Żadna taka historia się nie wydarzyła! Prawdziwe jest tylko to że ludzie wywoływali duchy co zdarza się ciagle! Historia niby autentyczna została wymyślona dla promocji filmu!
skoro mowisz o czytaniu ze zrozumieniem, to przeczytaj mojego posta jeszcze raz, jezeli wyciagniesz ten
sam wniosek, to nawet nie odpisuj bo szkoda slow na tlumaczenie!
opetanie istnieje naprawde, wystarczy porozmawiac z egzorcystami lub np. pojechac na madagaskar gdzie
zrednio raz w miesiacu sie je odprawia. pozatym czasem sa organizowane otwarte wyklady egzorcystow, gdize
mozna sie wiele o tym dowiedziec!
Za szybko mnie osądzasz... Ja odpowiadalem na post sajan86 (post nad Toba) tyle ze Ty wczesniej mnie uprzedziles i moj post zostal dodany po Twoim ;)
Po co te nerwy???
A co do opetania, to się z Tobą zgadzam
Przepraszam. Żle napisałem. Nie uprzedziles mnie bo dopiero teraz spojzalem na date i godz... Jednak odpowiadajac kliknalem na post sajan86, nie czytajac przed tym twojego postu...
po Emily Rose zostały kasety z nagraniami jak dziewczyna mówi nie swoimi językami i to kilkoma do tego dochodzi relacja świadków o nadprzyrodzonej sile 20-letniej dziewczyny , tarzaniu się w błocie , jedzenie robaków w czasie opętania przez sza...ana - to są fakty - dziewczyna się poświęciła aby pozostawić świadectwo.
Jasne, że się nie wydarzyła, bo tak jak rozbite jajko na powrót się nie scali, tak człowiek po ustaniu funkcji życiowych żył nie będzie. Reszta to sfera fantazji.
W kwestii dowodzenia zaś. Logika podpowiada, że to istnienie należy wpierw udowodnic, a nie nieistnienie. Powszechnie wiadomym jest jednak, że niektórzy lubią brac rzeczy od tylca. Wygodniejsza to dla nich pozycja, bo tez ciężko patrzec prawdziwe w oczy.
może jednak jest w tej historii trochę prawdy? myślę że nie warto od razu traktować wszystkiego jako wyssane z palca. moim zdaniem to może i jest chwyt marketingowy ale wcale nie musi tak być.
Zdanie wyrobię po obejrzeniu filmu.
no wiadomo że nie każdy ale np egzorcyzmy emily rose wzorowane są na autentycznej historii Niemki Annelise Michel opętanej przez złe siły. skoro przytrafiło się to jej, to innym ludziom także mogło.
najpierw poczytaj o annelise, a potem dopiero o niej wspominaj, bo to ze obejrzalas film nie oznacza, ze wiesz
wogole cos na ten temat.
taka samo jak demon historia prawdziwa, dzieki temu ze w zwiastunie ujal tekst "film oparty na prawdziwych
wydarzeniach" zarobil 2 wiecej kasy. moze historia, ze ojciec dupczyl swoja corke jest prawdziwa, reszta to
zwykly chłyt marketingowy!
Sam Bóg i kwesta wiary nie jest podparta logiką i nigdy nie będzie -Jak słyszysz ateistę, który głosi twierdząco że Boga nie ma i jest o tym mocno przekonany i na dodatek ma jakieś dowody to wiedz, że to zwykły osioł który mędrkuje dla lansu- rozumny ateista myślący racjonalnie wyklucza samo pojęcie Boga i nie wchodzi w dyskusję na temat jego istnienia bo Bóg nie znajduje się w jego logicznym zbiorze pojęć -a skoro czegoś nie ma to każde pytanie i każda dyskusja na ten temat będzie bezsensowna i głupia- nie zadaje się pytań na które nie ma odpowiedzi- doktrynę przyjmujesz albo ja odrzucasz- tu nie ma logiki- dyskutować można o etyce itp. -więc uważajcie na mędrkujących pseudo-ateistów, bo nikt nie WIE czy Bóg istnieje czy nie- to tylko (aż) wiara, która jest autonomiczna w stosunku do wiedzy. Wierzysz czyli poszukujesz... brońcie się też przed tymi którzy mają dowody na istnienie Boga- nikt ci Go nie udowodni i nie poda na tacy- sam musisz Go znaleźć- jeśli oczywiście chcesz szukać.
