mają z tym mniej wspólnego niz sie to sugeruje w reklamach i na plakatach. "Bezkompromisowa Wizja Przyszłości" nie wyszła bynajmniej z ich złotych główek, ale z mózgu Alana Moore'a, autora komiksu. Co ciekawe, na plakatach wymienione jest nazwisko ilustratora "V" (David Lloyd), ale Moore'a ANI ŚLADU.
To nie jedyny przypadek takiego promowania filmu w Polsce. Wystarczy przypomnieć olbrzymie nazwisko Quentina Tarantino na plakacie "OldBoya" (z już zdecydowanie mniej olbrzymim plakatem), czy niedawno "Hostel" (QUENTIN TARANTINO przedstawia).
To wprowadzanie ludzi w błąd i marketingowy chwyt poniżej pasa.
Tak dla wyjaśnienia, otóż autor komiksu Alan Moore nie życzył sobie, aby jego nazwisko pojawiło się gdziekolwiek w filmie, czy materiałach promocyjnych. Dlaczego? Ponieważ uważał (uważa?), że jego pomysł zmieniony, nie aprobuje tych zmian i nie podpisuje się pod tą historią. Z resztą jak już wspominasz też o Tarantino, to on podobnie uczynił tylko, że w filmie 'Urodzeni mordercy'. Napisał scenariusz, ale jako że został bardzo zmieniony, pozostawiony w okrojnonej formie, zgodził się po olbrzmich namowach na pojawienie się jako człowiek od 'pomysły scenariuszowego'. Tak więc nie ma co "burzyć", że kogoś nie wymieniono skoro sam sobie tego nie życzył, a film rzeczywiście tylko bazuje na komiksie, choć jest równie dobry (no może trochę mniej, ale w filmie przy ograniczonej czasówce nie można pokazać wszystkiego). A z Oldboyem czy Hostelem to może rzeczywiście lekka przesada, bo dużo wspólnego nie mial Tarantino, w pierwszym wyraził opinię, że jest "bardziej tarantinowski niż jego filmy", a drugiego był producentem wykonawczym, czyli nic przy nim nie zrobił, ale też mu się podobał, więc zgodził się promować swoim nazwiskiem... Aha i jak mówisz o "Bezkompromisowa Wizja Przyszłości" to wydaje mi się, że już wcześniej były podobne pomysły niż u Moore'a, ale może się mylę
Tylko w tym wypadku Wachoscy mają dość dużo wspólnego z filmem.Napisali scenariusz(opwierając się na komiksach AM) oraz są producentami fimu wraz z J.Silverem,czyli składzik Matrixa znów atakuje.Podobna sytuacja miała miejsce ze starszymi częściami Star Wars,gdzie G.Lucas zajmował się produkcją i scenariuszem,a reżyserię powierzano komuś innemu.Mimo to do dziś uważa się,że te wszystkie części są jego.Taka sama sytuacja jest tutaj.
Dzieki za wyjaśnienie, w sumie to się wygłupiłem, bo przeciez Amerykanie bardzo dbają o prawa autorskie itp...
Wachowscy owszem sa autorami adaptacji, ale nie przypisywałbym im wizji, tak samo jak nie przypisywałbym wizji Lucasa rezyserom jego filmow. Owszem to wspołtwórcy sukcesu, ale ojcem SW jest Lucas, a VfV Moore.
To, czy pomysł jest niezwykły i całkowicie nowatorski, jest juz osobna kwestią.
Byc moze nie mam racji. Nadal jednak denerwuja mnie chwyty reklamowe polskich (czy tylko?) dystrybutorów. Na domiar zlego akcje, ktore powinny edukowac milosnikow kina, nie wyprowadzaja ludzi z bledu. Przykladem moze byc organizowany juz jakis czas temu Nocny Maraton Filmowy, którego hasło brzmiało "Noc z Q. Tarantino". Jakie filmy zostały zaprezentowne? Kill Bill, Sin City (jedna scena reżyserowana przez Tarantino) oraz... OldBoy (!).
Dobra, juz skonczylem wylewać żale, nic wiecej nie mam do dodania wtym temacie.
a na dodatek chyba części których nie wyreżyserował Lucas są najlepsze;) a odnośnie dystrubutorów tu muszą wszystkiego się chwytać jeśli chcą skusić widza (wszystkiego oprócz wprowadzania filmów razem z premiera światową, chociaż powoli to się zaczyna poprawiać). A też pamiętam ten maraton, że niby wieczór z Tarantino, a tu Oldboy;) powinni raczej napisać wieczór w klimacie T. ;)