w którym wszyscy stają się 'upadłymi aniołami' z 'licencją na zabijanie', mijając się nawzajem pośród ulic oświetlonych wielkimi neonami, pędzącego w oszalałym tempie miasta. Gdzie można poznać smak przeterminowanej puszki ananasów, przefarbować włosy na blond, jeść nieskończoną ilość lodów, tańczyć do utworu numer 1118 z szafy grającej oraz utrwalać obecne dookoła obrazy i ludzi kamerą z ręki. Z jednej strony zachowując totalną anonimowość, z drugiej odczuwając ogromną i nie dającą się zagłuszyć samotność. W ten mocno odurzający i mieniący się agresywnymi odcieniami koloru czerwonego, intensywny świat 'miejskiego obłędu' 'spragnionych miłości' ludzi bez przeszłości wprowadza nas sam Wong Kar-Wai i po tym 'podwójnym uderzeniu' i zaskoczeniu zostajemy z uczuciem całkowitej dezorientacji i zagubienia, czując się niemalże jak wszystkie 'stracone dusze' czyli samotni bohaterowie filmu, których losy nieustannie się ze sobą splatają i przedziwnie krzyżują, wiedząc jedno, 'że są smaki, które zostają w pamięci na zawsze', a niesamowity film Kar-Waia z całą pewnością do takich właśnie należy.
małe sprostowanie... ten utwór miał numer 1818, ale to chyba mało istotny szczegół... poza tym się zgadzam... genialny film, ale straszliwie przygnębiający...
małe sprostowanie... ten utwór miał numer 1818, ale to chyba mało istotny szczegół... poza tym się zgadzam... genialny film, ale straszliwie przygnębiający...
małe sprostowanie... ten utwór miał numer 1818, ale to chyba mało istotny szczegół... poza tym się zgadzam... genialny film, ale straszliwie przygnębiający...
małe sprostowanie... ten utwór miał numer 1818, ale to chyba mało istotny szczegół... poza tym się zgadzam... genialny film, ale straszliwie przygnębiający...
małe sprostowanie... ten utwór miał numer 1818, ale to chyba mało istotny szczegół... poza tym się zgadzam... genialny film, ale straszliwie przygnębiający...
Oglądając ‘Fallen Angels’ po raz drugi zauważyłam moją pomyłkę odnośnie numeru z szafy grającej, za wskazanie właściwego Ci dziękuję. Myślę, że u Kar-Waia liczy się każdy nawet najdrobniejszy szczegół, który jeszcze bardziej wpływa na nastrój filmu przesycony samotnością i niespełnieniem, jeszcze mocniej na nas oddziałując, jak wspomniany już utwór 1818 czy jak pokój 2046 w ‘Spragnionych Miłości’…