Po pierwsze, po Venomie spodziewałem się więcej mroku i powagi, klimatu na miarę Batmana, a tu wyszedł żartobliwy potwór zjadający ludzkie głowy. Akurat w tym filmie połączenie mocno nieudane. Po drugie, zamiast solidnych scen walk i akcji, otrzymaliśmy szamotanie się czarnej plazmy, która albo wylatywała z pleców nosiciela, albo walczyła z inną plazmą mieszając się ze sobą nawzajem. Nie tak wyobrażałem sobie pojedynek dwóch symbiotów. No trudno. Mam nadzieję że chociaż w walce z Rzeźnią w następnej części zobaczymy porządny spektakl zamiast wirującej smoły.