Dawno nie widzialem filmu tak płytkiego. Wydawalo mi się, że Żołnierze Kosmosu to krwawy film, ale mylilem się bardzo. Poszedłbym po zwrot pieniędzy do kina (czy do niewiemkogo), ale firma stawiała. Gdyby zmontować to co było fajne to byłby film przyrodniczy z wstawką ogni sztucznych z niezłą muzyką. No ale cóż - fanatyków nigdy nie brakowało i z całą pewnością ta mocno (w mojej opinii) przesadzona ocena się utrzyma. Szkoda.
A co do filmu, to mogę go tylko porównać z takimi dziełami jak Tomb Rider (nawet nie wiem, czy tak to się pisze) - strasznie cieszę się, że nie czytałem książki, bo to byłoby marnotrastwo czasu (i tak bym pewnie nie dokończył).
Pozdrawiam wszystkich za i przeciw.
książka vs film
Film, jak każdy inny, nie musi się podobać każdemu. Ale żeby się cieszyć, że się nie czytało książki, która przez miliony ludzi uważana jest za najważniejszą powieść XX wieku, to chyba trochę przesada, czyż nie? O Władcy Pierścieni można powiedzieć bardzo wiele, ale na pewno nie jest to płytka książka. Polecam także Silmarillion.
płycizna
Żal mi takich, jak Ty. Przede wszystkim za brak szacunku dla Tolkiena. Następnym razem zabaw się w "konika" i sprzedaj bilet, bo szkoda go było marnować. A tak miałbyś na inny film (tudzież piwo) a ktoś, kto nie mógł obejrzeć "Drużyny..." lepiej by to wykorzystał. Pozdro....