<UWAGA, SPOILREY>!!
Niestety film ustępuje zarówno pierwszej części, jak i "Buntowi Lykanów". Nie jest może zły, ale z pewnością bardzo nierówny i niedopracowany. Kuleje scenariusz i fabuła, która jest chaotyczna, poszatkowana i w zasadzie jakakolwiek historia jest tu tylko pretekstem do dodawania kolejnych walk i strzelanin (fakt, że efektownych, ale niewiele wnoszących). Gdyby twórcy bardziej skupili się na scenariuszu, a mniej na akcji, mogło być ciekawie. A tak mamy kilka rażących nielogiczności, które mocno rzutują na ocenę filmu, np:
1. Hybryda wampira i wilkołaka - jeśli faktycznie w tak prosty sposób stał się nią Markus, to czemu inne wampiry nie piły krwi wilkołaków by zwiększyć swą siłę?
2. Działalność i sama postać Alexandra Corvinusa - czemu w ogóle zwykły człowiek był nieśmiertelny? Po co tropił przez setki lat swoich synów, jak nie chciał ich ani powstrzymać, ani się z nimi skumać? Jakim cudem po wypiciu jego krwi Selene mogła uodpornić się na słońce, a jego rodzony syn nie posiadał tej zdolności?
3. Jeśli Marcus szantażował pozostałe wampiry tym, że jego śmierć przyniosłaby zgubę im wszystkim, to czemu wcześniej nie przystąpił do uwolnienia swojego brata? Nikt by mu nie przeszkodził w obawie przed własną śmiercią.
Co jeszcze mi się nie podobało, to zbyt skrótowe i powierzchowne potraktowanie protoplastów obu ras. Sam pomysł, by sięgnąć po te postacie niewątpliwie zacny, ale szkoda, że nie zostawiono im pola do popisu i że tak łatwo zostają uśmiercone. Nie godzi się, żeby najstarszy i najpotężniejszy z wampirów został tak bez problemów zgładzony przez Selene. Co z tego, że ona łyknęła przed walką trochę krwi Corvinusa, skoro w żyłach Marcusa ta krew płynęła od wieków i był on o wiele starszy i silniejszy od Selene.
Czuć też brak Victora i Luciana. To dwie najlepsze postacie z całej serii, w dodatku koncertowo zagrane. Victor pojawia się wprawdzie w prologu, ale zdecydowanie go w tym filmie brakuje. Bez tych dwóch dżentelmenów jest trochę drętwo.
Drażniły też hollywoodzkie zagrywki w stylu cudownego zmartwychwstania Michaela, żeby mógł wkroczyć do akcji w decydującym momencie i uratować Selene, albo kiczowatego zakończenia.
Dobra, pokrytykowałem trochę, więc dla równowagi to, co było fajne:
- zajebisty prolog ukazujący pojmanie Williama (zawsze uważałem, że najwłaściwszą scenerią dla tej historii jest średniowiecze, co potwierdził "Bunt Lykanów" - najlepsza część trylogii)
- tradycyjnie klimatyczna strona wizualna (zdjęcia i scenografia), prawdziwy znak rozpoznawczy serii.
- kilka zgrabnie skrojonych scen akcji
- urocza Kate Beckinsale w seksownym wdzianku (jakaż szkoda, że jak je w końcu zdejmuje, nie eksponuje bardziej swoich wdzięków.. ;))
- postać Marcusa choć słabo wykorzystana, sama w sobie interesująca i przy dobrym scenariuszu mogłaby stanowić materiał na osobny film, którego być może się doczekamy. Jeśli powstanie kolejna część "Underworld" myślę, że powinna opowiadać o wydarzeniach z czasów uwięzienia Williama i śmierci rodziny Selene, bądź jeszcze wcześniejszych - o powstaniu obu ras, z Marcusem i Williamem w rolach głównych.
Jeśli chodzi o ocenę, to normalnie byłoby 4/10, ale z racji mojej sympatii do tej serii, naciągnę do 5 :) Mimo wszystkich tych wad, filmu nie oglądało się najgorzej.