Nie wiem czemu ludzie nie lubią tego filmu. Gdy pierwszy raz obejrzałem Ucieczkę z LA dałem jej ocenę 5/10. Ale po roku obejrzałem jeszcze raz ten film i tym razem spodobał mi się. Jest to tak naprawdę sequel zrobiony w bardzo podobny sposób do Ucieczki z Nowego Jorku. Deja Vu co minutę gwarantowane. Fabuła jest, i w przeciwieństwie do innych podobnych produkcji tego typu trzyma się kupy i łatwo jest ją ,,ogarnąć''. Kurt Russel zagrał jak zwykle dobrze, choć bez rewelacji. Fajnie też było zobaczyć Steve'a Buscemi'ego. Muzyka to skomponowane w inny sposób bity z pierwowzoru - nie mówię, że jest ona zła, ale na pewno była lepsza w pierwszej części. Klimat też jest niezły, choć oczywiście Nowy Jork był lepszy. Tu jest bardziej kolorowo. Film nie jest także za bardzo nudny - co chwile się coś dzieje.
A teraz największa bolączka tego filmu - efekty specjalne. Greenbox, greenbox i jeszcze raz greenbox. Przez cały film widać gołym okiem, że z tłami jest coś nie tak. Nawet taki 80 latek z zezem połapał by się, że coś jest nie tak. Kiepsko wygląda też render jak Snake łodzią podwodną przemieszcza się po zatoniętym LA. A ten rekin to już zwalił mnie z nóg.
Ale ogólnie film jako całość nie jest aż taki zły. Może nie jest to poziom Ucieczki z Nowego Jorku, ale można go obejrzeć.
Takie naciągane 7/10
Wymieniasz tyle wad, że swoją oceną punktową sam sobie zaprzeczasz. A jak przyjrzysz się dobrze poszczególnym scenom, to nawet ujrzysz, że kontynuacja "Ucieczki z Nowego Jorku" jest bliższa remake'owi (i to o wiele gorszemu) niż temu, co nazywamy dalszym ciągiem.
A mi się właśnie od początku dwójka podobała się. Tak bardzo część pierwsza spodobała mi się, że na dwójkę trochę popolowałem i nabyłem kasetę z nią. I już ta początkowa muzyka, Snake w tej marynarce z jedynki - tak, to mnie kupiło już :D. Nie wszystkie wątki lubię w tym filmie, ale chętnie wracam do niego. Faktycznie stosowano blue-box. W którym momencie najbardziej Cię irytował?