Proponuję porównać te dwa filmy i te dwie postacie oraz sposoby ich walki z totalitaryzmem i niesprawiedliwością.
Moim zdaniem, w porównaniu z Gandhi'm V to nikt nadzwyczajny. Jeśli ktoś z was oglądał film z 1982 "Gandhi" (Gazeta Wyborcza 2 marca), niech powie, co sądzi o tym, że jeden człowiek doprowadza do wyzwolenia całych Indii spod panowania Imperium Brytyjskiego. I dokonuje tego bez użycia przemocy czy wysadzania w powietrze budynków.
To dobry przykład na to, że rzeczywistość bywa czasem znacznie bardziej niezwykła od fantazji. Bo przecież historia Gandhi'ego jest prawdziwa, a V jest postacią wymyśloną.