Cieszmy się, ponieważ po wielu latach w końcu doczekaliśmy się ponownego maratonu władcy :D.
Nie we wszystkich miastach niestety... W mutli dali 31 sierpnia a w Heliosie (przynajmniej u mnie) 3 .
Więcej info na enemef.pl i heliosnet.pl
Macie tam tez listę miast w których maraton obowiązuje.
Tak wiec do zobaczenia na sali :D
a jak wygląda opcja z jedzeniem podczas? 12h to długo, ale może ktoś kto był powie że wystarczy porządna szama przed i spoko do rana można wytrzymać:)? jakieś przerwy są? na szczęście bilety kupione, choć widać, że zainteresowanie bardzo duże.
nie sadze by byl problem z przyniesieniem sobie jedzenia , tymbardziej skoro tyle trwa maraton, mi sie zadne problemy nigdy nie zdarzyly. oczywiscie jesli chodzi o alkohol (co dla mnie jest glupota zeby przynosic na maraton i pic) to moga sprawdzic czy miec jakies "ale" do tego. bo oficjalnie nie mozna. z jedzneiem nie ma problemu zadnego + w kinie dostepne jakeis rzeczy sa, ale neiwiele niestety.
w heliosie przerwy byly 15min +10min napisow ;p wiec na luzie mozna isc zjesc czy cos kupic jesli jest mozliwosc. a co do jedzenia przed seansem - kwestia przemiany materii kazdego , ja w kazdym razie niewytrzymalabym do rana niejedzac nic ;p
dzięki wielkie za info, wiesz, pic zamiaru nie mam, jednak po to się wybieram,żeby to zobaczyc i przezyc, ale dobrze że jakieś jedzenie wziąc można, niestety też nie dałbym do rana rady;D
Cieszymy się cieszymy :D Bilet leży bezpiecznie w portfelu i czeka na 31.08. Szkoda tylko, że kiedy kupowałam bilet (a było to wieki temu) najlepsze miejsca były już zajęte, ale zawsze lepsze coś niż nic!
Witam. Czy ktoś się orientuje jak wygląda sprawa zwrotu biletów w multikinie? Chciałbym je zwrócić po czym od razu kupić na nowo, ale ze zniżkami.;) Kiedy je kupowałem na samym początku to nie było ani zniżek na fb ani z enemefu. Zawsze by było kilka złotych w kieszeni. :) Wykonalne?
Oniemiałam z radości, jak zobaczyłam na stronie multikina informacje o maratonie. Tym bardziej, że gdy pierwsza części trylogii wchodziła do kin, ja miałam 4 lata i nie było możliwości, żebym to obejrzała. Z tatą i kuzynką wybieram się na maraton 31 sierpnia do Złotych Tarasów :)
OD 22 do 10 rano!
W Koszalinie zapełnione są już dwie całe sale.
Zaopatruje się w koc, poduszkę i jedziemy!!!!!
(nie zraża mnie fakt że w sobotę cały dzień spędzam w robocie:-/ )
:D
ja własnie wróciłam do domu, po tych cudownych 12 godzinach. Nie oglądałam wcześniej wersji reżyserskich, i tylko dawno temu drużynę pierścienia w kinie. Efekt piorunujący, nie sądziłam, że będę aż tak zadowolona. Trylogia magiczna, a każde 4 godziny obłędne. Trylogia ponadczasowa. Obejrzenie krajobrazów Nowej Zelandii i bitew na dużym ekranie, przy tej wspaniałej muzyce genialne. Pewnie Multikina w całej Polsce były wypełnione po brzegi ;)
U mnie w mieście na pewno. W pełni podzielam Twoje zdanie, i chociaż oglądałem te wersje po kilkanaście razy, to w kinie odczucia są zupełnie inne :)
Wyrwany na granicy przytomności po nocnym seansie jedynie czego żałuję że nie mogłem "zostać" w Śródziemiu na dłużej.
Pierwszy raz na LOTR w kinie i nocnym seansie ale było warto.
