Powiem krótko. Jeśli ktoś mówi że to dobry film i nie czytał komiksu - niech koniecznie go przeczyta. Jeśli ktoś czytał komiks i chce zobaczyć ten film - niech tego nie robi! V jak Vendetta to jeden z moich ukochanych komiksów i cholera mnie bierze jak widze co z tym arcydziełem zrobili Wachowscy. Beztalencia!
Wiem że to nie koniec świata. Jednak przykład "Sin City" pokazuje że można zrobić dobry film na podstawie komiksu, będący jego wiernym odwzorowaniem.. Rozumiem że można wykazać troche inwencji i coś pozmieniać, ale Wachowscy przesadzili. V zakochany w Evey?!?!?! Tłum ludzi przebranych za V?!?!?! Ciekawe czego Wachowscy sie nażarli że wymyślili takie głupoty. Rozumiem że jak ktoś nie przeczytał komiksu to może nawet mu sie film spodobać. A ja przeczytałem i uważam ten film za obraze. Pozdro!
A ja czytałam komiks i rzeczywiście przytoczone przez Ciebie przykłady są odrobinę z boku filmu, ale jeżeli do takich detali w dodatku nielicznytch bedziemy się czepiać no to okaże się, że każda ekranizacja, czy to książki, czy to komiksu jest nedzna. Czy wg Ciebie B. Willis w Sin City idealnie odpowiadał bohaterowi z komiksu? Bo dla mnie to kompletnie dwie różne postaci, ale film zajebisty. Także nie ma co się gotować:) Dobry film i nie trzeba go porównywać z komiksem to są dwie zupełnie oddzielne sztuki...
Ale to, że się w sobie zakochali było urocze... Jakby nie patrzeć jestem romantyczką i... Ech, ten sentymentalizm... ;) Tłum ludzi przebranych za V to była symbolika. Jedność.
Ja komiksu nie czyt. nie wiem, pewnie masz racje. Tak czy siak mi się film podobał. Pozdrawiam! :)
Zgadzam się z falangą. Potraktujmy to jako dwie zupełnie oddzielne sztuki. I problem rozwiązany!
Dwie zupełnie oddzielne sztuki? no chyba zartujecie. Film powstał na podstawie komiksu i powinien sie trzymać jego fabuły, a odnosze wrażenie że film i komiks czasem nie opowiadają tej samej historii. Falango - to według ciebie są "nieliczne detale"?! Tych "nielicznych detali" jest w filmie stanowczo za dużo.
Furio - ja rozumiem że aby było ładnie i pięknie to V powinien sie w Evey zakochać, a tłum powinien być przebrany za V. z tym że dla mnie to załosne. W komiksie V to zimny i wyrachowany facet, oddający sie całkowicie IDEI i jego miłość do Evey nie ma prawa mieć miejsca. W komiksie dochodzi do zbrojnej rewolucji, tłum nie przebrany za V chwyta za broń, leje sie krew a Londyn staje w morzu ognia. Do mnie to bardziej przemawia niż gieroje z filmu, których boi sie wojsko. No ale jak kto woli. I jeszcze na dodatek nie było w filmie motywu z niejaką Rose, która zabija Sutlera! Ot, taki kolejny "mało znaczący epizod" zapewne...
I taki mały szczególik zapewne...V ginie zabity przez detektywa Fincha. No ale w filmie Finch nie mógł tego zrobić, bo głupio by to wyglądało. Nie ma jak uroki ekranizowanych komiksów...
czyli co w komiksie "V" nie zakochuje sie w Evey? ... hmm nie czytalam komiksu wiec nie znam tej historii od tej strony lecz z tego co mowisz faktycznie daleko odbiegaja od oryginalu zamierzam zaopatrzyc sie w komiks wtedy bede wiedziala juz wiecej jak narazie film mi sie bardzo podoba i ma u mnie 10/10 a Hugo Weaving swietnie sie spisal!!! a swoim glosem powala na deski poza tym zawsze moglo byc gorzej mogli np zaangazowac do roli Evey S.Johansson (czy jak jej tam) to byloby dopiero badziewie:)) ale to wszystko to moje skromne zdanie i ilu jest na swiecie ludzi tyle jest opinii pozdr
p.s jesli jestes tak obeznany w komiksie napisz moze mi tylko bez szczegolow:)) czy w komiksie jest napisane/opisane w jakich okolicznosciach "V" trafil do Larkhill dzieki!!!
Nie, w komiksie nie ma nic na temat jakiejkolwiek przeszłości V - oczywiście za wyjątkiem tego że był więźniem Larkhill. Dobrze że chociaż tu Wachowscy czegoś nie zepsuli. Przeczytaj komiks a zobaczysz - tak jakby troche inna historia w filmie a inna w komiksie. No ale rozumiem że film ci sie spodobał - w końcu fabuła jest bardzo ciekawa. Co do Hugo Weavinga - wszystko byłoby super gdyby nie gadał z amerykańskim akcentem, V to w końcu Anglik, większość aktorów w filmie to Brytyjczycy. Co nie zmienia faktu że Hugo to znakomity aktor - któż nie lubi agenta Smitha? :-P Pozdrawaiam!
