Film byl koszmarny! ogladalam go na jezyku polskim i byla to najgorsza adaptacja Shakespear'a jaka w zyciu widzialam. Film byl zdecydowanie zbyt krwawy. Niektore rzeczy mozna bylo podsumowac slowami a nie je prezentowac.Shakespear byl geniuszem slowa, doskonale potrafil oddac slowami to co siedzi w ludzkiej duszy.Film byl zbyt nachalny i miejscami wrecz obsceniczny stad moj minus!!!
Krwawy ? Tyle tam krwi co ryb słodkowodnych w oceanie. Ja tam widziałem może ze szklanke krwi w sumie. Czy najgorsza ? Raczej nie. Chyba nie oglądałeś Romea i Julii.. Mnie np. bardzo podobał się motyw skrzyżowania świata teraźniejszego i starożytnego - zaje***** alternatywa. No ale cóż, jak kto woli. Ja tam takie ekarnizacje lubię.
najgorsza interpretacja Sheakespera powiadasz???
chyba nie wiesz co mowisz!!!
po pierwsze chyba jestes nieswiadoma co rezyserzy filmowi i teatralni robili z jego dramatami, po drugie czy ty w ogole czytalas "najzalosniejsza rzymska tragedie Titusa Andronicusa"? najwyrazniej nie, wielu badaczy chcialoby udowodnic, ze to wcale nie on jest autorem tak kiepskiego utworu. nie wiem czy okolo 28 letni Sheakspeare piszac "tytusa" wykazal sie niedoswiadczeniem czy po prostu storzyl material w sam raz dla owczesnych (najczesciej wystawiana tragedia Sheakespeare za jego zycia)ale to nie istotne.
Taymor jest wierna orginalowi ale amakowicie barwi go otoczka naszych czasow. to co kiedys moglo przerazac teraz staje sie groteska (pasztet przed i po wykonaniu, Chiron i Demetriusz, sposob wypowiedzi aktorow ). wiec obok "siekanki" ktora zobaczy wiekszosc warto przyjzec sie blyskotliwej interpretacji badzmy szczerzy, dramatu nie najwyzszych lotow, wspanialaej grze aktorskiej, jak i obrazom. rezyserka buduje piekne nastrojowe sceny laczac kolory, muzyke oraz elementy nowoczesne ze starozytnymi- calosc piekana i fantazyjna
Obsceniczny - na pewno. Ale czy Szekspir nie byl obsceniczy (nawet w Romeo i Julii)? I czy to istotnie wada? Zapewne kwestia gustu.
wg krytyki jest to jedna z najlepszych i najbardziej nowatorskich adaptacji Szekspira. wnosi coś nowego, w przeciwieństwie do np (skądinąd rewelacyjnego) "Makbeta" Polańskiego, gdzie reżyser bazuje na tradycyjnym przedtawieniu dramatu.
owszem, Szekspir byl mistrzem słowa, ale gdy czyta się "Andronikusa", to zapewniam że nie jest to metaforyczny tekst obfitujący w niedomowienia, ale dosłowny opis ociekający krwią,co ma swój specyficzny klimat. "Andronikus" jest uważany za najsłabszy dramat Szekspira i często podaje się w wątpliwośc czy w ogóle mógł on napisać takiego "gniota" (są to opinie nie moje, ale krytyków literackich). powiem szczerze że nie lubię tego dramatu, brak mu lekkości języka (w oryginale,a co dopiero w przekładach)i polotu - jest nieporównywalnie słabszy od takich arcydzieł jak "Hamlet" czy "Makbet". nie czarujmy się, Szekspir może i był genialny ale każdy ma spadki formy i samych arcydzieł też nie napisał. dowodem na to może byc wtórnośc takich dramatów jak "Miarka za miarkę" i "Wieczór trzech króli".
ogólnie uważam że adaptacja filmowa wydobywa z tego dramatu to,czego tak naprawdę w nim nie ma - zamienia prostą makabrę na wyrafinowaną groteskę. elementy "uwspółcześnione" (motory, samochody, salon gier) nadają mu uniwersalności i sprawiają że jest bardziej przystępny. jest to chyba jedyna adaptacja Szekspira nad którą można się zastanawiać czy nie jest lepsza od oryginału. i nie jest to obelga - z definicji dramat nie jest do czytania tylko do oglądania i dopiero inscenizacja lub adaptacja może wydobyć z niego całą głębię i bogactwo. jeśli ktoś ma zamiar upierać się przy stwierdzeniu czy jest to dobra czy zła adaptacja, to nie ma prawa głosu dopóki nie przeczyta tego dramatu. bez tej wiedzy można jedynie debatowac czy jest to dobry czy zły film, a to już jest kwestia gustu.