Wyszłam z tego filmu, mając dziwne odczucia względem powiązań przyczynowo-skutkowych (a w zasadzie ich braku) w filmie. Nie było logicznej spójności, nie było porywających wątków, a zakończenie zupełnie niezrozumiałe (chyba reżyser chciał zostawić sobie furtkę do nakręcenia, o zgrozo, drugiej części). Nie potrafię zrozumieć pozytywnych recenzji w niemieckiej prasie, bo takowe czytałam. Ot, film - w nieco nudny i dość przejaskrawiony sposób - pokazujący wpływ dużej korporacji na życie. Nic innego tam nie dojrzałam.
Ja również! Zastanawiałam się tylko po co tak długie ujęcia, spowalniające i tak ślamazarną akcję. No i zakończenie, po którym na sali kinowej słychać było tylko "to koniec?", "nie rozumiem", "ale o co chodzi?". Zdecydowanie się zgadzam, a filmu nie polecam.
Rzeczywiście stwierdzenie "ale o co chodzi?" samo pojawia się w głowie po obejrzeniu filmu. Tym bardziej po ostatnich słowach bohaterki "zaczęło się". Co się zaczęło??? Sam film otrzymał na jednym z festiwali nagrodę za scenariusz...