Nie wiem czemu, ale ten film zajmuje miejsce w mojej pierwszej dziesiątce. Niby w dzisiejszych czasach fabuła jest dość oklepana, ale pamiętajmy, że pewne filmy samą datą przecierały pewne tory. To mniej więcej jak z "Titanic 2". Oczywiście pierwowzór (pomimo swego epickiego rozmiaru) nie był zły... Choć dostał za dużo Oscarów, ale poruszył pewne emocje (nawet dziś wysyłałem przyjaciołom pozdrowienia noworaczne "życzę zdrowia, szczęcia i pieniędzy... P.S. a przede wszystkim szczęścia..., bo na Titanicu ludzie mieli super zdrowie i wielkie pieniądze, a jedynie szczęścia im zabrakło"). Jednak niech nie zdzierają z nas wrażliwości takie szmiry, a skupmy się na uczuciu, w towarzystwie miłego brzmienia VHS. Patrick, choć to nie jest "Some like it hot", jednak w rankingu na film naszego postkomunistycznego dzieciństwa "skubiesz Wilderowi pięty:P