-Teatralność całego filmu.Dosłownie jakby taki teatr telewizji.Myślałem że będzie to w pełni FILM.
-mieszanie elementów współczesności i starożytności.ten dysonans nie pasuje.
-Dialogi wprost wyjęte z dramatu szekspira. Utrudnia to percepcje dzieła, bo zdania są zbyt wyszukane i człowiek więcej skupia się na zrozumieniu tego co aktor powiedział starodawnym językiem niż na samym przekazie danej sceny.Takie słownictwo i składnia zdań jest trudniejsza do zrozumienia.
Dlatego 7.5/10
no włąśnie...wymieniłaś to dzieki czemu ten film jest tak wspaniały i wyjątkowy + Hopkins oczywiście
"-mieszanie elementów współczesności i starożytności.ten dysonans nie pasuje."
Z tym że to jest zamysł samego filmu. Może się podobać albo nie, ale cięzko to uznac za wadę. Gdyby tego nie zrobili, wyszedłby zwykły film oparty na Szekspirze, a takich było aż nadto.
"-Dialogi wprost wyjęte z dramatu szekspira. Utrudnia to percepcje dzieła, bo zdania są zbyt wyszukane i człowiek więcej skupia się na zrozumieniu tego co aktor powiedział starodawnym językiem niż na samym przekazie danej sceny.Takie słownictwo i składnia zdań jest trudniejsza do zrozumienia."
Rozumiem że nie jesteś miłośnikiem Szekspira? Raczej trudno by go było poprawiać i pisać na nowo, a poza tym ten efekt nowoczesności i klasycznej sztuki jest zamierzony i stanowi w znacznej mierze o genialności filmu.
Generalnie, jak dla mnie też podałeś same zalety ;D
nie omieszkam dopisac sie do wyrazonych wczesniej opinii. Ja rowniez jestem gleboko przekonana , iz wskazane "wady" sa ZALETAMI tegoz filmu.
nie omieszkam dopisac sie do wyrazonych wczesniej opinii. Ja rowniez jestem gleboko przekonana , iz wskazane "wady" sa ZALETAMI tegoz filmu.
Kradne ci ankon cytat z Condrada.A co do dyskusji o Titusa - wytłumaczcie mu co to postmodernizm najpierw.Ryli,ryli dużo ludzi nie rozumie.
zadziwiłeś mnie...
"Teatralność całego filmu" - a co niby pisał shakespeare?
"Dialogi wprost wyjęte z dramatu szekspira" - a z czego miały by być twoim zdaniem wyjęte?
Cóż... Ani Cię nie będę chwalił, ani gardził. Po prostu to nie jest film dla Ciebie, jedyne co Ci mogę zarzucić, to ocenianie filmu na podstawie tego typu cech. Bo to nie są zalety czy wady... To jest specyfika filmu, a jeśli Ci ona nie odpowiada - to go nie oglądaj, albo przynajmniej przygotuj się na to, że będziesz oglądał właśnie takie widowisko. Ten film po prostu stworzony jest w konwencji teatralnej, na podstawie właśnie takiego pomysłu reżysera, a także z dialogami wprost wyjętymi ze sztuki Szekspira (oglądałeś "Hamleta" albo znany "Romeo i Julia" z Di Caprio?). Taki ten film po prostu jest i to nie są żadne jego zalety/wady... To są cechy. A jak je wykonano? Moim zdaniem - jest to arcydzieło, ponieważ naprawdę jest to warte obejrzenia dla tych, którzy coś takiego chcą zobaczyć. Polecam!
Już prawie rok minął ale na dyskusje nigdy nie jest za późno :)
"wytłumaczcie mu co to postmodernizm"
no proszę cię...
Oczywiście że przez te cechy które wymieniłem film ten jest wyjątkowy, jeden z najbardziej oryginalnych jakie widziałem.
"efekt nowoczesności i klasycznej sztuki jest zamierzony"
to nie ulega wątpliwości, ale jak dla mnie ten motyw jest nietrafiony tudzież nie do końca idealnie zrealizowany.
