Oczywiście film jest poprawnie zrealizowany ale nie nazwałabym tego arcydziełem. Reżysersko i dźwiękowo razem ze wszystkimi efektami specjalnymi wygląda poprawnie. Czemu poprawnie? Ano dlatego że jak już się weźmie za sfilmowanie takiej książki to najlepiej by było zrobić to po mistrzowsku co za tym idzie cały tekst włącznie z dialogami muszą być dokładnie wzięte z książki. Muszę przyznać że film mnie nie porwał choć przyznam że były bardzo fajne momenty. Bardzo zależałoby mi na zrobienie mini serialu 10-20 odcinków z tym że każdy po 1,5 godziny. Więc należałoby zrobić to z zupełnie innymi aktorami oraz z bardziej wypasionymi efektami specjalnymi a więc musiałby to być wysoko budżetowy serial. Film ten, (Władca Pierścieni) nie jest złą produkcją ale nie jest też arcydziełem. To jest taki typ filmu do którego raczej się nie wraca tak aby obejrzeć go w całości to raczej nie. Osobiście uważam że druga część z trylogii jest najlepsza no ale opisuję teraz trylogię. Jakbym miała ocenić poszczególne części to byłoby tak
Na pierwszym miejscu stawiam część drugą potem na drugim miejscu pierwszą i najsłabsza trzecia, na trzecim.
Pierwsza część - 6/10
Druga część - 7/10
Trzecia część - 5/10
Tak jak mówię nie jest to super produkcja jak to się powszechnie mówi ale produkt poprawny.
Dobra, masz prawo...ale wiedz że dziesiątka jest aż nadto "wywindowaną" oceną ale to jest oczywiście moje zdanie.
Dokładnie, nie zliczyl bym ile razy już wracałem, i wracał będę na pewno jeszcze nie raz.
Jest arcydziełem dla większości i dlatego mogę tylko współczuć :( Film stanowi pewne uniwersum i zazdroszczę samemu sobie, że mogłem (jako widz) być świadkiem jego wydarzeń. Jako nauczyciel (matematyki), mogłem podpytać się polonistów czy faktycznie LOTR zasługuje na miano arcydzieła. Potwierdzili dodając, że jeżeli nie z tej to z innej strony jest "geniuszem' (zdjęcia, muzyka, montaż)
Oczywiście to niezła produkcja ale ja zawsze jestem mocno powściągliwa w swych zachwytach nad różnymi filmami obojętnie jakie by nie były. To że LOTR ogólnie uznane jest za arcydzieło to nie przemawia do mnie i śmiem twierdzić że jest trochę przereklamowane. Jestem bardzo krytyczna dlatego też stwierdzam że seria LOTR jest jak najbardziej poprawnym filmem a to duży komplement ode mnie skierowany w stronę twórców tej produkcji, możesz mi wierzyć ; )
Oczywiście ni zamierzam cię krytykować. Każdy ma swoje zdanie i to jest dobre. Jednak z twoim absolutnie się nie zgadzam.
W sumie pod żadnym względem.
Piszesz "nie wraca się". Twoje zdanie, szanuję, ale to fragment, który rozśmieszył mnie tu najbardziej. Osobiście oglądam to przynajmniej dwa razy do roku, odkąd jako mały berbeć odkryłam ten film, oraz książkę. Na dodatek za każdym razem z równie zapartym tchem i wzruszeniem na końcu, tylko dlatego że to już koniec.
Pomijając całe moje uwielbienie do treści, książek, bohaterów i wszystkiego, skupię się na samym wykonaniu.
Bo tu naprawdę kłaniam się reżyserowi, bo kawał dobrej roboty zrobili. (nie mogę się nadziwić jak można tak świetnie zrobić jeden film, a po dziesięciu latach tak skopać "Hobbita", tak więc z całym pożałowaniem jakie do Jacksona mam aktualnie, skupmy się na tych piętnastu latach wstecz).
