Wróciłem z kina.
Przed seansem nasłuchałem się tych argumentów za tym, jaki ten film jest pusty. I zaczynam się zastanawiać czy byłem na tym samym filmie?
Gdzie te wszystkie zmiany gatunków, które rzekomo występują w filmie non stop? Zarzucacie humorystyczne pogawędki głównych bohaterów? A co, w Avengersach tego nie mieliście? Każdy film Marvela i DC miał humorystyczne wstawki a jakoś nikt nigdy o to nie płakał. Dla mnie były bardzo fajne.
Postacie całkiem fajnie wykonane, końcowy pojedynek symbiotów genialny. Hardy genialna rola, ten aktor dopasuje się wszędzie. Postać Drake'a faktycznie może szału nie robiła ale nie była też tragiczna. Jezu, nigdzie nie widziałem takiego tragizmu jaki wszyscy przedstawialiście. O czym film? O tym o czym większość tego typu. Obca forma życia na ziemi, chcąca przejąć lub zgładzić nas i mamy Venoma, który się temu przeciwstawił. Serio oglądając i słuchając niektóre krytyczne opinie mam wrażenie, że w ogóle tego filmu nie oglądaliście bo sporo odpowiedzi było w samym filmie, a sporo można wysnuć samemu, jeśli ma się mózg.
JEDYNA RZECZ, KTÓRA NAPRAWDĘ MI SIĘ NIE PODOBAŁA, to sposób ukazania historii. Przez godzinę filmu dostajemy zwyczajne życie Brocka, dostaje symbiota i nagle w 20 minut dzieje się wszystko. Dwie akcje Venoma i koniec filmu. Więc tu mam sporo niedosytu.
Ogólnie dobre 7/10 i kompletnie nie zasługuje na mniej. Za szybko przeprowadzona historia Venoma niestety mnie zdezorientowała i zaskoczyła ale cała reszta jest bardzo dobra. Nie żałuję tego biletu.
Plus takie małe spostrzeżenie dla normalnych umysłowo. W trailerze był moment, gdy Brock dostał symbionta, że mówi, że czuje się źle, pije wodę i bierze tabletki nad zlewem. W filmie nie było chyba tej akcji, prawda? W sensie pił wodę ale tej garści tabletek nie brał. Taka drobna głupotka ale rzuciła mi się w oczy ;)
Problem z tonem Venoma jest taki, że jest kompletnie nie wyważony. Zaczyna się jak poważny horror, potem dramat i nagle Venom, którego wcześniej budowano jako przerażającego potwora nagle staje się śmieszkiem. W takich Avengers konsekwentnie budowano bohaterów jako paczkę kumpli, która początkowo się niedogadywała, czasem miewa swoje chwile kryzysowe, ale z czasem się godzą i bawią się jak normalni ludzie. Tutaj? Venom jest pasożytem, który zmusza Eddiego do zjadania ludzi bo w przeciwnym razie zacznie zjadać swojego nosiciela od środka i NAGLE stają się najlepszymi kumplami. Venom ostatecznie decyduje się na ratowanie Ziemi ponieważ polubił Eddiego - w którym momencie? Jak kazał mu zjadać głowy? A może jak zaczął powoli zabijać Eddiego? Film nie może się zdecydować, czy Venom ma strasznym potworem pożerającym ludziom głowy, czy superbohaterem ratującym świat. To dwie kompletnie różne koncepcje, które nie pasują do siebie. Zarzuty że Venom jest o niczym nie odnosi się do jego fabuły, tylko do jego wartości. Każdy dobry film, nawet rozrywkowy powinien mieć coś do przekazania. Avengers Invinity War był o wartości ludzkiego życia, konflikcie idealizmu (Avengers) z pragmatyzmem (Thanos), Black Panther był o dziedzictwie i otwieraniu się na świat, Deadpool 2 o poszukiwaniu rodziny i godzeniu się ze stratą itd. Venom pod tym względem jest o niczym. Może by była z tego historia przyjaźni dwóch nieudaczników, gdyby budowano to na jakiś fundamentach, nie ograniczono się tylko do pustego "polubiłem Cię, w moim świecie też byłem nieudacznikiem".
