Być może miałem wczoraj gorszy dzień i może dlatego Volver nie podobał mi się prawie wcale. Wymęczyłem się ogromnie przez te niecałe dwie godziny seansu i ledwo dotrwałem do końca. Film Almodovara nie zachwycił mnie, nie porwał, nie wzruszył, nie zaciekawił…
Widzę co prawda sporo plusów tego obrazu - bardzo ładną muzykę Iglesiasa, świetne zdjęcia Alcaine, dobre aktorstwo wszystkich aktorów (w szczególności Cruz). Bardzo ucieszyło mnie też logiczne, trochę zaskakujące, wyjaśniające wszystko zakończenie (to ono ratuje cały film). Ale za to historia opowiadana przez Pedro wydała mi się zbyt nijaka, za bardzo mówiąca o wszystkim i o niczym. Tak wiem, że jest to film o kobietach, o matkach, o tym jak ważne są dla każdego dziecka, o tym jak ważna i bezcenna jest relacja pomiędzy matką i dzieckiem…
Wiem, ale film mnie niestety nie porwał...
6/10
Ja tam lubię ten film (ogólnie bardzo cenię sobie filmy tego reżysera), ale Almodovar robił oczywiście o wiele lepsze rzeczy. Ten film jest taki przyjemny i lekki, przynajmniej w porównaniu z takim "Złym wychowaniem". Dlatego też nieco dziwi mnie, że cię znudził, ale chyba rzeczywiście nie miałeś do niego nastroju ;)
Co do samej historii, to nie powiedziałbym, że jest nijaka, w ogóle słowo 'nijakość' nijak (:D) mi pasuje do Almodovara, nie ma drugiego takiego oryginalnego twórcy.
A mi się o wiele bardziej podobało ciężkie i trochę dziwne "Złe wychowanie". Nie wiem, może faktycznie miałem zły dzień na taki film, ale jakoś mnie nie ruszył. Tzn ruszył, ale byłem nim bardziej poirytowany i znudzony niż zachwycony.
A odnośnie Almodovara to się zgodzę, że nie ma drugiego tak oryginalnego twórcy, co nie oznacza jednak, że wszystkie jego filmy są rewelacyjne bo i jemu zdarzają się wpadki. I Volver jak dla mnie był właśnie taką małą (ale jednak) wpadką.
Pozdrawiam :)