"brońcie się też przed tymi którzy mają dowody na istnienie Boga- nikt ci Go nie udowodni" - czymże byłaby wtedy wiara jakby można było udowodnić w to co się wierzy w 100% wtedy wiara staje się tylko nauką - Nasze życie jest tylko próbą przed wiecznością i testem dla Boga czy w niego uwierzymy czy też nie , ale niektórzy ludzie poświęcają się dla Nas i pozostawiają świadectwo tak abyśmy te swoje niedowierzania łatwiej pokonali - taką osobą była Annelise (Emily Rose) takich ludzi później nazywamy świętymi.
wasza dyskusja jest bezsensu, jakis smark napisal, ze boga nie ma, a teraz wy probujecie albo go przekonac
albo go obrazic.
pseudoateista, musiales chlopie dlugo chyba nad tym myslec!
nigdy nie dowiemy sie czy bog istnieje, czy tez nie. ludize nie wierza w holocaust, a wy chcecie sprawic aby
ktos zaczal wierzyc w boga?
zapiszcie sie do kulka radio maryja w moim miescie, czy cos w tym stylu, a nie poswiecajcie swojego czasu na
tkie bzdety!
Nie można powiedzieć, że wszystko co było pokazane w filmie jest prawdą. Owszem pewna rodzina zamieszkiwała takowy dom przez dwa lata, ale niektóre wydarzenia zostały podkoloryzowane na potrzeby filmu. Chłopak rzeczywiście był chory na raka i wyzdrowiał, każdej nocy widywał(jak to opisywał) "wysokiego, szczupłego mężczyznę z długimi czarnymi włosami". Powiedział o tym swojej mamie, ale ta nie uwierzyła i zabrała go do Szpitala dla Psyhicznie Chorych, ale jego stan się pogarszał (nie choroba tylko 'halucynacje'). Pewnego dnia zaatakował swoją kuzynkę (filmową Wendy), po czym przyjechała po niego karetka i ponownie zabrano go do Szpitala dla Psyhicznie Chorych. Kiedy odjeżdżał powiedział do swojej mamy "Mamo nie zostawiaj mnie! Teraz to przyjdzie po Ciebie." Od tamtego czasu Carmen Reed (prawdziwe nazwisko tej kobiety) zaczęła słyszeć głosy i stukanie w ściany, które później przeszło na drzewa przed domem. Scena, w której Matt widzi jak jego mama myje podłogę zakrwawionym mopem na prawdę wyglądała tak, że to jego kuzynka myła podłogę owym zakrwawionym mopem. O histori filmowego Jonah nic nie znalazłam, ale myślę, że to akurat zostało wymyślone na potrzeby filmu. Chociaż seanse spirytystyczne mogły mieć miejsce w tym domu. A co do zwłok ukrytych za ścianami to w to akurat trudno mi uwierzyć. Tak więc jeśli nie wiecie nic o tej sprawie nie mówcie, że to kłamstwo, bo tak nie jest. Ale każdy ma swoje zdanie. Ja sądzę, że takie coś miało miejsce, ale nie mam zamiaru narzucać innym swojego zdania :) Mi osobiście film się bardzo podobał. Niby taki zwykły horror z oklepaną fabułą, aczkolwiek zrobił na mnie wrażenie. Pozdrawiam.
Oparte na faktach w tym przypadku może być np. to że się wprowadzili do domu pogrzebowego. Pierwszy fakt. Drugi że słyszeli coś. Trzeci, że chłopak był chory i ozdrowiał. Fakty? No fakty.
Ale film przekoloryzowany jeśli mogę tak się wyrazić. No kto chowa ciała w ścianach?
A ten kto oglądał film dokumentalny:
1.Na jakiej zasadzie jest ten film? ktoś to opowiada,jakieś zdjęcia,nagrania?
2. Dlaczego uważasz że jest straszniejszy od filmu?
3.W jakim stopniu PRAWDZIWE fakty pokrywają się z filmem? Czy np na ciele chłopca pojawiły się krwawiące znamiona tak jak w filmie?
przeniosłam się z innego wątku dlatego te pytania wyżej dotyczą filmu dokumentalnego -Duchy Connecticut.
