Niestety na tym koniec. UWAGA SPOILER: Profesjonalny plan rozpieprzony przez miłosne rozterki, przykre. A miało być tak pięknie.
To jeszcze nie było najgorsze. Najgorsze było to, że reżyser tak się skupił na mnożeniu "zaskakujących zwrotów akcji", że zrobił się całkowicie przewidywalny. Szkoda, bo zagęszczenie emocji zrobiło się w pewnym momencie naprawdę interesujące, ale zaraz rozeszło się w serii banalnych akcji: ja mam pistolet i kluczyki, a ty jesteś skuta i bezbronna, a teraz zmiana, a teraz z powrotem.
Tym niemniej, brawa dla Marsana za rolę i brawa dla reżysera za odwagę: pederasta w zdecydowanie negatywnej roli, dawno tego nie widziałem.