Uważam, że trylogia filmowa jest o wiele bardziej wzruszająca i działająca na emocje, niż książka. Ale po kolei. Jestem ciekaw, które momenty Was wzruszyły, wycisnęły łezkę... no, wiecie o co chodzi
Mnie osobiście najbardziej wzruszyły trzy momenty (w kolejności chronologicznej):
1. Nie wiem czemu, ale bardzo mnie porusza moment, gdy Arwena na brzegu rzeki, siedząc w siodle razem z rannym Frodo, rzuca zaklęcie wywołujące wielką falę. Chodzi mi zwłaszcza o brzmienie jej głosu. Nie wiem czemu, ale zawsze mam wtedy łzy w oczach (a jestem przecież 30-letnim facetem raczej nie skorym do płaczu).
2. Konający Boromir, a raczej bohaterska desperacja Pippina i Merry'ego, którzy z furią ruszają na atakujących Uruk-hai. W tle smutna muzyka, zwolnione tempo... I robi się miękko.
3. Dłoń tonącego Sama zaciskająca się na ratującej go dłoni Froda. Też mnie to rusza.
A jak to wygląda u Was. Aha, chodzi o pierwszą część, a nie całą trylogię. Pozdrawiam.
Byłbym zapomniał. Jest jeszcze moment, w którym Gandalf runął w przepaść wraz z Balrogiem i następująca po tym żałoba reszty drużyny. No i łzy Froda, bo to przecież on zadecydował, by iść przez Morię.
Tak w ogóle, to scena z "ginącym" Gandalfem jest w książce jedyną sceną, która wywołała u mnie łzy. Ale były to naprawdę rzęsiste łzy. Szczerze mówiąc rozpłakałem się jak dziecko (zresztą miałem wtedy coś koło 13 lat).
Podpisuję się pod 2 punktami - Konający Boromir i tonący Sam (kolejność nieprzypadkowa). Film oglądałam już setki razy, a te momenty wciąż poruszają tak samo.
Płaczący Frodo i wierność Sama, a w szczególności scena na łodzi. Zatyka w gardle.
Wszystko to się zgadza, tylko że uświadomiłem sobie swój błąd w tym temacie, bo sam wymieniłem właściwie chyba wszystkie takie momenty i nie dałem Wam pola do popisu :( Biję się w pierś.
Zdecydowanie scena, w której Gandalf rozkazuje drużynie uciekać a sam odwraca się, by stanąć naprzeciw nadchodzącego Balroga (to spojrzenie ;)) Cała ta scena wywołuje niesamowite dreszcze!
Nareszcie jakiś normalny temat, a nie kolejne obrzucanie się wyzwiskami.
Jak dla mnie to jedną z najbardziej wzruszających scen był początek rozbicia drużyny, to jest upadek Gandalfa w przepaść Morii, zwątpienie drużyny w sens wyprawy, Frodo chcący odejść i do tego muzyka w tle. Oprócz tego wzrusza mnie to, jak Sam wiernie biegnie za Frodem, choć ten wcale nie chce iść z nim dalej i narażać go na niebezpieczeństwo. Następnie uratowanie Sama od utonięcia i gdy Sam mówi, że dał słowo, że nie opuści Froda.
Jak to dobrze, że z niektórymi filmwebowiczami można dojść do porozumienia bez uciekania się do udowadniania swoich racji i jałowych dyskusji. W piątek 18 stycznia w TVN są "Dwie Wieże". Tam też założę ten temat, ale już nie będę wymieniał wszytkich łzawych scen, choć nawet teraz wiem, że obraz wystraszonych dzieci w czasie oblężenia Helmowego Jaru zaciśnie gardełko :D
Nic tylko czekać.
Wylałam litry łez przy śmierci Boromira, nieważne czy oglądałam pierwszy czy dwudziesty raz zawsze tak samo się wzruszałam. No i jeszcze Frodo decydujący się na samotną podróż i słowa gandalfa w tle.