Jak ktoś oglądał to proszę o odpowiedzi.
Ciężko mi uwierzyć w duchy czy inne nawiedzone domy gdyż sam jestem ateistom. Film niespecjalnie przypadł mi do gustu (może dlatego, że obejrzałem go zaraz po rewelacyjnym "Sierocińcu") aczkolwiek sama fabuła nie była zła.
"niektórzy ludzie poświęcają się dla Nas i pozostawiają świadectwo tak abyśmy te swoje niedowierzania łatwiej pokonali - taką osobą była Annelise (Emily Rose) takich ludzi później nazywamy świętymi."
Nie zgodzę się. A dlaczego? Bóg jest nieskończenie miłosierny, więc raczej nie chce, by ktoś poszedł do piekła przez niewiarę (sam nie wiem jak tam jest z jego osądzaniem i karą co nie zmienia faktu, że ateizm to grzech). Dlaczego więc nie da wszystkim ludziom na świecie świadectwa jego istnienia? Poza tym gdyby tak się stało np 1000 lat temu nie byłoby choćby wypraw krzyżowych, wielu terrorystów, czy innych wojen związanych z religią, a co za tym idzie niepotrzebnych śmierci i grzechów (w końcu tylko Bóg może zabierać życie). Wytłumaczcie mi to proszę.
Trochę zjechałem z tematu ale nie mogłem się powstrzymać od "naparzanki" :)
ateizm to niewiara w Boga a niekoniecznie w duchy.
wyprawy krzyżowe wg mnie mają wiecej wspólnego z szatanem niż Bogiem. jego sztuczka (szatana) polegała na tym aby działanie jego samego przypisać Bogu i niestety mu sie to udało. ten sam przykład tyczy się terrorystów działających w imieniu "boga". że niby religia to zło, Bóg to zło bo przez niego są wojny itp.
Bóg jest miłosierny ale też sprawiedliwy dlatego daje każdemu szanse aby ten przyjął sam (z własnej woli) jego dar a nie pod przymusem. gdyby to zależało tylko od Boga to by wszystkich zbawił ale potrzebny jest tu wybór człowieka żeby do niczego nie zmuszać (żal mi jednak ludzi którzy tego nie widzą i wybierają inną drogę).
"ateizm to niewiara w Boga a niekoniecznie w duchy."
Jedno bardzo wiąże się z drugim.
"daje każdemu szanse aby ten przyjął sam (z własnej woli) jego dar"
To czemu Jezus rozpowiadał wszem i wobec, iż jest synem Bożym (oraz ponoć dawał na to dowody zmieniając choćby wodę w wino?)
"wyprawy krzyżowe wg mnie mają wiecej wspólnego z szatanem niż Bogiem"
Co wciąż nie zmienia faktu, ze można było ich uniknąć. Wystarczyło jedynie żeby Bóg "pokazał" się ludziom. Co by wówczas Lucyfer zrobił?
"a nie pod przymusem"
Jakim przymusem? Masz na przykład powierzyć komuś swoje pieniądze. Wybierasz zaufanego przyjaciela, który już dał dowód na to, ze nie ukradnie ich, czy też dajesz je komuś kto tylko mówi, iż Twoje pieniądze będą bezpieczne? To, że przyjaciel będzie ich pilnował znaczy, że kierowałeś się dowodami a nie ślepą wiarą. Tak więc to żaden przymus.
1. wiara Boga wiąże się z wiarą w duchy ale to mimo wszystko nie to samo
2. Jezus dawał świadectwo o sobie. to czy ktoś uwierzył w jego cuda czy nie to była indywidualna kwestia. Jezus nie mówił: "musicie we mnie wierzyć". każdy mógł wybrać czy chce uwierzyć czy nie. czynione cuda miały jedynie pomóc w podjęciu decyzji. zresztą kto nie chciał uwierzyć to i tak znalazł jakiś powód by to podważyć.
3. nie ma sensu dyskusja czy wypraw krzyżowych można było uniknąć. to wszystko była polityka ówczesnego świata. podobnie USA dzisiaj atakują państwa arabskie (Afganistan, Irak) w imię jakiś tam ważniejszych spraw typu demokracja, obrona przed terroryzmem itp. zawsze znajdzie się jakiś argument. wtedy argumentem była obrona Chrześcijaństwa. poniekąd było w tym trochę prawdy, ale wiadomo że nie było to głównym powodem. chodziło o bogactwa (dzisiaj chodzi np o ropę).
