Tytus Andronikus to śmiała ekranizacja dramatu Szekspira, którego akcja toczy się w "starożytnym" Rzymie... Reżyserka tego filmu zdecydowała się na liczne motywy uwspółcześniające całą historię Andronikusa. Śmiało pokazuje wjeżdżające na motorach legiony Rzymskie powracające ze zwycięskiej wojny z Gotami... Śmiało porównuje Rzymian do faszystów z ich ideą podporządkowania sobie całego znanego świata. Zresztą od odniesień do współczesności w filmie, aż się roi. Cesarzowa na imprezie wychodzi na papieroska, na mieście od czasu do czasu widać billbordową kampanie wyborczą, a wszyscy Ci co są na górze piramidy społecznej lubią dobrze się ubrać u włoskiego kreatora mody. Chociaż cały film lśni operowym blichtrem to świat starożytnych wydaje nam się dużo bardziej realistyczny i bliższy niż ten wynikający z historycznej rekonstrukcji, do której zresztą (trzeba to jasno powiedzieć) Szekspir wglądu nie miał. Tak jak i my nie mamy zielonego pojęcia jak sztuki Szekspira chciałby widzieć sam Szekspir... Autorka filmu postawiła na swobodę, lekkość i kreatywność w tworzeniu Tytusa Andronikusa i mimo że jej pomysły są niekiedy kontrowersyjne to film zmusza do sięgnięcia po książkowe wydanie dramatu co uważam za wielki sukces każdej ekranizacji. POLECAM