Mówią że najsłabszą stroną filmu jest muzyka, zupełnie się z tym stwierdzeniem nie mogę zgodzić...
Muzyka jest bardzo dobra
Muzyka jest zrobiona profesjonalnie i robi znakomite wrażenie. Mam wrażenie, że zastosowanie chórów odrobinę wzorowano na Epizodzie I Gwiezdnych Wojen, tylko we Władcy Pierścieni poczyniono krok do przodu i wbudowano partie chóru w większe partie muzyki - z bardzo dobrym skutkiem! Szkoda tylko, że Enya w zasadzie nie zaistniała w samym filmie (napisy końcowe - to za mało), a przydałaby ścieżce dźwiękowej dodatkowego wdzięku i lekkości.