Dość długo trwał, ale potwierdzam, że warto. 5 sali pełnych po brzegi.
Nie wyobrażam sobie na to nie pójść, na prawdę wciąż wzrusza i bawi ;) nawet po wielokrotnym oglądaniu (znam angielskie teksty na pamięć). Liczę na to, że kiedyś z Hobbitem zrobią to samo ;)
To ja łyżkę dziegciu dołożę. Dawno nie byłem w Multipleksie i efekt był piorunujący. Zaczynając od hołoty, która rechotała bez okazji często w dramatycznych scenach psując klimat poprzez gadających ciuli opierających nogi na fotelach niżej (mnie to na szczęście nie spotkało) do mlaskania ciamkania chlipania i ogólnego zachowania poniżej poziomu. Samo Multikino chyba wyczuło pismo nosem i przewidzieli, że reklama lego przed filmem doskonale wpisze się w warunki intelektualne odbiorców. No cóż. Multipleks, dawno mnie nie było i odzwyczaiłem się, to ja już wolę te kina hipstersko-niszowe gdzie można skupić się na obrazie.
Jeśli miałbym po tej próbce oceniać środowisko "miłośników fantasy" to nie zostawiłbym na nim suchej nitki, jednak w swojej naiwności pozwolę sobie wierzyć, że prostactwo było w mniejszości tylko zachowywało się głośniej. Tak więc pierwszy i ostatni maraton w multipleksie, nigdy więcej.
PS. Pozdrawiam ćwierćinteligentów dających oklaski "osobie która śmiesznie się śmieje" w trakcie seansu. Film został zagłuszony a ja przestaję się dziwić dlaczego psychopaci chodzą do kin strzelać. ;)
Eeeh...uwierz mi, że na większości seansów w multikinach takie zachowanie nie ma miejsca, a jeśli ktoś chocby zacznie rozmawiac bez powodu; zazwyczaj jest szybko uciszany. Maraton LOTR'a natomiast to zupełnie inna śpiewka.
Po pierwsze, większośc widzów to młodzież, która tak naprawdę nie przyszła podziwiac dzieła jakim jest ta trylogia, a znalazła sobie łatwą wymówkę na spędzenie całej nocy z znajomymi poza domem- to po pierwsze, a po drugie- dla owej młodzieży wielkim szpanem jest spędzenie ,,AŻ 12 GODZIN W KINIE(OH AH), W NOCY(OH AH!)...po trzecie czego można oczekiwac po potężnej zbieraninie pomniejszych grup nastolatków w jednym miejscu??
Nie mówię oczywiście, że to się tyczy wszystkich, jednak nie oszukujmy się, młodym ludziom naprawdę jest trudno wysiedziec tyle w kinie i w większości przypadków właśnie tak to się kończy.
Osób które przyszły tylko po to aby obejrzec trylogię - nie bądźmy naiwni - było najmniej i to właśnie oni stanowili grupę tych raczej ogarniętych, przy czym na zwykłym seansie, na normalną godzinę, jest to znaczna większośc widowni.
Nie mam uprzedzeń do dzisiejszej młodzieży (powiedzmy), mam 17 lat.
Ja siedziałem między dwoma gościami. Ten po lewej miał cały seans ściągnięte buty, dłubał w nosie i wyrzucał babole. O wierceniu się w fotelu lepiej nie wspominać. Fakt, był z kimś i z nim nie rozmawiał tylko oglądał, ale ludzie! Z kolei ten po prawej cały czas chlał alkohol! Piow po piwie. Oczywiście po takiej dawce zasnął i chrapał... O dzieciaczkach nie wspominając. Tak jak koleha @filip napisał - śmiali się z byle czego i na dodatek ci nade mną cały czas powtarzali słowa Golluma!!!
No muszę przyznac, że z aż takim odjazdem się jeszcze nie spotkałem...alkohol na sali kinowej?! Nikt nie zwrócił gościowi uwagi? Jeśli chodzi o dłubanie w nosie, wiercenie się, czy ściąganie butów- to raczej norma nie tylko na tak długich seansach.
