Peter Jackson, porywając się na ekranizację trzytomowego eposu o historii Śródziemia, podkładał się okrutnie od samego początku. Przyznać trzeba jednak, że twórcy filmowego "Władcy Pierścieni" wybrnęli nad podziw zgrabnie z tego karkołomnego zadania - jedyną ofiara ich zmagań okazał się Tom Bombadil, dla którego zabrakło miejsca w filmie. Historia, choć odrobinę przeredagowana na potrzeby ekranizacji, nadal ma sens i urok. Postacie, na których przedstawienie twórcy filmu mieli nieporównywalnie mniej czasu i miejsca, ciągle są interesujące, a różnorodność ich kultur i zwyczajów oddana została tak dobrze, jak tylko pozwalała na to specyfika medium filmowego. Na komplementy zasługuje zwłaszcza Ian McKellen w roli Gandalfa Szarego - jednocześnie groźny i dobrotliwy, łagodny i potężny. Niepodważalnym atutem filmu jest rozmach całego przedsięwzięcia i pietyzm, z jakim odtworzono każdy szczegół każdej z opisanych przez Tolkiena krain.
sprostowanie
recenzja ze stron onetu napisana dla Machiny przez Kamilę Sławińską
aha
Ok, a powiedz mi Beta, Beata, czy jak tam do Ciebie się zwracać, jakie było Twoje wrażenie z filmu, ciekawi mnie to tak jakoś. Napiszesz?
sprostowanie
recenzja ze stron onetu napisana dla Machiny przez Kamilę Sławińską