Nadmiar okrucieństwa zawdzięczamy bowiem nie scenariuszowi Julie Taymor ale pierwowzorowi Szekspira i to ewentualnie do niego można miec pretencje o epatowanie perwersją. Nie da sie ukryc: to jeden z najsłabszych dramatów elżbietanskiego artysty, napisany chyba jedynie w celu rozbawienia pragnacej seksu i zbrodni gawiedzi. Tłum oczekiwal taniej rozrywki to ja dostal. Sama akcja tez pozostawia wiele do życzenia, nie ma tu mowy o misternej intrydze czy naglych zwrotach akcji.
Dlatego ogromną zaslugą tworców filmu jest postawienie na formę. Wierna i klasyczna adaptacja ksiażki dałaby tylko krwawe kino klasy B. Tu ocieramy sie o arcydzielo wlasnie dzięki grze konwencjami i aluzjami, żeby przytoczyc tylko te najjaskrawsze:
- Saturninus a la Adolf Hitler. Czy ktos jeszcze ma podobne skojarzenie? Ta jego fryzura, gesty, przemowy wykrzykiwane zamiast wyglaszane.
To chyba najwyraźniejsza postac filmu, moze nawet odrobinę zbyt przeszarżowana. Początkowa scena marszu jego zwolenników jak nic przywołuje z kolei marsz na Rzym faszystów. Te ich czarne koszule...
- Jonathan Rhys Meyers jako blondyn traci wiele ze swojej urody. Połączenie młodzienczej witalnosci i prymitywizmu odgrywa natomiast świetnie. Patrząc na zachowanie Chirona i Demetriusa nasuwa się jedno słowo: zezwierzęcenie. Jednak synowie Tamory to tylko pionki w rękach Aarona - mistrza zla. Nim nie kieruje żądza czy pragnienie zemsty, wladzy, pieniedzy - jest okrutny dla samej przyjemności jaką czerpie z cierpienia innych. Hannibal Lecter czy Joker znalezliby w nim brata.
"Tytus Andronikus" to najczystszy manifest naturalizmu.
- Motory w starożytnym Rzymie nie powinny nikogo razic, tym bardziej Polaków, którzy widzieli lub przynajmniej slyszeli o inscenizacji "Balladyny" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. A zatem w tej przynajmniej materii Julie Taymor nie byla prekursorką. Wesele Tamory i Saturninusa w konwencji lat 20, apartament Chirona i Demetriusa w stylu sado-maso, z wszechobecnymi grami komputerowymi i muzyką z lat osiemdziesiątych to jednak oryginalne przyklady mieszania konwencji, stylow i epok.
Nie dziwię się, że ludzie wychodzili z kina w trakcie seansu. Dawka okrucienstwa jest wprost nie do wytrzymania i mimo, ze strona wizualna i aktorstwo zaslugują na 10/10, to nie jest to przyjemne widowisko. Bo nie da sie przecież oddzielic formy od tresci. Finalowa kolacja z zaserwowanym pasztetem budzi niesmak. Dorownuje chyba scenie z "Hannibala" (gdy Dr Lecter odsłania mózg Paul Krendler) choc jest mniej dosłowna i moze przez to jeszcze bardziej dziala na wyobraznie. Musze powtórzyc za uzytkownikiem filmwebu Clifem: "Pasztet juz nigdy nie bedzie smakowal tak samo"...
Jako antidotum polecam "Sen nocy letniej" z 1999 roku z równie gwiazdorską obsadą a jakże odmiennym klimatem.
Najpierw piszesz o żonglowaniu konwencjami (słusznie) a potem, że to manifest naturalizmu. Nie, nie. To że Taymor posługuje sie skrajnymi środkami to jeszcze za mało, by tak mówić. TA to najczystszej wody postmoderna
"Początkowa scena marszu jego zwolenników jak nic przywołuje z kolei marsz na Rzym faszystów. Te ich czarne koszule..."
Owszem, i przecież Taymor usytuowała akcję przed Palazzo della Civiltà Italiana [La Padula, Guerrini, Romano] nieco pompatycznym i operetkowym przykładzie włoskiej architektury faszystowskiej
Za szczegóły architektoniczne dziękuję:-)
A teraz polemika lub przynajmniej doprecyzowanie co autor czyli ja miał na myśli bo może rzeczywiście nieprecyzyjnie się wyraziłam.
Co do formy - zgadzam się z Tobą - postmodernizm dominuje. Ale co do treści podtrzymuję swoje zdanie - najczystszej wody naturalizm: "Tytus Andronikus" (książka i tym samym film) odsłania najgorsze ludzkie instynkty i żądze.
Poniżej cytat z Wikipedii - hasło naturalizm
"W zasadach, rządzących życiem człowieka, naturaliści dostrzegali prawa natury, a w jego zachowaniach - podobieństwo do zwierząt. W swych utworach pokazywali jednostki ludzkie, kierujące się instynktami, obdarte z jakichkolwiek wyższych pobudek. Zafascynowani byli darwinizmem oraz koncepcją walki o byt.
Podstawowym konfliktem w większości powieści naturalistycznych jest walka o przetrwanie: własne i potomstwa".
Wg mnie pasuje jak ulał do "Tytusa".