Rozumiem, że można nakręcić film opierając się przy tym na własnych poglądach, ale kiedy ktoś usiłuje kłaść coś widzom łopatą do głowy efekty są żenujące. I nie ma dla mnie znaczenia, czy podzielam poglądy reżysera czy nie. Ideologicznie mi bliska "Księga ocalenia" też mnie denerwowała (chociaż była w swoim propagandowym zapale znacznie mniej bezczelna, a i fabuła zdała mi się nieco ciekawsza). Oglądając ten film miałem wrażenie, że scenarzyści uważają mnie za kompletnego głupka. Że w ich mniemaniu nie jestem w stanie załapać, że totalitarny rząd jest zły tak długo, aż nie zobaczę wykrzywionych nienawiścią mord jego przedstawicieli. I w ogóle, że jeżeli jedni nie będą naprawdę źli, a drudzy naprawdę dobrzy dostanę dysonansu poznawczego.
W gruncie rzeczy ludzie mądrzy różnią się od głupich nie poglądami na świat, ale tym, że ktoś obdarzony rozumem poddaje wszystko w wątpliwość, również to, w co wierzy. Ateista Bergman w Siódmej Pieczęci zadaje pytania na temat spraw ostatecznych, a nie raczy nas jakimś nudnym zestawem banałów. Rozumiem, że autorom V for Vendetta podoba się wizja liberalnego społeczeństwa, ale naprawdę życzyłbym sobie, żeby swoim filmem próbowali ze mną dyskutować, a nie opowiadali mi komunały. Nie lubię komunałów. I dlatego film też mi się nie podoba.
No proszę! Zaglądam sobie w komentarze po obejrzeniu filmu, aby sprawdzić czy inni też odnieśli wrażenie, że twórcy usiłują nam wcisnąć podprogowo swoje prawdy obajwione, a tu kogo widzę? - Pana szmatęarmatę, zwanego w innych kręgach jako Pana Kapitana Bartosza. Muszę przyznać, że mam zadziwiające [nazwijmy to] szczęście wpadać na Pana na różnych portalach społecznościowych (z czego pierwszym był ten muzyczny i z tego może mnie Pan kojarzyć).
Co do poruszonego tematu - całkowita zgoda. Przykry to film jest bardzo, a co gorsze szkodliwy.
Pozdrawiam
Nicka kojarzę, chyba z last.fm (albo z RYM) :) Albo z tego forum - http://www.metalrockforum.fora.pl