Bardzo słabo pod względem fabuły i klimatu, choć same sceny walki i ich choreografia nadal na niesamowitym poziomie (zwłaszcza sekwencja ucieczki z więzienia i później w pociągu). A nie podobało mi się zwłaszcza:

- nijaki i toporny setup, nagle okazuje się, że szwagierka Tylera to żona gruzińskiego gangstera no i jeszcze w zasadzie teleportujemy się z Austrii do Gruzji w mgnieniu oka, zero budowania napięcia (w zasadzie przeskakujemy od rozmowy z Idrisem Elbą do akcji w więzieniu)
- nie było takiego klimatu zagrożenia jak w pierwszej części, gdzie całe skorumpowane miasto próbuje zabić jednego typa, a tutaj banda gruzińskich watażków jedzie robić popelinę na obcym terenie i z ograniczonymi zasobami. Od momentu, gdy protagoniści zabunkrowali się w hotelu we Wiedniu było wiadomo, kto ma przewagę.
- gdzie były austriackie SWAT i wojsko przepraszam? mieli raczej dużo czasu na reakcję od kiedy bandyci zaczęli lutować ze stingerów w centrum miasta
- dzieciak Sandro mega irracjonalny i irytujący, brak informacji co go pchnęło do zdrady poza tym, że trzeba było pchnąć fabułę do przodu
- główny złoczyńca też taki sobie, ot żądny zemsty psychol bez większej głębi, to już ten drug lord z pierwszej części miał większe gravitas, mimo że sam nikogo własnoręcznie nie zabił.

Spore rozczarowanie, pierwsza część zasługuje na miano cult classica kina akcji, druga część to mega średniak.