Przeciętniak, nic więcej. Ciężko stworzyć dobry film, o miejscowej legendzie. Na ogół, owa próba stworzenia filmu o Krwawej Mary, czyli już klasyce miejskich legend zakonczyła się niestety w ten sposób. Szkoda, bo film miał potencjał, który nie został prawie w ogóle wykorzystany. Oczywiście, film ma sporo plusów, ale prawie tyle samo wad. Zacznę od zalet, gra aktorska wypada całkiem nieźle, świetna muzyka, oraz ten specyficzny klimat, który jest zmieszaniem elementów miejskiej legendy i kina. Dzięki temu, film ogląda się całkiem przyjemnie. Było trochę dreszczyku, ale przestraszyć praktycznie nie miało co - w wielu miejscach jest zwykła pustka. Jest to zdecydowanie na minus, bo film potrafi zaciekawić. Największa wada tego filmu, to zdecydowanie montaż, który wygląda jakby był rodem z pornola. Jakieś durne migawki, tylko niszczą ten film, patrząc jak prymitywna metoda straszenia to jest. Efekty są beznadziejne, widać to szczególnie w zakończeniu, w którym wyglądają wręcz fatalnie. Sam film wygląda, jakby był robiony na przełomie lat 70-90, chociaż mnie tego typu rzeczy rzadko irytują. Mimo, że montaż i efekty da się przeboleć, to część scenariusza jest zwyczajnie śmieszna i idiotyczna.
"Ulice Strachu: Krwawa Mary" ma swoje wady, ale ma również swój urok. Miasto, nastolatkowie, tajemnicze śmierci w parze z muzyką, daję wyjątkowy klimat.
5/10