3,5/10 Lata świetności Luca Bessona jako reżysera dawno minęły. W tym momencie Besson zajął się pisaniem scenariuszy i produkowaniem mniej lub bardziej udanych filmów. Mnie osobiście z ostatnich wypocin pana Bessona nie podobało się nic, z wyjątkiem Angel-A. Oglądając trailer do "Uprowadzonej"wątpiłem że dostane przynajmniej namiastkę tego wielkiego kina którym Besson zawojował Hollywood. Scena w której Liam Nesson grozi porywacza przez telefon zrobiła na mnie wrażenie, więc postanowiłem obejrzeć film. Pierwsze 20 minut jest naprawdę żenujące. Spokojnie mogło by pasować do obyczajowego filmu klasy D. Nesson jest sztuczny jak by miał kij od miotły wsadzony w tyłek, a sztuczność scenariusza aż razi. Późniejszy zaczyna się akcja, przeplatająca się z drobnym wątkiem społecznym... Sceny mordobicia i pościgów są przyzwoicie zrobione. Ale jest pełno momentów które aż rażą głupotą i oglądając je wydawało mi się że reżyser chciał "napakować" każdą minute jak największą ilością akcji. Film jest bardzo schematyczny, nie zaskakuje... a końcówka jest strasznie przewidywalna. Po obejrzeniu uznałem, że ta rola to drobne potknięcie w karierze Liama Nissona, którego osobiście lubię i szanuje. Gdyby w tym filmie zagrał Segal albo Van Dame to na pewno bym go nie obejrzał ... Ale mimo wszystko to tylko film akcji, więc fanom takiego kina na pewno się spodoba.