"Venom ostatecznie decyduje się na ratowanie Ziemi ponieważ polubił Eddiego - w którym momencie?"
Mi bardziej odpowiada taka interpretacja słów Venoma: decyduje się na ratowanie Ziemi, ponieważ tak jak Eddie jest nieudacznikiem i gdyby Riot sprowadził inne symbionty to los Venoma byłby raczej kiepski, ponieważ silniejsi "krewniacy" odebraliby mu pożywienie. Głównie dlatego moim zdaniem zdecydował się ratować ludzkość.
Mi zdecydowanie zabrakło kategorii wiekowej R. Niby Venom zjada ludzi, niby robi rozwałkę, ale wszystko jest nijakie, nie pokazane dokładnie, a jego przeciwnicy czasem znikają z kadru. Brakuje tu zdecydowanie brutalności i jeśli zrobią to samo w sequelu i pokażą Carnage'a z PG-13 to z żalem będę musiał sobie darować ten film :/
"NAGLE stają się najlepszymi kumplami"
Też odniosłem takie wrażenie. Zupełnie jakby wycięto 30 min ze środka filmu, czyli całą tą treść w której Eddie i Venom dochodzą do porozumienia.
"Avengers Invinity War był o wartości ludzkiego życia"
To trochę taki offtop, ale jak dla mnie Avengers Invinity War był o niczym z garścią nieśmiesznych żartów. Jeden z nudniejszych filmów jakie widziałem od lat, ale niestety większości się podoba.
Co do pierwszego punktu racja - czasami wystarczy wytężyć umysł i zrozumieć coś samemu a nie czekać aż wytłumaczą w filmie jak dziecku ;)
Co do drugiego - i tak i nie. Zauważmy, że symbiont nie łączył się z każdym. Taki Venom nie dałby rady mieć za nosiciela jakiegoś miliardera z bogatym życiem, lub 20 latka w rurkach (bez urazy dla kogokolwiek). Połączył się z człowiekiem, który pasował do niego poniekąd emocjonalnie i psychicznie. Więc skoro już znalazł tego jedynego to automatycznie ta więź powstaje. Porównajmy to na szybko do miłości. Znajdziesz tę jedyną to więź się pojawia. ALE, problemem w tej historii staje się już fakt, że Venom przeskakiwał sobie na psa, czy Anne. Czyli tu jest już pewna niezgodność... chyba, że to nie działa w taki sposób, że nosiciel umiera jeśli nie ma połączenia, a z powodu, że jeśli symbiont uważa tę osobą za słabą to ją zabija. Jeśli prawdziwy jest drugi przypadek to wtedy ok, Venom może sobie "na chwilę" wskoczyć w kogo tak naprawdę chce i "połączenie" nie ma tu nic do rzeczy.
Co do trzeciego - widzisz, ja uważam Avengersów za spoko film. Ale niektórzy po prostu za dużo naoglądali się pewnego pana na YT i te wymienione wartości filmów Marvela są skopiowane od niego. Szkoda, że ludzie nie potrafią ocenić filmu sami, zaufać swoim wymaganiom, oczom, emocjom, utworzyć własnej opinii tylko wszystko opierają na samozwańczych "fachowcach". Szukanie wartości w filmach Marvela czy DC niczym wartości z filmów biograficznych czy dramatycznych to jest już naprawdę moim zdaniem zakrzywienie umysłowe. Jest to po prostu dobrze zrobiony film, który ma jakiś cel, głównego złoczyńcę, któremu muszą stawić czoła i tyle. Nie ma drugiego dna, wielkiej wojny miłosnej i emocjonalnej. Filmy Marvela nie mają elementów po których wyjdę z kina i zacznę zmieniać swoje życie i się nad nim zastanawiać. To już naprawdę jakieś fanboyowe zaburzenia. Dlatego uważam, że Venom miał taki sam "sens" jak wszystkie inne filmy sci-fi.
Co do drugiego - widziałem film raz, więc mogłem czegoś nie zauważyć... ale wydaje mi się, że nie było mowy o żadnym "połączeniu" czy "więzi".