Spoko, w Multi51 w Poznaniu w mojej sali nr. 5 jakiś pijany koleś na koniec Dwóch Wież, zataczając się przeszedł przez mój rząd, przy okazji depcząc rzeczy moich sąsiadów (ciastka, torby), ale na szczęście już nie wrócił. Do tego denerwujące był to ciągle wstawanie ludzi z przodu i zasłanianie ekranu i jakieś kąśliwe, głupie uwagi rzucane nt. filmu. Tak poza tym to był spokój i fajnie się oglądało, jestem bardzo zadowolony :)
byliśmy na tej samej sali, kojarzę pijanego kolesia, który ledwo zszedł po schodach ;) mi też się bardzo podobało, Władca Pierścieni rządzi! ;)
O, ja też byłem na tej samej sali, ale pijanego kolesia nie kojarzę. Mnie najbardziej wkurzała grupa osób siedzących bezpośrednio za mną, która cały czas gadała. A w szczególności rechot z tekstu, kiedy pajęczyca 'zabija' Frodo, wbijając w niego żądło: 'Ale tak bez poślizgu' czy 'bez nasmarowania' - w kazdym razie jakaś aluzja do seksu analnego i rechot przez 5 minut.
Ale ogólnie odzwyczaiłem się od filmów, gdzie sala praktycznie pełna i nie wiem czy się czymkolwiek to wyróżniało.
Ja byłam w sali obok i muszę przyznać, że nie było tak źle. Co prawda w połowie drugiej części wysiadł nam obraz, a pół sali na słowa Legolasa 'zabierają hobbitów do Isengardu' wybuchnęło śmiechem, ale w ogólnym rozrachunku było naprawdę w porządku. Chyba miałam więcej szczęścia od was ;)
Tak, na Legolasa była taka sama reakcja i na "One does not simply walk into Mordor" Boromira też XD
Nam podczas oglądania we Wrocławiu też wysiadł obraz na kilka minut, mówili że to jakieś problemy z serwerami.
Kwestia Boromira jest związana z filmikiem na temat matury (był wrzucony bodajże na kwejka) i, muszę przyznać, sama się nieźle przy tej scenie naśmiałam (narada u Elronda już nigdy nie będzie taka sama). Natomiast o co chodzi z Legolasem - nie wiem, ale też, jak słyszałam, jakiś filmik.
Najlepsza była jakaś laska, gdy włączyli ponownie film przed sceną zanim "zginął" Aragorn. Wrzeszczała" Ale żyje! Ale żyje! To było super :D
Ano, przed moją skromną osobą (Złote Tarasy Warszawa) dwóch samców też wesoło rechotało, że ochrona ich alkomatem badała ale dali radę wejść i ugadali ich. Żeby było sprawiedliwie, rozumiem że taki seans trwa długo i każdy może mieć ochotę na coś do jedzenia czy do picia, dla mnie to mogą i sobie w żyłę dawać byle zachowywali się CICHO i SPOKOJNIE.
Prawda jest taka, że wyszedłem po drugiej części bo już miałem dość siedzenia z tymi ludźmi. To, że większość osób była młoda nie usprawiedliwia obsługi, która powinna w takich skrajnych wypadkach zwyczajnie reagować i wyprowadzać z sali ludzi przeszkadzających innym w odbiorze filmu. Tak więc do Multikina jedyny żal jaki mam to "zaniechanie" i brak jakiejkolwiek reakcji. A sam Władca Pierścieni? Jakość świetna, bilety tanie. Mimo wszystko wyszedłem z kina na tyle poirytowany całością, że wolałbym seans w domowym zaciszu.