Ja byłbym w stanie wiele przełknąć i wybaczyć, no nawet ten romans z V i te tłumy przebrane za V. Jednak w filmie nie ma dwóch motywów które są absolutnie niezbędne dla pełnego zrozumienia tej niesamowitej historii i które decydują w dużej mierze o przewadze komiksu nad filmem.
Po pierwsze - ukazano V jako szlachetnego bojownika o wolność ale zupełnie pominięto jego nature bestii. Po to w komiksie jest motyw z Rose. V zabija jej męża policjanta. Kobieta nie daje sobie sama rady, popada w depresje, zostaje kochanką człowieka którego nienawidzi, ale który zapewnia jej byt. Ten facet, również policjant, ginie w studiu tv zastrzelony przez komandosów (V przebrał go w swój strój). Rose stacza sie coraz bardziej - zostaje prostytutką. W końcu o wszystkie swoje nieszczęścia obarcza kanclerza i zabija go. Ukazano więc los osoby której życie legło w gruzach z powodu V. Co więcej V mówi do Evey gdy ta go pyta jaki los czeka z jego ręki kanclerza: "dla niego hoduje specjalną Róże". Róże czyli Rose...V w perfidny i bezlitosny sposób wykorzystuje dramat tej kobiety w swoim celu. Dlatego że w walce o idee nie ma miejsca na litośći i zmiłowanie a "kto nie z nami ten przeciwko nam". To jest logiczne i dużo w komiksie wyjaśnia.
Po drugie - smierć V. V ginie zabity przez Fincha jednak nie jest to śmierć przypadkowa. V pozwala na to detektywowi. Dlaczego? Bo wraz z obaleniem dyktatury i wprowadzeniem demokracji jego walka i idea którą przez to prezentuje staną sie już niepotrzebne i zbędne. Idea umrze a wraz z nią musi umrzeć także i V, bo w nowym świecie nie będzie miejsca dla jakiegokolwiek terroru. Jednak daje sie zabić człowiekowi nie do końca posłusznemu systemowi - dyktatura go nie zwyciężyła nawet w chwili śmierci. Śmierć piękna i symboliczna, a nie jakieś tam buziaki z Evey.
Jak dla mnie film jest bardzo, ale to bardzo "płytką" i niepełną wersją komiksu. Ot, taki miły i przyjemny filmik nie zmuszający do szczególnych przemyśleń i refleksji. Jedyny plus to scena destrukcji parlamentu - to było nawet ciekawe. Mógłbym tu jeszcze wymieniać wiele motywów których nie ma w filmie a które być powinny(monolog V z Temidą przed zniszczeniem gmachu sądu) ale to do niczego nie prowadzi. Gdybym komiksu nie przeczytał - film by mi sie spodobał. Ale przeczytałem - i mi sie nie podoba i nic tego nie zmieni. I to by było na tyle. Pozdro for everybody!
Dzięki Rysik :) Ten tekst jest przydatny dla kogoś takiego jak ja, kto nie zna komiksu. Rzuciłeś na to więcej światła :)
Pozdrawiam
Hmm, też jestem fanem komiksu i w zgadzam się z tobą co do pierwszego zarzutu, też mnie to irytuje że z V zrobili takiego szlachetnego woja:), ale co do śmierci V w filnie to przecierz on też przewidział zę zginie, co zresztą oświadczył Creede'iemu, choć fakt faktem że brakuje tu tej całej misterii jego planu, którą tak genialnie przedstawił Moore. Zgadzam się również że w filmie pominięto wiele wątków, ale jeśliby ktoś chcaił przedstawić je wszystkie to by chyba trzeba było serial nakręcić:):) Dla mnie mimo tych wszystkich uproszczeń to jednak i tak bardzo dobry film:) ale to tylko moje zdanie i nie wszyscy muszą się z nim zgadzać:) pozdrawiam
No rzeczywiście, wszystkie wątki to troche trudno byłoby zmieścić. Taki to już jest niestety minus ekranizowania komiksów - nie o wszystkim da sie opowiedzieć. Co nie zmienia faktu że film i tak mi sie nie podoba :-P
PS: a ciekawe w jaki sposób chcą zekranizoważ całego Preachera. Coś czuje że to dopiero bądzie mega kicha...
Ja nie czytałem akurat komiksu. Ale czytałem ich wiele w życiu i tak jak w książkach musisz zrozumieć, ze wszystkich wątków nie da się w filmie pokazać. To co najważniejsze, to trzeba przekazać jakąś główną myśl, ideę komiksu, albo też na jej bazie stworzyć nową wizję autorską. Wachowscy poszli bardziej w tę drugą stronę. Po prostu nadali dużo własnego oryginalnego stylu temu filmowi, wprowadzili wiecej własnej filozofii. Nie narzekaj na film bo jest to film znakomity i chyba najlepsza ekranizacja komiksu, choć nie najwierniejsza (bo tę zrobił Rodriguez w Sin City).