Uważam ten film za absolutne ARCYDZIEŁO. Nie wiem czego chcieć możesz od efektów specjalnych. Nie mam bladego pojęcia. To było 15 lat temu. A jak aktualnie oglądam "efekty specjalne" to przypomina mi to grę komputerową (podziałam już na przykładzie wspomnianego Hobbita - green screen był potrzebny nawet do wygenerowania Bag end czy orków). We Władcy wszystko wygląda żywo, budynki realistyczni, krajobrazy pięknie. Bo chwała wszystkim za to, gdzie sie dało robili modele i charakteryzacje. Widoki są prawdziwe, zbroje wszystkie robione, Hobbiton można nawet zwiedzić w realu, budynki i miejsca to makiety, orkowie perfekcyjnie ucharakteryzowani, balrog czy inne stwory świetni. Wygląda to wszystko super. Tak więc tu już proszę o konkrety, które to efekty cię nie zadowoliły.
Co do cytatów z książki, to wedle mnie głupota. Wiele ich jest, a modyfikacje być muszą. A swoją drogą zwróciłaś uwagę na soundtrack? To kolejna świetna rzecz w tym filmie. Ożywienie Tolkienowskich języków (także w dialogach), wiersze, cytaty z książki, wszystko to śpiewane przez chóry w tle. Cudowna muzyka a jaka gratka dla fana twórczości Tolkiena. Kolejny kawał dobrej roboty. Wracając jeszcze do modyfikacji, te w filmie, również są zrobione zadowalająco. Mając trzy filmy do zmieszczenia się z treścią nie łatwo dobrze ją zagospodarować. Tu akurat, wszelkie zmiany wyszły na dobre i nie stanowiły uszczerbku na treści. (jestem akurat z tych osób, którym Tom Bombadil nie jest do szczęścia potrzebny). Saruman w Shire, kilka niewspomnianych postaci. Niczemu to nie szkodzi, a wymagałoby dodatkowego 4 godzinnego filmu. Tak więc scenariusz również uważam za dobry. (jedyne co jest dla mnie idiotyczne to scena z Aragornem pod Czarną bramą i wycięcie sceny Sarumana z wersji kinowej).
Może tu zakończę, bo widzę że się oczywiście za bardzo rozpisałam..... Ale jeszcze, skoro o brakującym czasie na resztę treści mówimy, to ja nie widzę powodu by kręcić z tego serial. Mamy jeden świetny film, a jak komu mało, zapraszam do lektury. Nic lepszego już nie nakręcą, może być tylko gorzej.
Wiesz co? Może to po prostu nie moje klimaty. LOTR jest jak najbardziej porządną produkcją tylko nie do końca odpowiada mi ta aura osnuta wokół tej produkcji filmowej i rodzaj kultu jaki się roztacza wokół tego no i nie bardzo czuję magii tego widowiska. Zaraz coś jeszcze napiszę, nie oddalam się.
Myślisz że serial byłby zły? Zależy kto by go robił i za ile czyli jaki byłby budżet filmu. Uważam że taki pomysł na mini serial i to w dodatku puszczany w kinie to byłoby coś fantastycznego ale musieliby podejść do tego poważnie. Powiedzmy taki jeden odcinek trwał by 1,5 godziny a następne odcinki puszczane by były co tydzień. Oczywiście są to tylko moje dywagacje ale myślę że pomysł byłby dobry. Władca Pierścieni to raczej nie moje klimaty mimo że bardzo lubię tematykę Fantasy ale bardziej skłaniałabym się ku takim produkcjom jak Bioforge czy Syndicate Wars - to przykłady z gier ale bardzo fajnie byłoby je z ekranizować (sfilmować). Wracając do LOTR, otóż myślę że Tolkien napisał kawał dobrej beletrystyki a Peter Jackson dobrze to sfilmował i tu jest wszystko poprawnie zrealizowane. Muzyka - Świetna, to z tym się zgodzę. Tolkien pewne rzeczy trochę uprościł a może to nie wina Tolkiena tylko scenarzysty i reżysera a mianowicie chodzi mi o motyw Saurona, otóż chodzi mi o pomysł zniszczenia świata przez Saurona, kimkolwiek on jest. Możemy sobie pogdybać, co by było gdyby Sauronowi się udało czyli spaliłby ziemie i zniszczyłby wszystko co żyje i na koniec zostaliby tylko orkowie i Uruk Hai oraz Saruman i jego poplecznicy i pytanie co dalej ?? Przecież te dzikie bestie muszą coś jeść. Zniszczenie i spalenie Ziemi jest pomysłem fatalnym w skutkach bo co im z tego przyjdzie? Ta koncepcja nie do końca mi pasuje, moim zdaniem bardzo to uprościli.
