Według mnie produkcja zasługuje na miano filmu roku. I jestem pewien, że przez te 5 miesięcy nie ukaże nic chociażby w połowie tak rewelacyjnego jak Hobo wtth a Shotgun. Przychylna recenzja, choć rzetelna, nie oddaje w pełni geniuszu tego filmu. Dawno nie oglądałem produkcji tak powierzchownie prostej, a jednocześnie zawierającej taki ogrom głębokich przesłań, dostarczającej szczerych, ludzkich emocji niczym dramat, na dodatek owianej czarnym humorem i bardzo subtelną parodią odwołującą się niemal do groteski. To nie jest kolejny tępy slasher polegający na gapieniu się przez 90 minut na eksterminację grupy inwalidów umysłowych zakończoną ucieczką przygłupiej panieneczki. To nie jest film dla pseudo mrocznych licealistów lubujących się w "krwawych filmach" pod warunkiem że filmowcy użyli keczupu. To film, który oprócz porządnej rozwałki zmusza do refleksji. Zapewne niejeden widz przekona się, jak bardzo rzeczony Hobo przypomina niektórych z nich. Otóż nie jest to superbohater, który ze szlachetności serca oczyszcza miasto z niedobrych ludzi. To po prostu stara poczciwina, w której coś pękło. W filmie pokazana jest znana prawda, a mianowicie to, że zwyrodnialcom, karierowiczom, ślizgaczom i moralnym degeneratom wolno wszystko i że tacy ludzie są bezkarni, a człeczyna, który nareszcie zrobi to co należy zostanie sam, przyparty do muru i zaszczuty. Według mnie w filmie nie chodzi o realizm sytuacyjny, a o to, by przedstawić w przejaskrawionych kolorach bardzo życiowe sytuacje. Dlatego zamiast wzruszać ramionami i pytać się z głupim uśmieszkiem dlaczego bandyta Drake zabiwszy na antenie dziennikarzy bez zamaskowanej twarzy, a na dodatek jeszcze przemawiający do widzów nie boi się, że zostanie rozpoznany, tylko pomyśleć chwilę, czy tacy sami bandyci faktycznie nie pokazują nam w telewizji swoich zacnych facjat i czy nie manipulują nami zachęcając do robienia czegoś na ich korzyść. W pierwszej chwili nasuwa mi się skojarzenie z naszą polską polityką, kiedy to tysiącom młodych ludzi wmówiono, że inteligentni, młodzi, z wielkich miast najlepiej udowodnią swój status urządzając balety pod krzyżem nieopodal Pałacu Prezydenckiego, sikając do zniczy, a pamięć po śmierci prezydenta uczcić krzyżem z zimnego Lecha, bo to takie fajowe i jezzy, nie to co te mohery. Absolutnie identyczna bezmyślność i posłuszeństwo jak w przypadku hołoty polującej na bezdomnych na rozkaz Drake'a. Zatem jak wspomniałem wcześniej, przejaskrawienia występujące w filmie to jak najbardziej celowy i godny podziwu zabieg. Podobało mi się też stwierdzenie w recenzji, że nie każdy potrafi zrobić celowo gniota :) To prawda, w filmie znajdziemy sporo elementów celowo parodiujących stare, amerykańskie filmy i prekursorów gatunku. Już nawet samo logo filmu to zdradza. Na zakończenie dodam, że film obejrzałem 4 razy i nawet minimalnie mi się nie znudził, a wręcz przeciwnie, za każdym razem odkrywam nowe przesłanie i nowa alegorię, której nie zauważyłem wcześniej. Polecam wszystkim, oceniłem na 10/10.