Pamiętam natomiast że Venom mówił Eddiemu, że musi jeść i albo będą jeść innych albo go zje od środka ("twoja wątroba wygląda na całkiem soczystą, Eddie"). Mi to wyglądało tak, że symbiont wejdzie w jakiekolwiek stworzenie, ale jeśli nie dostarczą mu pokarmu to zeżre to w czym siedzi. W laboratorium najpierw umierali ludzie, bo ich organy wewnętrzne były zjadane a potem symbionty pozbawione pokarmu zdychały z głodu.
Co do trzeciego - ok. Najwidoczniej jestem "dziwny" i mam inny gust niż większość widzów. Nie wiem o którym panu z YT mówisz i tak jak sam napisałeś: oceniłem Avengersów sam. Oceniłem film na bardzo słaby, bo mnie w ogóle nie bawił. Żarty mnie nie śmieszyły, akcja była nudna bo polegała głównie na obijaniu niezniszczalnego kolesia, a bohaterowie zachowywali się jak banda kretynów (Strange no otwórz portal i wyślij Thanosa na Słońce, co ty robisz w ogóle? itp.) którzy pozapominali jak się używa swoich mocy. Zakończenie było niezłe, ale cała reszta to dla mnie jeden z gorszych filmów rozrywkowych jaki widziałem przez ostatnie lata.
Z kolei nowy Predator mi się podobał. Postacie z pomysłem, zabawne żarty, solidna akcja w kategorii wiekowej R. Zakończenie było kiepskie, ale cała reszta to sama frajda.
Niestety bardzo duża liczba osób ma odwrotne zdanie niż moje i teraz dostaniemy z 5 nowych filmów o superbohaterach i 0 filmów akcji :(
Mylisz pojęcia, oraz -szczerze mówiąc - film akcji z dramatem psychologicznym.
Venom (symbiont) jest może wg jego słów "looserem" w swoim społeczeństwie ale na Ziemi, w duecie pełni rolę naładowanego testosteronem mięśniaka który właśnie przebija się przez wszystko "z kopa" - w przeciwieństwie do Brocka który bez niego sobie nie poradzi .
Jeśli chodzi o nosicieli to nieścisłości tutaj raczej nie ma, raczej nie podali wszystkich dokładnych detali. Riot też zmienił kilku nosicieli.Możliwe że symbionty po prostu za bardzo "wysysały" żywicieli nie mogąc się powstrzymać. Ale może to iść w drugą stronę -Venom obiecał odbudować organy wewnętrzne Brocka, zregenerował jego rany a nawet ożywił. Brock był przecież martwy. Krótko, ale był trupem. Nosiciel z jakichś powodów ma znaczenie. Podczas walki okazało się że Venom jest w stanie całkiem nieźle nawiązać walkę z Riotem (wyglądało że ku zaskoczeniu obydwu) na co Riot zauważył "you have a strong host".W walce symbiont oddzielony od nosiciela nic nie znaczył, nawet Riot.
" Każdy dobry film, nawet rozrywkowy powinien mieć coś do przekazania. Avengers Invinity War był o wartości ludzkiego życia, konflikcie idealizmu (Avengers) z pragmatyzmem (Thanos), Black Panther był o dziedzictwie i otwieraniu się na świat, Deadpool 2 o poszukiwaniu rodziny i godzeniu się ze stratą itd. Venom pod tym względem jest o niczym."
Spotkałem się z tym w różnych reckach, na których najwyraźniej się opierasz i po prostu nie wierzę że ktoś kupuje te dziecinne bzdury wykrzesane z siebie przez ludzi którzy najwyraźniej zatrzymali się na poziomie "Smerfów".
Film ma przekazać po prostu historię.Jest po prostu formą opowiedzenia historii. Jakiejś. Natomiast historia i postacie opierają się na różnych rzeczach.
I wtedy - w tym sensie -możemy powiedzieć -o odwadze, honorze, patriotyzmie, itp, itd. Im więcej emocji -tym lepiej, bo to emocje wiążą nas z daną historią.
"Venom to anti-super-hero-buddy movie. O czym jest buddy-movie ? O przyjaźni, partnerstwie i docieraniu się absolutnie kontrastowego duetu: przegranego reportera Brocka i potężnego, drapieżnego stwora z kosmosu który jednak potrzebuje tego pierwszego.
Pasuje. W tej konwencji - znakomita robota, bym nawet powiedział.