Wiem, że muszę przeczytać wszystkie 3 części nie dlatego, że to będzie lektura, ale chcę ją przeczytać. Czy tłumaczenie Marii Skibniewskiej jest naprawdę najlepsze?
Nie znam, ale czytałam o tym trochę, i były to same niepochlebne opinie. M.Skibniewska w swoim tłumaczeniu konsultowała się z samym Tolkienem, na jej wersji opiera się polska wersja LOTRa. No i coś najbardziej komicznego, np. Aragorn jako Łazik, czy nie mniej zabawne nazwy miast i nazwisk.
Próbka obu:
Maria Skibniewska
"Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmił, że wkrótce zamierza dla uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wydać szczególnie wspaniałe przyjęcie - w całym Hobbitonie poszły w ruch języki i zapanowało wielkie podniecenie.
Bilbo był wielkim bogaczem i wielkim dziwakiem, stanowił w Shire przedmiot powszechnego zainteresowania od sześćdziesięciu lat, to jest od czasu swojego zagadkowego zniknięcia i niespodzieanego powrotu. O bogactwach, które przywiózł z podóży, opowiadano w okolicy legendy i ogól wierzył - wbrew słowom miejscowych starców - że pod Pogórkiem w Bag End ciągną się podziemia, wypełnione skarbami. "
Jerzy Łoziński
"Kiedy Bilbo Bagosz z Bagoszna oznajmił, że wkrótce wyda wspaniałą ucztę dla uświetnienia swoich sto jedenastych urodzin, w Hobbitowie zapanowały wielki gwar i podniecenie.
Bilbo, osoba bardzo bogata i wybitna, cieszył się we Włości niesłabnącą sławą od sześćdziesięciu lat, kiedy to znienacka zniknął, a potem równie nieoczekiwanie się pojawił. Bogactwa, jakie przywiózł, obrosły legendą i panowała powszechna opinia, że bez względu na to, co mówiłby sam Bilbo, wzgórze w Bagosznie podziurawione jest tunelami pełnymi skarbów."
źródło:http://wilczywykrot.blogspot.com/2009/04/tumaczenia-wadcy-pierscieni.html
Link nie działa :/
Ty wkleiłaś a ja napiszę tak jak jest u mnie w książce wyd. Zys i ska 2001 Poznań:
"Kiedy bilbo baggins z bag end [...] cieszył się w Shire [...] wzgórze w Bag End [..]
Apropo Aragorna to jest tutaj jako "Obieżyświat"
Myślę jednak, że tym razem dla urozmaicenia przeczytam przekład pani Marii Skibniewskiej.
To na pewno jest przekład Łozińskiego ? Przeczytałam, ale już nieraz słyszałam, że w jakimś przekładzie te nazwy są bardzo wymyślne i spolszczone, A co do linku nie wiem, można wpisać w google "wilczy wykrot" i pierwsze link to ten blog, ale trzeba poszukać tego tekstu o tłumaczeniach Władcy.
Naprawdę, przepisałem z moje książki :) dokładne ta: http://allegro.pl/trylogia-tolkien-wladca-pierscieni-3w1-i1721302492.html
Potwierdzam, też spotkałem się z takim tłumaczeniem pana Łozińskiego, bardzo moim zdaniem nietrafionym, delikatnie mówiąc. Tak naprawdę, znając Władcę z tłumaczenia pani Skibniewskiej, mieliśmy z kumplami w księgarni ubaw z nazw własnych. Zastanawiałem się nawet, czy nie kupić tego wydania na pamiątkę, ale mimo wszystko szkoda kasy.
Najprawdopodobniej w późniejszym wydaniu zostało to poprawione.
BTW - Łazik zamiast Obieżyświata?? Nigdy w życiu. Łazik to został na księżycu...
ja także czytałam a raczej jestem w trakcie czytania przekładu Łozińskiego i nie mam tam jakiegoś bilba bagosza tylko bilba bagginsa. uważam iż przekład jest dobry.
Zatem podejrzewam, iż w tym tłumaczeniu musieli zrobić jakieś korekty. W zależności od wydania jest ono zmienione.
Najlepsze jest poprawione tłumaczenie pana Łozinskiego. W poprawionym nie ma już żadnych eksperymentów z nazwami własnymi (jest normalnie Baggins, Rivendell, Hobbiton). Jedyna znacząca różnica to ten "Łazik", który moim zdaniem i tak lepiej pasuje niż "Obierzyświat". Ludzie w Bree o Aragornie mówili z lekkim strachem i pogardą więc łazik pasuje o wiele bardziej.
Tak z ciekawości... z którego roku jest to "poprawione" wydanie? Ja mam wydanie z 2002 roku i jest wszystko dobrze przetłumaczone (Baggins, Bag End). Co do "Łazika" to także się zgadzam. Obierzyświat mi średnio na jeża pasuje.
Ja czytałam wydanie z 2002 roku, tłumaczenie Skibniewskiej. Pisze : Obieżyświat, Baggins, Gollum. Norma
Wydaje mi się, że Łoziński ma lepsze tłumaczenia, bo nie spolszcza tak bardzo i nie przekręca :)
Szkoda. Łoziński nic złego nie zrobił, opowiadanano o nim kłamstwa a tymczasem zrobił to co tłumacze w innych krajach.
Bo Łoziński aż taaaki zły nie jest, jedynie co denerwuje czytelników to tłumaczenie niemal wszystkich nazw własnych. Czytałam "Drużynę..." i "Dwie Wieże" z tym tłumaczeniem, nie było źle ale i tak bardziej podoba mi się wersja Skibniewskiej.
Tłumacze francuscy hiszpańscy i inni też tłumaczyli nazwy własne. W "La Comunidad del Los Anillos", czyli Drużynie, Baggins to Bollson, Shire to La Comarca(we francuskim La Comte) itd. Chcesz to Ci wyślę pdf jak nie wierzysz.
Łoziński zrobił jedno tłumaczenie - ze spolszczonymi nazwami (strasznie mnie to denerwowało); następnie wydawnictwo zdecydowało się na wprowadzenie zmian do tłumaczenia za zgodą Łozińskiego lecz wbrew jego woli. Czytałam trylogię we wszystkich tłumaczeniach i moim zdaniem najlepsze jest Łozińskiego poprawione, czyli z zachowanymi nazwami własnymi.