Haneke stworzył dość dziwny film, przeciagające się długimi minutami ujęcia które kompletnie niczego nie wnoszą do fabuły, jest kilka charakterystycznych takich scen. Nic nie jest tutaj do końca pewne, być może to pozostawienie widza w błogiej nieświadomości było kluczem do sukcesu. Poza tym lubi jak zwykle potrząsnąć w najbardziej nieoczekiwanym momencie by tuż później zmuszać nas do oglądania faceta w kałuży krwi, który leży tam już dłuższą chwilę..