Bo takie właśnie zjadłem w całości podczas seansu, i było mi po tym niedobrze. Z pewnością wyśmienita gra "angoli". Tak samo dobra jak na "Gladiatorze". Wyspiarze są lepsi od amerykańców. Zmierził mnie ten film. Był za długi, a fajerwerki efektów specjalnych made in microsoft przestały mnie rajcować od czasów "Matrix'a". A może to również też upodobanie z dzieciństwa (sic!), kiedy nad twórczością Tolkena przekładałem Karola Maya. Z jaką ja tęsknotą czekam na taką epicką opowieść jak np "Tańczący z wilkami", a o przygodach Winetou. Pocioł bym się z radości, i ubierał w koraliki. Ach, tam ...w dobie stworów o przyjaźni i lojalności nie ma co pisać.