(może kogoś zgorszyłem, porównując rozrywkę dla mas z elitarną). Sprawnie zrobione, powróciło, znane z "Terminatorów" takie dziwne poczucie obcości i ścierania się dwóch światów - ludzi i zimnej technologii. Dziś jednak się zastanawiam, czy naprawdę trzeba było dawać główne role mięśniakom, bo prawdziwi aktorzy wycisnęliby nawet z tych drewnianych ról więcej życia, tak jest np. w "Uprowadzonej"z L.Neesonem, gdzie on tchnął mnóstwo emocji i życia w rolę także mięśniakową.