Mnie cała historia wzrusza, a najbardziej to,że każdy z członków Drużyny poszedłby w ogień za drugim.np. gdy Merry i Pippin zostali porwani to Aragorn,Gimli i Legolas nie zostawili ich na pastwe Orków, mimo,że przecież nie znali się długo.Albo rozpacz po śmierci Gandalfa,ach... Ale łzy się leją w ostatniej scenie "Powrotu Króla",kiedy Drużyna ostatecznie się rozpada i potem ta piękna piosenka- "Into the West".A, no i ślub Arweny i Aragorna <3
Jeżeli drużyna pierścienia to tylko wersja reżyserska! Nie wiem, jak można oglądać kinową wersje teraz...
Najbardziej poruszające mnie momenty to:
- Frodo krzyczący na naradzie u Elronda, że on weźmie pierscien a gandalf zamyka na chwile oczy i odwraca się (Muzyka genialna a gra aktorska wybitna!) Twarz, która jednocześnie wyraża wielkie zmartwienie ale jednoczesnie wie ze nie ma lepszego wyboru.
- Pożegnanie druzyny przez elronda i gdy Frodo przy genialnej muzyce wyrusza w nieznane
- śmierć Gandalfa
- Pożegnanie Froda w Lothlorien przez galadriele (tylko w rozszerzonej!) Cudowna muzyka. Bardzo doniosła scena
- śmierć Boromira
- I oczywiście gdy aragorn odpowiada Gimlemu na to że Drużyna zawiodła: "No - If we hold true to each other"
Racja,teraz jest łatwy dostęp do wersji reżyserskiej to tylko taką oglądać:].
Dla mnie najbardziej wzruszającym momentem był dialog pomiędzy Aragornem a konającym Boromirem.
Tak, dontomazino ! Uświadomiłeś mi właśnie, że nie wymieniłam sceny na naradzie, która pojawiła się w twoim zestawieniu. Fenomenalna! (brawa dla sir McKellena)
Mnie zawsze najbardziej wzrusza śmierć Boromira (od pierwszej strzały wbitej w jego pierś do ostatniej rozmowy z Aragornem). Łezka kręci mi się też po śmierci Gandalfa-smutek drużyny
Mnie najbardziej wzrusza śmierć Gandalfa oraz tonący Sam. Oglądałam ten film już kilkanaście razy ale za każdym razem wstrzymuje oddech w tych momentach!
Jak na razie przeczytałam 1 część Władcy Pierścieni i muszę się zgodzić, ze film mnie bardziej poruszył:)
Jeśli o mnie chodzi to scena: "3. Dłoń tonącego Sama zaciskająca się na ratującej go dłoni Froda."
tak mi zepsuła cały klimat, że aż się powstrzymam od komentarza żeby nikogo nie urazić.
Niczym scena z taniego ckliwego kina familijnego
Reakcja drużyny - głównie Froda - na rzekomą śmierć Gandalfa oraz szarża Rohirrimów pod koniec II części. Bardzo dużą rolę w obu przypadkach odgrywa muzyka.
Czasami się dziwię, że wielu tak wzrusza przedstawienie śmierci Boromira (podobnie reakcje na śmierć Gandalfa. Dla mnie sekwencja tych scen była dobra tylko do momentu opuszczenia Morii - potem za dużo kiczu). Nie potrafię tego znieść. Slowmotion zawsze działa na mnie jak czerwona płachta na byka. Po prostu tego nienawidzę. W każdym filmie - nawet tak dobrym, jak LOTR - slowmotion nadaje scenie tragicznie tandetny nastrój (i jeszcze - niemal zawsze! - jakaś panna zawodzi w tle. Boże, to taki oklepany motyw w Hollywood). Momenty, które mnie poruszały, nigdy nie zawierały tych elementów. xD
"- Frodo krzyczący na naradzie u Elronda, że on weźmie pierscien a gandalf zamyka na chwile oczy i odwraca się (Muzyka genialna a gra aktorska wybitna!) Twarz, która jednocześnie wyraża wielkie zmartwienie ale jednoczesnie wie ze nie ma lepszego wyboru".