Ale adaptacja nie musi być wierna.. Ważne ze ma znaczące przesłanie, frapującą filozofię, inteligentne nawiązania do naszych czasów oraz innych utworów, bądź wydarzeń historycznych. gdyby ten film zrobili inni amerykanie niż Wachowscy to dopiero byś wiedział co to znaczy kaszana. Obejrzyj wiele innych adaptacji komiksów i zobacz jak zostały skaszanione.
Co do scen… V wcale nie kocha Evey, lączy go z nim raczej nic zrozumienia, bo oboje poznali naturę strachu. Po drugie V wcale nie jest dzielnym bohaterem. Przypominam, że torturował i molestował psychicznie Evey, czego nie mają w zwyczaju robić bohaterowie amerykańskich filmów kobietom, które kochają. Po trzecie scena z ludźmi przebranymi za V jest znacząca i mi się bardzo podobała. Jest bardzo symboliczna i tu akurat jest zdedyowanie lepsza od komiksu. To nie jest naiwne wcale.. Rewolucja w naszym kraju tez dokonała się bezkrwawo. Ktoś kiedyś powiedział, ze należy zlikwidować dyktatora i szefa słuzby bezpieczeństwa, żeby system totalitarny został sparaliżowany. I tak się tu dzieje. Nie ma kto wydać rozkazu do strzelania.
Wersja komiksowa tez jest ciekawa, ale film Wachowskich jest wersja autorską, ich własną interpretacją komiksu i trzeba przyznać, że znakomitą.
Według mnie wraz z V nie ginie idea - właśnie swoją śmiercią podkreślił nieśmiertelność idei. W pewnym sensie jego "następczynią" była Evey, tyle że ona już nie będzie zabijała ludzi. To już jest niepotrzebne. Przeczytałam komiks, nie obejrzałam filmu. Tylko zaczęłam oglądać, dosłownie 5 min, a już sporo elementów mi nie pasuje. Sąd był rozsadzany jakoś w połowie komiksu, na początku był parlament. Evey miała 16 lat (a nie, jak NP 24) i zdecydowała się dorobić na prostytucji, bo pensja za pakowanie zapałek (pakowanie zapałek! A nie podawanie kawy) była za niska. Zresztą w filmie pokazali ją jako dojrzałą kobietę, w komiksie była dzieckiem. I wielka szkoda, że nie było tej "wybuchowej" dłoni, w ogóle wszystko było nie tak. V od razu zabrał Evey do siebie, bo ona nie miała tego "domu" do którego w filmie ją odprowadził - mieszkała w internacie.
NabyLAS:)))) polecam Allegro.pl maja tam do sprzedania kilka egzemplarzy ceny startuja od 52 zl za jeden egzemplarz lub oba trzeba patrzec pilnowac sledzic pozdro!!!!
Ja znalazłam komiks w księgarni internetowej. Cena 29, 90 za egzemplarz. www.nepo.pl. Może gdzie indziej też można znaleźć. Więcej nie szukałam bo i tak nie mam kaski.
Pozdrowionka! :)
chcialem tylko zapytac czy komiks ukazal sie tylko w dwoch tomach, czy moze w wiekszej ilosci??
chcialem tylko zapytac czy komiks ukazal sie tylko w dwoch tomach, czy moze w wiekszej ilosci??
w ksiegarni internetowej mozna kupic tylko drugi tom ktory faktycznie kosztuje 29.90 pierwszy jest juz absolutnie nie dostepny pozostaja tylko aukcje z tego co mi wiadomo wydanie zawiera dwa tomy
p.s drugi tom na allegro startuje od 1 zl!!!!!!
Oceniajac film ocenia się całokształt a nie tylko jego zgodność z w tym wypadku z komiksowym scenariuszem. Człowiek chcący iść na coś dobrego do kina widząc ocene 5/10 wywala taki tytuł z pamięci bo choć to niby jest dokładnie tyle co ocena przeciętna to jednak by obejrzeć taki film, zwykły człowiek moze sobie włączyć naszą TVP i już ma to co na taką właśnie note zasługuje. Rzesza ludzi na całym świecie nie czytała komiksu i tak właśnie zareaguje widząc taką ocene.
Ja rozumiem wasze rozczarowanie, pewnie komiks jest super i porusza mnóstwo bardzo interesujących wątków, ale niektorzy ich nie czytają, nie lubią, nie trawią. Niektórzy chcą po prostu obejrzeć w miarę ciekawy film poruszający temat z rzadka raczej goszczący w TVP wiec nie róbcie im wody z mózgu takimi ocenami bo ten film jest napewno wart zobaczenia.
Pozdrawiam.