" "Teatralność całego filmu" - a co niby pisał shakespeare?
"Dialogi wprost wyjęte z dramatu szekspira" - a z czego miały by być twoim zdaniem wyjęte? "
shakespeare pisał sztuki teatralne przeznaczone do teatru, nie do kina o którym nie miał pojęcia.Kino rządzi się innymi prawami niż teatr. sposób grania aktora jak też kwestie które wypowiada w teatrze różnią się znacznie od grania w filmie.Dlatego teatralność filmu działa na jego niekorzyść, choć jednocześnie implikuje jego oryginalność.Jak ktoś chce innych wrażeń niż te w kinie to idzie do teatru i słucha sobie shakespeare'owskich dialogów w formie pierwotnej.
"to nie są żadne jego zalety/wady... To są cechy"
przytoczone przez mnie myśli w trzech myślnikach w temacie są definitywnie cechami filmu.Tyle obiektywizmu. Subiektywizm przejawia się w przypisaniu poszczególnym cechom wartości dodatniej bądź ujemnej.
I wtedy stają się one wadami bądź zaletami, gdyż nie sposób przejść obok nich obojętnie. Na tym polega odbiór dzieła, jego ocena.
"To jest specyfika filmu, a jeśli Ci ona nie odpowiada - to go nie oglądaj, albo przynajmniej przygotuj się na to, że będziesz oglądał właśnie takie widowisko."
Osądzić specyfike filmu mogę dopiero po jego obejrzeniu więc nie pisz nic w stylu: to go nie oglądaj , bo przecież najpierw muszę obejrzeć a potem wyrobię sobie zdanie czy mi specyfika odpowiada czy nie.
Przygotowałem się na to że zobaczę właśnie takie widowisko lecz mnie nie olśniło. Powiem więcej: założenia filmu niesamowicie zmotywowały mnie do obejrzenia dzieła i jednocześnie utwierdziły w przekonaniu że nie należy łączyć filmu z teatrem
oczywiście, że shakespeare pisał sztuki teatralne, a nie scenariusze filmowe - nie da się temu absolutnie zaprzeczyć. faktem jednak jest też i to, że jego dzieła są uniwersalne i ponadczasowe i to dlatego, mimo upływu wieków nadal są popularne i cenione oraz doskonale nadają się do ekranizacji - o czym świadczy wiele udanych filmów!
nie wiem, jak ty, ale ja nie podjęłabym się "poprawania" sztuki shakespeare'a; do tego samego wniosku doszli widocznie i scenarzysci "tytusa"... i chwała im za to! bo bez tego, to już nie byłby shakespeare... bo bez teatralności i bez tych dialogów powstałaby rzesza ludzi krzyczących, że tak nie można, że to plagiat i świętokradztwo - i mieliby rację...
dzięki tej decyzji wielu młodych ludzi miało pierwszy raz do czynienia z tą sztuką i byc może sięgnęło po książki... tak jak "romeo i julia" baza lurhmana - film obrazem przeniósł ten tekst w czasie...
według mnie sztuki shakespeare'a muszą być zawsze teatralne i bez żadnych poprawek w tekście w celu ich, pożal się boże, "unowocześnienia" bądź uproszczenia. skoro widzowie nie rozumieją, niech się wysilą, postarają... i tyle...
od kiedy to sztuka ma obowiązek dostosowywać się do odbiorcy?
a tak abstrahując... nie dorabiając do tego żadnej filozofii, ani argumentacji - ten film jest moim zdaniem wspaniały! zrobił na mnie tak piorunujące wrażenie, że rezonuje we mnie nadal, mimo, że widziałam go ostatnio z dobre trzy lata temu. nie dalej jak dzisiaj myślałam o nim jadąc w autobusie!
gdyby został zmodyfikowany i odarty z "szekspirowskiej" otoczki, prawdopodobnie by mnie tylko wkurzył.
pozdrawiam!
chodzi ci o ten film?
http://www.filmweb.pl/f37293/Romeo+i+Julia,1968
"nie wiem, jak ty, ale ja nie podjęłabym się "poprawania" sztuki shakespeare'a; do tego samego wniosku doszli widocznie i scenarzysci "tytusa"... i chwała im za to! bo bez tego, to już nie byłby shakespeare... bo bez teatralności i bez tych dialogów powstałaby rzesza ludzi krzyczących, że tak nie można, że to plagiat i świętokradztwo"
Hey no pisałem już o tym wyżej. W teatrze nikt nie poprawia shakespeara lecz cytuje jego dramat ustami aktora.Od tego jest teatr, natomiast film to co innego . jw.
