Film bazuje niemal w całości na tym samym schemacie, co oryginał z 2022 r. tylko że tradycyjnie jak to na sequel przystało, daje wszystkiego więcej, mocniej i głośniej. Tracąc przy tym wszelki klimat i napięcie, bo po pierwsze z główną bohaterką trudno sympatyzować, ani z osobami z jej otoczenia, ani nie sposób nawet zrozumieć finalnego przesłania. Dlaczego to wszystko niby wydarzyło się w jej głowie, a ona nie miała o tym pojęcia aż do nieuchronnej konfrontacji z demonem przed widownią na koncercie? Dlaczego i do jakiego stopnia ten byt (metafora traumy i depresji) jest w stanie kontrolować swojego posiadacza i osoby wokół? I dlaczego nikt nie zauważył niczego podejrzanego? Na żadne z tych pytań film nie odpowiada, a jest to niezbędne do wzbudzenia u widza emocji. W pierwowzorze mniej więcej wszystko było jasne, co jest rzeczywistością, a co potencjalną wizją zmanipulowanych wydarzeń. Tutaj już tak nie ma, jest za to głośniej, więcej, bardziej odrażająco i jeszcze bardziej przerysowanie. Trudno było się tym przejąć. Podsumowując, 3/10 za muzykę i świetną pracę kamery.