To po kolei;
Z jednej strony też sądzę że miniserial byłby dobry, gdyby udało się przenieść ten książkowy klimat, treść i wszystko. Wówczas pewnie, ale po prostu ostatnio straciłam już wiarę w dobre fantasy na ekranie. Takie filmy są ostatnio załadowane do granic możliwości komputerem i przypomina mi bardziej grę niż film. W dodatku mówię, mi osobiście LotR jako film podoba się bardzo i nie widzę szansy by zrobić to lepiej, a za gorsze dziękuję bardzo.
A co do Saurona, to on nie chciał niszczyć świata tylko panować nad nim. Jak ze Wschodu ludzie go słuchali (widzimy przecież że przybyli na wojnę pod Minas Tirith) to ich terenów nie najeżdżał. Nic więc nie chciał niszczyć i palić. No, może wsie czy miasta tak kończyły, ale jako zło konieczne wynikające z wojny. Czy w naszym świecie nigdy nie było takich sytuacji? Rosja samą siebie paliła, żeby najeźdźcy musieli się wycofać. Tak więc tu tak samo, to nie cel, tylko droga do niego. Ale mówią o spaleniach i zniszczeniach cały film, bo skoro nie chcą się poddać, wiedzą że ich to czeka. Po trupach do celu.
Koniec końców jakby sobie został Sauron (Saruman już nie, bo ci dwaj wbrew pozorom rywalizowali ze sobą), wszystko by w końcu wróciło do "normy", kraje miałyby wspólnego władcę, no i co najwyżej znacznie gorzej by im się żyło, ale nikt by ich nie powybijał zupełnie.
Tak nawiasem to nie wieszałbym za Hobbita psów na Jacksonie. Tą blagę popełnił Del Toro ( jego ucieczka pod nagraniach tylko potwierdza że zdawał sobie sprawę z tego co zrobił ) A Jacksona wrzucili bo wiedzieli że bez jego nazwiska to sie nie sprzeda
Rację niby masz, jednak można jedynie spekulować co by było gdyby Jackson był od początku, dobrze przygotowany, a nie improwizujący na planie. Nie on jeden tworzył ten film, więc wiadomo, wina nie jest tylko po jego stronie, jednak podejmując się pracy, wziął na siebie tą odpowiedzialność, więc nie czuję wyrzutów z "wieszania psów" na nim.
Zresztą jestem w stanie przeboleć cały ten (ograniczę epitety) scenariusz, jednak najwięcej żalu mam o wszelkie nawet drobne błędy, których bez większych zmian w ogóle, dało się uniknąć. (weźmy na przykład Nazgule - jakim prawem są widzialni? Jakim prawem poruszają się jak duchy? (już pomijam charakteryzację) - to rażące błędy i brak konsekwencji.
argumentami nie poszalałaś. No ale sam twój nick świadczy o twoich nudach... skoro się nudzisz.... LOTR to arcydzieło tyle w temacie...
Spokojnie, argumenty się znajdą. Czy jest to arcydzieło? Zależy dla kogo. Dla mnie jest to poprawnie zrobiony film, jednakże w tej produkcji można znaleźć elementy które przemawiają za tym że dziesiątka to trochę za dużo jak na ten film i mówię tu akurat o wszystkich trzech częściach. Myślę jednak że moja ocena i to jak się odnoszę do filmu w dużej mierze wynika z tego że nie są to moje klimaty filmowe. Zaraz poszukamy więcej argumentów.
