Gdy obejrzałam ulice Krokodyli, zaintrygował mnie jeden z wielu poruszonych problemów w tym krótkim, a jakze interesującym ujęciu filmowym :) Otóż czy autorzy chcieli, abyśmy się poczuli bardzo duzi czy bardzo mali? W ogólnych recenzjach napisane jest, że obserwator jest zamknięty w tej małej przestrzeni, ja jednak odniosłam wrażenie swojej wielkości, bo rytm odkręcanych śrubek byłby jakby ''zamierzonym'' planem całego procesu oglądania :) Może ktoś odniósł jeszcze inne wrażenie? Rozpoczęłaby się ciekawa dyskusja...