Ale filmowi udaje się zamaskować większość jej wad poprzez zjawiskową formę (kostiumy, dekoracje, zdjęcia) i niezawodnego Hopkinsa. Do tego bardzo dobry Harry Lennix. Warto zmęczyć te dwie i pół godziny.
Dokładnie, zgadzam się. To jest jedna z lepszych ekranizacji szekspirowskich jakie było mi dane oglądać. Julie Taymor udało się z kiepskiej sztuki zrobić fascynujący film.
To pierwsza sztuka Szekspira, fakt, brakuje jej geniuszu późniejszych, ale pamiętam, że kiedy ją czytałem jako nastolatek najmocniej uderzyła mnie po żołądku. ;) I bynajmniej nie powiedziałbym, że jest "słaba". Natomiast to, co Taymor robi z tekstem jest zachwycające. Nie trzeba nic "męczyć". Ogląda się z dużą wizualno-intelektualną przyjemnością (jakkolwiek dziwnie nie brzmiałoby to słowo w kontekście sztuki przesyconej przemocą).