O, tak się cieszę, że ktoś wreszcie wspomniał o tym momencie. Dla mnie jest wybitny (i zero slołmołszyn, patosu, tandety). W pierwszej części szczerze wzruszają mnie tylko dwie sceny - ten oraz tonący Sam (inna sprawa, że muzyka Shore'a jest poruszająca sama w sobie i działa na mnie intensywniej sama, niż w połączeniu ze scenami). Reszta tzw. "wzruszających scen", to, niestety, typowo amerykański kicz, którego Pidżejowi nie udało się uniknąć.
Narzekam, co nie zmienia faktu, że cały film uważam za epicki i jeden z ważniejszych w moim życiu (a na tandetne momenty przymykam po prostu oko).
ja uwielbiam 3 część !!! Tam człowiek ciągle płacze mnie wzruszyło parę momentów
1. scena w której Frodo mówi samowi że ma odejść.....łzy Sama po prostu łamią serc.
2 Scena w której Frodo i Sam leżą wykończeni i prawie umierają.
3 Scena w której Sam ratuje Froda od tego orka.
4 Scena w której Sam znajduje froda "martwego"
5 Scena w której wszyscy kłaniają się 4 hobbitom
6 Scena w której Aragorna ze łzami w oczach mówi "dla Froda"
Pisać jesli czegoś zapomniałam !!!
Wiele tu jest wymienionych scen które wywołują łzy ale jednej brakło, Gimli nad grobem Balina i jego rozdzierający serce szloch.
No i jest jeszcze ogóolny nastrój zjednoczenia ludzi przeciwko złu. Ognie rozpalające się na szczytach gór w różnych krainach. Rohan przybywający do Gondoru, choć nikt w to nie wierzył (WP 3). Elfowie przybywający do Helmowego Jaru i uderzenie Rohirrimów pod wodzą Gandalfa w Helmowym Jarze (WP 2), Gandalf odganiający Nazgule przy pomocy różdżki, gdy wojownicy z Minas Tirith mkną z pomocą do Osgilliath (tak w ogóle w tym momencie muzyka po prostu miażdż, to taki krótki kobiecy wokal).
Cała trylogia to według mnie :
Drużyna Pierścienia;
- Spotkanie Froda z Bilbem w Rivendel
- Rozpacz Gimlego nad grobem Balina
- Śmierć Gandalfa
- Śmierć Boromira
Dwie Wieże;
- Ta scena kiedy matka wysyła swoje dzieci aby ostrzegły króla
- Pogrzeb Theodreda
- Rozpacz króla Theodena nad grobem syna
- Jak w Helmowym Jarze zbroją się na wojnę ( chodzi mi szczególnie o to że brali takich młodych)
Powrót Króla;
- Jak Gandalf odgania Nazgule
- Faramir jadący ze swoimi rycerzami na pewną śmierć
- Śmierć króla Theodena
- Na koronacji Aragorna gdy wszyscy składają pokłon Hobbitom
- No i cała końcówka po prostu za każdym razem nie mogę się obyć bez chusteczki.
Faktycznie, w "Dwóch Wieżach" gdy matka posyła te swoje dzieciaki to niezły motyw i dzieciaki w Helmowym Jarze też. No cóż, widzę, że sporo tych łzawych motywów :D
Ja pamiętam jak strasznie ryczałam, gdy w Powrocie Króla Frodo kazał odejść Samowi, a ten krzyczał z płaczem, że Golumn sączy jad przeciwko niemu. Okropnie łzy mi się lały. Albo jak zbliżając się do Góry Przeznaczenia Sam bierze Frodo na ramię i krzyczy takim drżącym głosem "Come on" - podobne odczucia. Ciary miałam jak na samym końcu wszyscy się kłaniają hobbitom. Te sceny są po prostu idealne.
Pewnie, gdyby nie Sam, to Frodo już dawno by był załatwiony przez plugawca-Golluma. I jest jeszcze taki fajny motyw, gdy już pod koniec Frodo z Samem leżą na jakiejś skale wśród potoków lawy. Gdy Sam załzawiony zwierza się Frodowi, że gdyby miał się żenić, to tylko z... yyyyy... jak ona się nazywała? Różyczka? Malinka? No, w każdym razie ten motwy też jest dobry. I jak nadlatuje Gandalf.