PS. Nie wiem czy we wszystkich Multikinach były konkursy ale poraził mnie dosłowny debilizm ludzi wrzeszczących przez całą salę byle wygrać. Pytanie: "W której części filmu pojawił się Tom Bombadil?" wrzask połowy sali "W PIERWSZEEEEEEEEJ" po obejrzeniu właśnie "Drużyny Pierścienia"
widzę że byliśmy w tej samej sali w Złotych :D Pamiętam jak się śmiali w tych momentach i jak ludzie klaskali gdy jakiś gimbus się zaśmiał. Współczuje tym co koło nich siedzieli ;)
To nie jest regułą. Ja byłam we Wrocławiu w Pasażu i muszę przyznać, że ludzie świetnie się zachowywali. Było cicho, spokojnie, wszyscy napawali się maratonem. Pełna kultura. Jestem bardzo zadowolona. W sumie to zajarana :D Ale ze znużenia trudno mi się ekscytować :D
Ja byłam we Wro w Arkadach i też poziom kultury sali był zatrważająco nisko - śmichy hihy, powtarzanie słów po kimś, kręcenie się po 15 razy przy każdym filmie (17latki, którzy 15 min nie potrafią wysiedzieć w miejscu? Zmierzmy im poziom owsików we krwi ;p), ale filmu nie mogę za to winić, więc bardzo mi się podobało i nie żałuję, że poszłam.
Również byłem w Arkadach i spora część osób śmiała się kiedy tylko Gimli lub któryś z hobbitów coś powiedział. Rozumiem ,że są w tym filmie śmieszne momenty ale jak można tak głośno się śmiać jak na jakiejś komedii.
To prawda, nie chodzi o sam śmiech, ale o głupkowate zachowanie, zwłaszcza jakieś ciągłe szeleszczenie, czy głupie teksty poniżej krytyki
Tak w Arkadach zachowanie ludzi było beznadziejne. Przede mną siedziała grupa gimbusów, którzy bez przerwy pili piwo i wódę i stukali butelkami. Poza tym śmiechy, głośne rozmowy i słuchanie muzyki... +zero rekacji ze strony obsługi. Na szczęście połowa wyszła po tej małej awarii ;D
Widocznie niektórzy ludzie nie dorośli do oglądania filmów. CZEKAMY NA MARATON HOBBITA ;) na pewno za parę lat będzie ;)
Byłam też w Pasażu, ale najwyraźniej w innej sali, bo dwójka panów chlejąca wódę przez całą "Drużynę Pierścienia", rozmawiająca i drąca ryja doprowadzała mnie do szewskiej pasji.
Super było, czekam na powtórkę przed Hobbitem. Mnie bardziej od osób śmiejących się wkurzał koleś komentujący na całą salę"no i czego rżycie, to nie było nawet śmieszne(przy scenie z cudowną potrawką Eowiny). Jasne część to dzieciarnia nie kumająca filmu, ale część z osób śmiejących sę to ludzie, którzy widzieli te filmy o X-razy, często ze znajomymi, przez co mieli różne zabawne skojarzenia albo znający internetowe memy, nie możecie ludziom zabronić się śmiać tylko dlatego, że was to nie śmieszy, zwłaszcza jeśli tylko się śmieją, bo jak komentują to inna sprawa. (to do komentarzy poniżej). Muszę się przyznać, że mi wyrwał się jeden komendarz w czasie Drużyny, gdy Arwena wiozła Frodo do Rivendell, nie był głośny(szeptany do kolegi) ale był i jeśli ktoś usłyszał i mu przeszkadzało to przepraszam(komentarz brzmiał attention whore, bo nie mogę przeboleć od tych 11 lat, że nie było Glorofindela;).
I jeszcze koleś zabraniający się śmiać rzucił tekstem, że czemu nie zmienili logo/czcionki przy każdej części w końcu w Harrym Potterze zmienili
Obraz jak widać wszędzie wysiadł. Dlaczego ludzie się śmiali: http://www.youtube.com/watch?v=uE-1RPDqJAY i nie mam nic przeciwko śmiechowi, nie wymaga chyba nikt pełnej ciszy jednak to co się działo w Złotych Tarasach w Warszawie daleko odbiegało od normy. Z drugiej i trzeciej strony tak jak ja nie zabronię nikomu wybuchać gromkim śmiechem na każde pojawienie się Boromira/Elronda na ekranie tak zwyczajnie uznaję to za idiotyzm. Idiotyzm który niszczy film, a dramatyczne momenty które powinno się oglądać w skupieniu są zagłuszane śmiechem/oklaskami/komentowaniem/bądź świeceniem wskaźnikiem laserowym po ekranie.
