PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=849168}

U-235

Torpedo
4,8 389
ocen
4,8 10 1 389
U 235
powrót do forum filmu U-235

Odnoszę wrażenie, że filmy wojenne rok w rok stają się coraz głupsze - i ''Torpedo'' jest wzorcowym przykładem. Tak durnego filmu wojennego nie widziałem od dawna.

W zasadzie nie wiadomo, co to miało być. Komedia? Dramat? Sensacyjniak? Same sceny początkowe wskazują z czym mamy do czynienia: rok 1941, okupowana Belgia, w której, ekhm, partyzanci (wyglądający bardziej jak gromada oprychów z zakładu zamkniętego) urządzają rzeź Niemców w belgijskim miasteczku. Ahistoryczność i nielogiczność całej sekwencji wali po oczach. Szczególnie w Belgii, w wykonaniu mówiących po flamandzku postaci, zwłaszcza, jeśli ma się w pamięci, że Flamandowie otwarcie nawoływali do włączenia ich w skład Rzeszy i uważali się za Niemców.  Gdybym był mniej zaprawiony w boju, to po dwóch minutach bym wyłączył - konkretnie po scenie, kiedy ''powieszeni'' na rynku wyciągają swoje pistolety maszynowe i, wisząc nadal na szubienicach, prują do zgromadzonych wokół Niemców.

Dalej jest (wydawałoby się to niemożliwe) jeszcze gorzej. W zasadzie mamy do czynienia z nieudaną, bardzo nieudaną hybrydą ''Bękartów wojny'' i ''U-571''. Nawet sama oś fabularna to kopiuj-wklej filmu Mothlowa - niemiecki samolot (chwacko zestrzelony przez wstrzymującego pod wodą oddech herszta belgijskich bojowników - jedna z najgłupszych scen w kinie wojennym), pojedynek z U-Bootem pod wodą, niemiecki niszczyciel na Atlantyku. Samo to sprawia, że film ogląda się wyjątkowo ciężko, pamiętając, jak durny był ''U-571''. Z kolei wygląd i zachowanie naszych protagonistów to wypisz-wymaluj film Tarantino. Scena z wrzuceniem granatu do wanny, w którym podtapiają niemieckiego generała wręcz krzyczy głosem pułkownika Landy z wycinaną mu na czole swastyką. Hehe, urwało mu głowę, jak śmiesznie.

Wszystko to sprawia, że film męczy swoim infantylizmem i denerwuje kopiowanymi pomysłami.

Nasi gieroje są lepsi od Chucka Norrisa (jak ktoś nie pamięta, to był taki pan sprzedający wszystkim kopy z półobrotu) i potrafią w osiem osób (!!!) obsadzić U-Boota, chociaż nie mają pojęcia, jak go obsługiwać... ale o co ja się czepiam. Cały ten film, od początku do końca, to jeden wielki gwałt na nie tylko zgodności historycznej, ale na zwykłej logice. Przykładowo, U-Boot zostaje staranowany przez dużo większy okręt i tonie. Według elementarnej logiki na tym powinno się wszystko zakończyć - wyrwa w kadłubie, złamana stępka, pęknięcie grodzi. To podpowiada logika i zasady fizyki. Tymczasem z niewiadomych przyczyn U-Boot, po osiądnięciu na dnie... wynurza się jakimś magicznym sposobem, a jego załoga dopływa wraz z ładunkiem do portu.

Problemem tego filmu jest to, że w pewnym momencie sili się on na poważny ton, przez co ktoś nieuważny mógłby potraktować te bzdury poważnie. Mamy dramatyczne chwile walki o życie, rozpacz, smutek, podniosłą muzykę, które do tego tworu pasują jak, nie przymierzając, miód do rosołu. Po co? Nie mam pojęcia.

Odradzam, nie tykać kijem przez szmatę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones