Mysle ze moglismy uniknac smierci Boromira. Jak wy mylicie??? Kto we wszystkich czesciech mogl nie umrzec???
Nie ma potrzeby wyzywania innych..
"Czyjej smierci moglismy uniknac???"
Rozumiem, że to pytanie typu "Co by było, gdyby.." :)
Faktem jest, że Tolkien nie uśmiercił zbyt wielu głównych postaci i utrzymywał liczbę ofiar na minimum. A śmierć tych, co polegli była zazwyczaj konieczna dla struktury powieści.
I tak na przykład śmierć Theodreda syna Theodena jest związana, choć nie bezpośrednio ze śmiercią Boromira, syna Denethora. Obie śmierci decydująco wpływają na zachowanie ich ojców i na losy ich następców (odpowiednio Eomera i Faramira).
Śmierć Boromira (i działanie Palantira/Saurona) wprowadza namiestnika w głeboką rozpacz i popycha ostatecznie do bezsensownego samobójstwa.
Śmierć Theodreda (i działanie Gandalfa) powoduje ocknięcie się Theodena ze stanu starczego otępienia i pozwala mu ożywić ducha minionych czasów i nadzieje na lepsze czasy, by ostatecznie umożliwić mu chwalebną śmierć na polu walki i godne wstąpienie do hal jego ojców w zaświatach.
To są dwie możliwe ścieżki, zaprzeczające sobie, ścieżka rozpaczy i ścieżka nadziei. Jak widać struktura opowieści wymaga by owe postacie zginęły. Są
ofiary inicjujące zachowanie ważnych postaci i wiodące ostatecznie ku pomyślnemu finałowi. Gdyby Boromir przeżył, Denethor dalej byłby namiestnikiem (albo przekazał władzę synowi) a wtedy byłoby dużo problemów i niezgody w szeregach Gondoru i Rohanu...
Pozorna śmierć Gandalfa nie jest tak naprawdę śmiercią, lecz swego rodzaju przemianą. Była ona konieczna, nie tylko by Gandalf zdobył wiekszą moc - ale także dla rozwinięcia zdolności przywódczych Aragorna i umożliwienia mu podjęcia odpowiedzialności za wybory których musiał podejmować jeżeli chciał zasiąść kiedyś na tronie Gondoru. Starzec usunął się w cień i pozwolił uczniowi okazać samodzielność. Pamiętamy niepewność Aragorna z książki, chyba na początku Dwóch Wież, jak skarży się, że podejmuje złe wybory. Ale je podejmuje samodzielnie, bez pomocy mentora, Gandalfa. I oto czarodziejowi chodziło. Wzruszający moment z filmowej śmieci Mithrandira - zauważcie reakcję Aragorna! Jest zszokowany, przerażony, zostaje najdłużej, ryzykując śmierć - teraz na nim leży cała odpowiedzialność!
Kto tam jeszcze poległ? Grima i Saruman. Śmierć książkowa była bardziej spektakularna i szokująca (i w innym miejscu) ale czy można było jej uniknąć (w obu przypadkach)? Grima zabija Sarumana, nieoczekiwane wydarzenie, nie do przewidzenia/powstrzymania. Natomiast śmierć Smoczego Języka jest powodowana przereagowaniem łuczników hobbickich/Legolasa. Swego rodzaju instynktowna reakcja, niepotrzebna, niefortunna, lecz trudna do powstrzymania. Pech, się mówi :)
Pora na Haldira. Jako mniej istotna postać mógł polec lub nie, moim zdaniem. W filmie ginie z resztą elfów pod Helmowym Jarem, ukazując/sumbolizując ofiarę jaką Elfy poniosły w tej wojnie. Tolkien napisał, o ile sie nie mylę, że Haldir poległ mniej więcej w tym samym czasie ale podczas walk oddziałów Lorien przeciw Dol Guldur w Mrocznej Puszczy. Jedna z ofiar wojny...
Ktoś jeszcze? Złych pominę, jeżeli pozwolicie, jak i tego 23 wojownika Rochanu z trzeciego szeregu szarży Rohirrimów :)