4. Bóg pokazał się ludziom w osobie Jezusa ale większość i tak go nie poznała. poza tym "błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli". jeżeli Bóg by się miał ukazać jako potężny władca a nie w osobie człowieka to chyba każdy by w niego uwierzył a nie o to w tym wszystkim chodzi. jaka byłaby wtedy zasługa ludzi że uwierzyli?
5. przymus byłby wtedy gdyby człowiek nie miał wolnej woli i musiał wybrać Boga a nie postawić się przeciwko niemu. Bóg jednak daje człowiekowi wybór (co nie zawsze się dla ludzi dobrze kończy) - taki banalny przykład: może lepiej by było gdyby mama ganiła małego Jasia do odrabiania lekcji i przygotowywania się do klasówki wbrew jego woli, co pozwoliłoby mu zdać do następnej klasy. gdyby mama dała mu wolny wybór zapewne poszedłby się bawić z dziećmi zaniedbując naukę i oblewając sprawdzian. wiele ludzi mając wolny wybór podejmuje krzywdzące dla siebie decyzje. Bóg nie jest tyranem i nie ingeruje aż tak w życie człowieka aby powstrzymać go od wszelkich decyzji mogących mu zaszkodzić.
Szczerze mówiąc czytając te wszystkie wypowiedzi pogubiłam się trochę. Padło stwierdzenie że ateizm to grzech. Ktoś mi kiedyś powiedział że ateizm to WIARA w człowieka. Zatem z punktu widzenia np chrześcijanina judaizm, buddyzm, islam itd również były by grzechem. Jeśli istnieje tylko jeden bóg który jest miłosierny, ale sprawiedliwy i którego synem był Jezus, to czy po śmierci wysłał by innowiercę do piekła tylko dlatego że ten wierzył w sposób który bogowi akurat nie odpowiadał? Ateiści mają teoretycznie najgorzej, bo wierzą w to co rzeczywiste (w to co każdy może zobaczyć). Ale co z człowiekiem, który nie wierzy w boga ale uznaje wszelkie prawa i obowiązki moralne i całe swoje życie poświęca drugiemu człowiekowi? Miałby pójść do piekła bo nie uwierzył? Ja sama nie wiem w co wierzę. Zostałam ochrzczona i byłam wychowywana w chrześcijaństwie ale niektóre stwierdzenia mi się nie podobają, np dyskryminacja kobiet, niebo piekło i czyściec (gdyby istniały, duchy nie miałyby racji bytu, a w duchy wierzę), konieczność dawania świadectwa innym (wiara to indywidualną sprawa każdego człowieka, dlaczego miałabym narzucać komuś swoje zdanie? kim ja do cholery jestem że mam robić coś takiego? księża są od tego!), dlatego moja wiara to czyste pomieszanie z poplątaniem, ale nie znam się aż tak dobrze na religiach, żeby wybrać taką jaka będzie mi odpowiadać.
Wszystko zależy z jakiej perspektywy się patrzy: dla Chrześcijanina ateizm jest grzechem bo podważa istnienie Boga, w którego Chrześcijanie wierzą. dla ateisty ateizm nie jest grzechem bo on nie wierzy w Boga więc nie ma przeciwko komu grzeszyć swoją niewiarą. dla Chrześcijanina wyznawanie Judaizmu, Buddyzmu itp też jest grzechem gdyż narusza 1 przykazanie (nie będziesz miał bogów cudzych przede mną). Ja uważam, że jeżeli ktoś się urodził np. w Indiach i nie ma możliwości uwierzyć w Jezusa bo on mu się nie objawił (w sensie takim że nie spotkał się z nauczaniem misjonarzy czy kogoś o nim) to wtedy Bóg nie wymaga od tego człowieka niemożliwego i osądza go później za jego dobre i złe uczynki a nie za to czy wierzył w Jezusa czy nie.
Chrześcijaństwo moim zdaniem nie dyskryminuje w jakiś znaczący sposób kobiet. Z tradycji wynika to że do pewnych czynności mogą być przeznaczeni tylko mężczyźni np odprawianie mszy św. Kobiety mają po prostu inne zadania, ale nie można powiedzieć że są gorsze.