Zabawne, bo z dwa, trzy razy też myślałem o "tytusie andronikusie" w autobusie :)
nie, chodzi mi o kontrowersyjną wersję luhrmana:
http://www.filmweb.pl/f550/Romeo+i+Julia,1996
młode gwiazdy, ostra muzyka i "teledyskowy" montaż sprawiły, że wielu nastolatków przeżyło swój pierwszy kontakt z dramatem shakespeare'a.
przy czym przypomina mi się, że jak szłam na to do kina z koleżanką i zastanawiałam się głośno, jak też będzie wyglądała scena śmierci kochanków, a ta z wyrzutem powiedziała: "no wiesz co?! mogłabys nie zdradzać końcówki". zgroza. :)
całkowicie rozumiem o co ci chodzi. nie zgadzam się jednak z takim zdaniem. teatr dzisiaj niestety umiera, głównie za sprawą tego, że mało młodych ludzi się nim interesuje; również starsze pokolenie nie ma często czasu na pójście do teatru, choćby chciało.
film staje się jedynym medium poprzez które można do tych ludzi dotrzeć na szeroką skalę z tego typu dziełami. i dobrze, że tak się dzieje.
no i uważam, że sztuka shakespeare'a powinna nią zostać w warstwie tekstowej, gdziekolwiek by się nie pojawiła...
przy okazji polecam film "rosencrantz i guildenstern nie żyją"
http://www.filmweb.pl/f9239/Rosencrantz+i+Guildenstern+nie+żyją,1990
to zabawa "hamletem" w doborowej obsadzie w dośc nietypowym stylu :)
a scenariusz? przecież sztuka to taki skrypt.. nie miałeś Szekspira w szkole? nie widziałeś przekładów? tam jest opisane kto wchodzi na scenę, co się pojawia, kto mówi jakie kwestie - to samo co w scenariuszu :)
Scenariusz jest dobry, ale...
"kto mówi jakie kwestie"
...język filmu nie cytuje sztuki w oryginale jak robi to teatr.
To przepraszam Twoim zdaniem aktorzy powinni się posługiwać w tym filmie
slangiem wprost z południowego Brooklynu? Cały geniusz tego filmu opiera
się na teatralnych nawiązaniach i mi tam żaden inny sposób wysławiania się
aktorów by nie pasował. Co do tego że tyle czasu traciłeś na rozumienie
wypowiedzi... To wina filmu czy Twoja?
Po dziś dzień dokładnie pamiętam jak kilka ładnych lat temu zobaczyłem go całkiem przypadkowo na tvp2, w nocy, na małym, czarno-białym telewizorze, który dosyć długo mi służył w sypialni oraz ogromne wrażenie, jakie na mnie zrobił. Przynajmniej raz w roku wracam do tej pozycji, film jest doskonały w swej formie opartej na geniuszu treści.
Co do dyskusji.. skoro teraz None twierdzi, że to już nie wady, to powiem tak: to co Ciebie zawiodło w tym filmie, mnie oczarowało i uwiodło. Zgadzam się, kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje. Przyjmijmy zatem, że nam wszystkim się podoba, ba, uważamy go za arcydzieło, Ciebie natomiast zawiódł..
Jeśli ktoś jeszcze nie widział, gorąco namawiam do przeczytania najpierw sztuki. Gdy pod wpływem filmu sięgnąłem po lekturę, czytając wiersz po wierszu miałem przed oczami sceny z filmu, wszystko zostało genialnie przełożone w całej swojej oryginalności, aczkolwiek osobiście wolałbym najpierw pobawić się swoją wyobraźnią.
