Konfucjusz uwazał, ze gdy obywatel złamie Prawo ( a to pojmowano szeroko, łaczono takze z obyczajowoscią, tao ma jednak wymiar religijny, tak jak we wszystkich starozytnych wizjach państwa i prawa) to jeszcze za życia poniesie sie kare. Lubie ten film. Potwierdza on twierdzenie Konfucjusza, choć jest fikcją. Jak ktoś chce potwierdzeina realnego, to niech obejrzy sie dookoła. Nie wydaje mi sie dlatego aby dokładnie w filmie rzecz sie pzredstawiala tak jak opisuje to recenzja Filmwebu. NIe bowiem w imię najwyższych wartości Tytus wspólwprowadza zbrodnie w obszar Państwa. Raczej nastepuje tu konflikt wartosci jaką jest prawo z wartoscią Prawa. Konflikt posłuszenstwa wobec władzy, która ( w tym wypadku) jest sama zarzewiem zbrodni oraz sprawiedliwosci wobec córki, syna, przyjaciół, towaryszy broni, nawet sprawiedliwości wobec Tamory i jej syna, poświeconego. Film dotyczy tez tego jak nienawiśc i zło, jezeli konsekwentnie idzie sie jej drogą, prowadzi ostatecznie do samozniszczenia. Smutne i pouczające. Bacon by tego nie napisał.