Istnienie piekła, nieba i czyśćca nie podważa istnienia duchów, gdyż będąc w tam jesteśmy właśnie pod postacią ducha. A duchy na ziemi to: albo aniołowie pomagający ludziom np Anioł Stróż; albo demony które namawiają człowieka do złego np samobójstwa czy też pojawiające się podczas seansów spirytystycznych; albo dusze osób które zmarły ale z jakiś powodów nie poszły w stronę światła na sąd boży.
Wiara to tak jak piszesz indywidualna sprawa każdego, ale to nie znaczy że nie masz się z nią dzielić. Jak coś Ci sprawia radość, albo jesteś z jakiegoś powodu szczęśliwa to mówisz o tym innym, pomagasz im w jakiś sytuacjach gdy mają problemy, podnosisz ich na duchu. Nikt nie mówi o nawracaniu na siłę. Jezus tego też przecież nie robił.
Wszystko bardzo pięknie, ale wytłumacz mi, dlaczego w takim razie kobieta nie może być księdzem? Co jest z nami nie tak, że, jak napisałeś, "nie nadajemy się" do tego?
Jezus ustanowił kapłanami apostołów, swoich uczniów a nie żadne kobiety mimo że z takimi też przebywał. Skoro Bóg tak chciał to musiał mieć jakiś powód. Nie rozumiem czemu doszukiwać się w tym jakiejś dyskryminacji. Zauważ że w każdej religii monoteistycznej już tak się przyjęło. W Islamie to może jest dyskryminacja kobiet ale w Chrześcijaństwie? bez przesady.
W takim razie dlaczego akurat Ewa musiała zerwać zakazany owoc? Dlaczego to kobieta została stworzona z żebra mężczyzny, a nie odwrotnie? Nie chcę się kłócić. To jest moje osobiste zdanie i niewiele jest osób które mogłyby wpłynąć na jego zmianę.
Pozdrawiam :-)
"Dlaczego to kobieta została stworzona z żebra mężczyzny, a nie odwrotnie?"
spytaj Boga jak go spotkasz może Ci odpowie :) a poza tym to brzmi jakbyś miała jakieś kompleksy związane z byciem kobietą. pozdro!
Coraz bardziej przekonuję się do stworzenia boga przez człowieka. Za kilka tysięcy lat, o ile ziemia będzie istnieć, ludzie nazwą Biblię mitologią. A to co my nazywany dzisiaj mitologią w starożytności było przecież świętością. Co do moich kompleksów, podobno nie ma brzydkich kobiet. Cóż, za przeproszeniem, gówno prawda :). Pozdrawiam
pisząc o kompleksach miałem na myśli to, że z Twoich wypowiedzi wnioskuje że kobiety w jakimś sensie są gorsze od mężczyzn a nie, że kobiety są ładne albo brzydkie itp.
wiara w Boga to indywidualna sprawa więc nie będę Cię przekonywał że On istnieje czy coś w tym stylu, każdy musi sam do tego dojść, a jeśli nie to jego strata (ja tak uważam, żeby nie było że to jakiś dogmat nie do podważenia).
A twoim zdaniem jesteśmy od was lepsze? Pod jakimi względami? Bo mi się to jakoś nie widzi...
nie jesteśmy lepsi.
dalej nie chce mi sie toczyc tej dyskusji bo to nie ma sensu.
amen
Bóg zapłać :-) ja też już się zmęczyłam tą rozmową, niemniej jednak było mi bardzo miło i dziękuję. Takiej rozmowy było mi trzeba. Serdecznie pozdrawiam!
dobra a propos Boga... Nie da sie udowodnić ze jest tak samo jak nie da sie udowodnić ze go nie ma ... Tylko jeżeli jest ci źle bo np. wszystko ci się wali to pokładasz w nim nadzieje i idziesz się pomodlić żeby było lepiej i jest ci jakoś lżej ... Jak ktoś z rodziny zachoruje bardzo lub będzie miał wypadek też większość ludzi(nie twierdze że wszyscy) idą się pomodlić o zdrowie. Bóg jest według Mnie wymysłem człowieka żeby miał w kim pokładać nadzieje bo jak wierzysz jest ci lepiej ale mogę się mylić to moje prywatne zdanie ;)