Dorzucę swoje trzy grosze, chociaż trochę poniewczasie :)
Moim zdaniem współczesną kinematografię, podobnie jak np. malarstwo czy rzeźbę, powinno się oceniać raczej pod kątem umiejętnej bądź nieumiejętnej realizacji założeń twórców, oryginalności lub wtórności pomysłów itp. Namnożyło się tyle kierunków, tendencji, "szkół", że ocenianie samych założeń filmu byłoby nie fair.
Mówiąc wprost, to trochę tak, jakbyś oceniał nisko Tarantino za wulgarny język albo czepiał się von Triera o kamerę "z ręki".
pozdrawiam
..cóż. często się 'sprzeczam' z 'artystami', że to że malują sobie olejami na płótnie za pięć dych nie znaczy, że to co wyplują z siebie jest arcydziełem.. i często krzyczą takowi 'artyści', że jak można tworzyć sztukę plakatówkami, albo długopisem?! ano można, jeśli się umie ;]
No słuchaj - problem w tym, że Ty nie przypisujesz cechom wartości dodatnich bądź ujemnych, ale z góry określasz, że są zaletami/wadami (tutaj: wadami) filmu. To jest fakt - mnie też wkurza ktoś, kto mówi "film jest super, bo jest teatralny, bo dialogi są wprost z dzieła Shakespeare'a" - dla mnie wcale nie jest to zaleta, bo to też można schrzanić i ogólnie zrobić z tego kiepski film. Ale niestety, Ty piszesz, że sama teatralna konwencja filmu (a spodziewałeś się normalnego filmu) jest dla Ciebie wadą. Tak samo zresztą ze słowami żywcem wyjętymi z dzieła - samo w sobie jest dla Ciebie wadą (potem jeszcze rozwijasz dlaczego). Wniosek mój jest prosty - to nie jest film dla Ciebie. Nie lubisz filmów w konwencji teatralnej, nie lubisz filmów, gdzie dialogi są takie jak tutaj, tak więc każdy tego typu film z góry będzie skazany na porażkę - bo będzie miał w/w wady...
Ja tu jeszcze podpiszę się pod tekstem jednego z komentatorów - niestety, ale tak to dzisiaj już jest, że do teatrów chodzimy nieczęsto, więc spektakle bliskie oryginałowi są dla nas czymś bardzo rzadkim. A takie filmy jak ten, a już na pewno wymieniany tu często Romeo i Julia z DiCaprio (i spółka) pozwala młodym ludziom przynajmniej częściowo zaznajomić się z tymi rzeczami. A jeszcze gdy mamy tam do czynienia z takimi aktorami i ogólnie ciekawymi i naprawdę porządnie stworzonymi konwencjami - ludzi to przyciąga do kin i sprawia, że coś im w tych głowach o nim zostaje...
Teatralna konwencja, dialogi wprost z dzieła i przemieszanie starożytności z nowoczesnością - to są cechy. Ale ich realizacja w tym filmie to według mnie są jego zalety. I dlatego ludzie - olejcie Brzydulę, Hopkins też jest brzydki :-P
Cały czas mam problem z oceną tego filmu.A do powtórki jakoś mnie nie ciągnie. Jest parę takich filmów "kłopotliwych".
Mi się wydaję że film nie trafił po prostu w Twoje gusta, None.
Tak jak pisali poprzednicy - cechy które wymieniasz jako wady, dla mnie są wielkimi plusami tego dzieła.
Spijałem każde słowo z ust aktorów, uwielbiam taki język, do tego dochodzi groteskowy element, absurd... i tak jak ja to rozumiem, czasy 'stare' z 'nowymi' miesza się dlatego, aby dać do zrozumienia widzowi, że mimo iż mamy XXI wiek i możemy nazywać Rzymian (starożytnych) dzikusami, to robimy to samo co oni, tyle że w otoczeniu aut, samolotów, komputerów i uzależnień.
Dzieło jest ponadczasowe, bo problemy które porusza, będą istniały, póki choć dwójka ludzi będzie na świecie.