Efekty, gra aktorów w tym filmie leżą i kwiczą. Zwłaszcza to drugie bardzo w 'Ucieczce' boli, gdyż film ten ma kilka ogromnych zalet. Wspaniały, mroczny klimat miasta, świetna muzyka oraz ciekawy scenariusz sprawiają, że "Escape from New York" mimo wszystko ogląda się z wielką przyjemnością. Czuć zarówno klimat, jak i napięcie. Szkoda tylko tego aktorstwa. Russell co prawda zgodnie z planem grał twardziela, ale takiego z kołkiem w d*pie. Co ciekawe pod koniec filmu ów kołek zaczął mu się nawet dawać we znaki ;) Także niestety tylko 7/10.
dla mnie ten film był bardzo dobry i żadnych wad w tym filmie nie widzę. świetnie się go oglądało. A co do efektów przecież ten film jest z 1981 co byś chciał żeby tam były takie efekty jak np. w Avatarze. mi tam efekty nie przeszkadzały.
Nie jest źle, ale jak tak z perspektywy czasu patrzę na te ich przerobione pukawki... hehe aż mi się humor poprawia jak widzę lunetę przyczepioną na RIS w ingramie ;)
Czas akcji: ok. 22 godzin (prawie cała doba). Mimo to, zdjęć dziennych - jak na lekarstwo.
Jeśli większa część filmu to zdjęcia nocne - to trzeba szczególnie zadbać, aby nie uśpić widza dokumentnie, prawda, panie Carpenter?
O efektach komputerowych zamilczę: inni już tu napisali, że nie lepsze, niż w polskich filmach z epoki, na przykład w Seksmisji.
To chyba nienajlepszy pomysł, by akcję umiejscawiać w przyszłości bardzo bliskiej, która za chwile stanie się przeszłością. I oto widz wzruszy jedynie ramionami na wizję postapokaliptycznego Manhattanu AD1997.
PS Czy to w ogóle dobry pomysł, aby na straty spisywać ziemię jedną z cenniejszych na świecie? Dlaczego więzienie umieszczać na wyspie, na której inwestorzy gotowi byliby płacić bardzo, bardzo wysokie ceny za wszelkie grunta? Jak na potrzeby filmu - pomysł może i efektowny, ale biznesowo trochę bez sensu.