wojny, to chyba nie o to w nim chodziło, tutaj ukazane jest w inny sposób - samobójstwo czy brak leków i innych pomocnych rzeczy w szpitalu, gdzie ludzie nie mogą liczyć praktycznie na żadną pomoc. Osobiście film mi się podobał, największy plus to oczywiście sam Benigni.
współcześnie nie wiesz kto jest twoim wrogiem, ulegasz manipulacji (media uruchamiają psychologię tłumu już na poziomie indywiduum), i nie masz szans wykazać się bohaterstwem, współczesna wojna skutecznie blokuje miłość (skrajny przykład w 1984)
Mnie film nawet zaskoczył i umiarkowanie rozśmieszył, więc ocena wysoka. Zdaje się, że często się tu zaniża oceny przez zawyżone oczekiwania - trudno.
Zacząłem pisać w sumie tylko, żeby zapytać: współczesna wojna jest okrutniejsza niż wojny światowe? Upadliście na głowę?
Miłość od pierwszego wejrzenia ? Tyś chłopie nie tylko nie dodglądał ale i w dodatku nic nie pojął, więc bardzo groteskowe jest, że się mądrzysz, podówczas gdyś w ciemnej d... Na końcu okazuje się, że to jego żona. Gdybyś przetarł okulary i miał ciut do czynienia z poezją to pewnie byś się nie wygłupił.
pisać do Pani per chłopie już o tobie świadczy... to, że to jego żona wiadome jest od początku... chyba innych poetów czytamy
Primo. Zdanie rozpoczyna się od dużej litery. Segundo, jeśli się zwracasz do kogoś jak na przykład do mnie ... z małej znowu, to świadczy żeś się najadł trawy. (może pasąc owieczki) Jak więc nie poetów Ci trzeba a abecadła, bylebyś go nie zezarła.
Zgadzam się zupełnie. Film ten był wręcz... męczący. Mało przejrzysty. Aż nadto umowny. Choć o pięknym przesłaniu, które zmusza do refleksji - zwłaszcza, gdy ktoś jest w stałym, wydawałoby się, szczęśliwym związku. Obraz ten niestety jest wyłącznie cieniem świetnie zrealizowanego "Życie jest piękne", dlatego również stanę w szeregu wszystkich tych, którzy są (nieco) rozczarowani. Po prostu mogło (i miało być!) lepiej.
Bo reżyser operuje kamerą a nie wymyśla historię dlatego jak ci się podoba jakiś film to należny się bardziej scenarzystą kierować niż rezyserem
Według mnie w filmach Benigniego nie tyle chodzi o humor a o przesłanie. Jego filmy mają to do siebie, że podejmuje dość poważne tematy w sposób humorystyczny, piszecie że w "Zycie jest piękne i w Tygrys i śnieg wojna jest potraktowana zbyt lekko" pozwólcie, że się nie zgodzę, została potraktowana bardzo poważnie. To, że reżyser pokazał ją dość specyficznie, nie oznacza że film nie jest na swój sposób dramatyczny. Mi akurat oba filmy się bardzo podobały i choć podobne, to bardzo się różnią, są one jedną wielką metaforą i nie można ich brać zbyt dosłownie.
Film w mojej ocenie niezły. Niestety przewidywalny a jeśli ktoś oglądał "Światła wielkiego miasta" nie mógł nie zauważyć bardzo silnej inspiracji pomysłem Chaplina. Pomyślałem nawet, że ona leżąc w tym ogrodzie, cmoknięta w czoło, przejedzie dłonią po jego twarzy mówiąc - "To ty?" a on kiwnie głową szczęśliwy. Było trochę inaczej ale jakże podobnie. Zobaczyła łańcuszek i pomyślała; "To ty". Film ma swój urok, Benini da się lubić i ma w sobie coś z Chaplina. Ocena - niezły, jak najbardziej zasłużona.
Obejrzałeś 'życie jest piękne' i Ci się podobało, a temu filmowi zarzucasz "cała historia jest tak mocno naciągana, że tylko dobry humor by ja uratował"?! To co powiedzieć o historii z 'życie jest piękne'?;D full real dosłownie...
Dla mnie oba filmy rewelacja, wielki Benigni, choć większy aktor niż reżyser - z tym niewątpliwie się zgodzę. Nad sposobem przedstawienia wojny nie próbuję dyskutować, bo jest on tutaj zdecydowanie mniej istotny niż w "Życie jest piękne". Sądzę, że istotą filmu jest raczej rola poezji w życiu człowieka lub przedstawienie reakcji ludzkich w trudnych sytuacjach, bo nie sądzę, że Atillo nie wiedział co się dookoła dzieje.. Świetna rola, genialna prostota i bezczelna wręcz beztroska pasują do Benigniego nie mniej niż w porównywanym poprzedniku, a inspiracje Chaplinem wychodzą tylko na plus.