No nic, w Warszawie jest sporo kin alternatywnych a stara rana i uraz do multikina została tylko rozgrzebana na nowo.
to we Wrocławiu zagłuszający śmiech był tylko na Boromirze/zabieraniu Hobbitów do Isengardu no i na scenie z potrawką Eowiny(może jeszcze na jakiś dwóch trzech komediowych.
A tak poza tym śmiechy były we własnym gronie, aż takiej dziczy jak opisywana przez Ciebie to nie było.
A jak się film chce komentować to najlepiej ze znajomymi w domu oglądać, może wtedy się do woli drzeć gdy Legolas zabija Olifanta "Stasiu, nie zabijaj tego słonia(odniesienie do w Pustyni i w Puszczy) i ani nikomu wtedy nie przeszkadzamy, ani nikt nie będzie nas miał za idiotów.
Byłam w Złotych Tarasach i śmiech były tylko na tych zabawnych scenach. Co prawda jacyś goście przede mną na trzeciej części zaczęli rzucać beznadziejnymi tekstami naprawdę głośno ale szybko dali sobie spokój, może zasnęli. Zależy na jaką salę i ludzi w niej się trafi. No ja akurat dobrze trafiłam. Nawet na drugiej części filmu nie przerwali projekcji, a słyszałam, że w innych salach owszem.
na maratonie na którym byłam ludzie śmiali się tylko przy tych naprawdę zabawnych sytuacjach. i memach (szczególnie przy Boromirze, kiedy mówił "one does not simply walk into Mordor". no cóż. mnie też to śmieszyło, bo lubię memy na temat ukochanych filmów :) naprawdę okropną sytuację miałam, kiedy kilka tygodni wcześniej poszłam na najnowszego batmana- siedział koło mnie facet, który śmiał się ze scen które nie były zabawne. i to na całe kino. co chwilę. to było okropne przeżycie, bo koleś zrobił z tego jakąś lekką komedyjkę.
a co do maratonu- znowu miałam pecha, jeśli chodzi o "sąsiadów". musiałam trafić na zakochaną parkę, która co chwilę się całowała. babkę wyraźnie film nudził i nic nie rozumiała, więc facet jej wszystko tłumaczył. szeptem? a gdzie tam. od czasu do czasu też sobie gawędzili na różne tematy. nie rozumiem takich ludzi. nie mogli pójść na komedię romantyczną? czy ten facet musiał przychodzić z dziewczyną?
na szczęście po pierwszej części okazało się, że na drugim końcu sali znajomi mieli wolne miejsce. myślałam, że się popłaczę ze szczęścia :) bo ten maraton był dla mnie bardzo ważny i nie chciałam, by był zrujnowany przez ludzi, którym wyraźnie brakowało kultury.
Może za kilka lat hardkoromegamaraton 3x Hobbit + 3X LOTR, oczywiście wersje rozszerzone, prawie 24h, albo rozłożone na 2 x 12h na jednym bilecie; co wy na to? :)
Ja też byłam na maratonie(w Poznaniu) i jestem zachwycona. Warto było przesiedzieć 12 godzin w kinie, żeby obejrzeć większość filmu jakiś 10. raz (i wzruszyć się kolejny raz) tym bardziej, że seans umilały sceny pominięte w wersji kinowej. Co do zachowania innych widzów, ja nie mam zastrzeżeń. Jedyny wybuch śmiechu miał miejsce podczas wspomnianej przez was naradzie u Elronda, ale to jest chyba zrozumiałe