Ogólnie jest taka przyjęta zasada jeśli chodzi o filmy na podstawie książek, otóż najpierw ogląda się film a potem czyta książkę bo jeśli zrobisz to odwrotnie to potem kłóci się to z Twoimi wyobrażeniami odnośnie akcji, bohaterów itp.
Co mogę powiedzieć o filmie? No więc film ma w sobie sporo tak zwanych "dłużyzn" czyli długich nużących scen które nie wnoszą wiele do filmu zwłaszcza część ostatnia. Nawet jak jest akcja to nie czuję emocji i nie bardzo identyfikuję się z bohaterami. Nie czuję więzi z filmowymi bohaterami i nie czuć tej adrenaliny dlatego napisałam wcześniej że nie czuję tej magii o ile ona jest. Filmowi brakuje ducha, brak w nim duszy choć przyznam że druga część nawet mi się podobała, względnie. Oceniając filmy nie należy szastać tym dziesiątkami jak to ludzie robią i jak zauważysz dużo filmów ma dość zawyżone oceny. Trylogia Władca Pierścieni powinien mieć średnią 7 i to max.
hahaha nie zgadzam się z tobą niestety nie masz racji. No może poza ostatnią faktycznie ten film ma dłużyzny. Ja najpierw czytałem jestem fanem Tolkiena, LOTR bardzo mi się podoba bo czuć w nim Tolkiena. Skoro ciebie film nie rusza trudno, nie nie powinien mieć takiej średniej, ma średnią jaką powinien mieć. Został uznany przez krytyków za najlepszy film fantasy w historii kina. Widocznie tobie to przeszkadza, dla mnie Titanic jest bardzo przeceniony.
No ale przecież 7 to bardzo dobra ocena, no dobra mamy różne gusta i tyle. Nie mieszajmy w to Titanica który jest bliski arcydziełu. Natomiast LOTR jest naprawdę solidnym kinem przygodowym w realiach fantasy ale bez szału. Jak to się popularnie nazywa - Łba mi nie urwało oglądając LOTR :)
Wiele zależy od tego, czego właściwie szukasz w filmie. Władca Pierścieni jest przykładem filmu, który potrafił przypaść do gustu nawet zagorzałym przeciwnikom fantastyki czy historii mających swoje miejsce w światach innych niż nasza Ziemia. Jest to dzieło bardzo przystępne - historia nie jest banalna i jednocześnie zbyt skomplikowana, są momenty widowiskowych akcji i całkowitego jej zwolnienia, jest miejsce zarówno na humor jak i ciekawe, dające do myślenia dialogi. Władca Pierścieni posiada najważniejszą cechę udanego filmu - klimat. Film od początku zaprasza nas w podróż do świata, z którego niewielu chciałoby prędko wrócić (lub w ogóle) - zaczyna się dostojnym prologiem, gdzie dowiadujemy się iż wydarzenia które będziemy oglądać przez cały czas trwania trylogii - mają ogromne zaplecze historii, sięgają wręcz czasów starożytnych Śródziemia. Widz ma możliwość przy odpowiednim otworzeniu się na film - cieszyć oko zielenią Shire i poczciwym uśmiechem tamtejszych mieszkańców - Hobbitów, zaprzyjaźnić się z tym sympatycznym ludkiem. Wędrując dalej, można poczuć grozę ciągłej ucieczki przed Nazgulami, błogość na widok wtopionego w jesienny las domu Elronda, chłód towarzyszący wędrówce przez ośnieżone stoki Caradhrasu, mrok i ciemność ciągnących się w podziemiach korytarzy i sal kopalni Morii, mistyczną atmosferę pobytu w lasach Lothlorien. A to tylko część podróży...
Opcja książka = film praktycznie jest niewykonalna, obdarłaby film z jakiejkolwiek indywidualności, własnej wizji. Właśnie to 100% wierność oryginałowi byłaby przyczyną niezbyt częstego wracania do filmu, lub - jak kto woli - do książki. A tak każde z nich ma swój charakterystyczny urok, wzajemnie się uzupełniają.
Polecam kolejny seans ;)