Cudne aktorki - Uma Thurman i Christina Ricci sa po prostu śliczne. Do tego ładna scenografia i
nic więcej. A Robert Pattinson po prostu nijaki. Zagrał bylejak, a do tego jego bohater był nikim.
Nie uwiódł mnie urodą, intelektem - film średni. Szkoda, że Holliday Grainger miała tak małą rolę.
...miałem coś napisać od siebie, ale tu już wszystko napisano wystarczająco celnie...podkreślę tylko jeszcze raz...cudne aktorki - Uma Thurman i Christina Ricci...
dla mnie Patison to Dyzma 2, on tam gra siebie samego, z jakiej okazji od dostaje tyle propozycji, 5 filmów w 2013 roku? kto to będzie ogladał?
Producenci wzięli się za sposób. Pattinson - z całym szacunkiem do jego osoby - jest na topie i nawet bardzo marny film sprzeda się całkiem dobrze, jeżeli to on zagra główną rolę. Bez względu na to czy do roli pasuje, czy też jej nie podoła. Nie podejmują żadnego ryzyka, jakoby produkt miał się nie spodobać, ponieważ obejrzy go minimum tyle osób, ile fanek ma Pattison właśnie. Nawet jeśli nie zrobi tego ani jedna osoba więcej, zapewnioną ma milionową widownię.
Co się tyczy samego filmu... Typ urody Pattinsona odpowiadał charakterowi, a to, że patrzę na niego i widzę zmierzchowego Edwarda, to już nie jego wina. Po prostu wpasował się w tę postać, jak nikt inny by nie zdołał.
Trudno mi ocenić czy aktor nie podołał roli Uwodziciela, czy sam film był tak słaby, że żadnej roli nie dało się dobrze odegrać. Charakter owych czasów zatracony do granic, właściwie trudno odczytać jaka ta epoka. Kultura i język, wskazują na coś innego, budowle, wystrój wnętrz , pojazdy - coś innego, moda coś jeszcze innego, a zachowania postaci - na coś zupełnie innego. Nie narzekałabym, że brak mu fabuły, bo takie lubią być filmy kostiumowe, ale to im właśnie w pierwszej kolejności można to wybaczyć, ponieważ są barwne, klimatyczne, pociągające. Zazwyczaj to uczta dla oka i ucha. A tutaj cały urok filmu kostiumowego gdzieś prysnął, równie dobrze, można by tę fabułę, a raczej jej resztki przenieść do XXI wieku. Dziwię się, że trzy wspaniałe gracje przyjęły takie role, choć poniekąd uratowały ten obraz.
Muzyka dobra, tak, zdecydowanie niezła.
Większość moich myśli zostało już zawartych w tej dyskusji. Starałam się doszukać się jakiegoś przebłysku, choć ziarnka niesamowitości Roberta w tej roli, ale nie. Nie wiem co on ma z tą twarzą, że choć może się bardzo stara, tak kompletnie nie przekonuje swoją grą, mimiką zwłaszcza. Szkoda, bardzo szkoda...