Obejrzałam ten film pierwszy raz w 2021 roku, ale efekty specjalne robią wrażenie. natomiast sam film, jest taki sobie. Idą, ktoś ich napada, później podniosła muzyka i idą dalej. chwyty reżyserskie, kiedy widz ma się wzruszyć nie są zaskakujące. muzyka trochę na siłę stara się stworzyć nastrój, który niekoniecznie wynika ze sceny. Klimat trochę za bardzo patetyczny. Duży plus za piękne widoki i bardzo przystojnego Vigo :)
Patetyczności nie mam co negować, bo trochę taka specyfika tej historii; pytanie czy trafia to do odbiorcy, czy wręcz przeciwnie.
Chwyty reżyserskie naturalnie występują i trudno by temu zaprzeczyć, ale równie trudno znaleźć film, który by ich nie miał, albowiem trochę właśnie na tym opiera się praca reżysera i różnica miedzy filmem, a nagrywaniem obrazu bez próby jednoczesnego opowiedzenia historii za pomocą zabiegów innych niż fabuła czy aktorzy. Można negować poprawność takich chwytów, można widzieć reżyserski zamiar zamiast odczuwać jego efekt; natomiast ich istnienie jest niezbędne i wcale nie ma konieczności by były zaskakujące, a wręcz częściej to klasyczne rozwiązania sprawdzą się lepiej niż próba oryginalności kosztem przekazu.
Co do muzyki mogłabym się jedynie czepiać, bo nie uważam podobnie jak ty, a wręcz bardzo doceniam tu soundtrack. Możesz podać mi jakieś przykłady jeśli chcesz, to byłoby łatwiej się odnieść. W każdym razie nie uważam by wybrzmiewała ponad sceny, a raczej dobrze je uzupełniała, a co za tym idzie nie przypominam sobie sceny w której klimat muzyki tworzyłby nastrój niewynikający ze sceny. Raczej zwykle jest on podkreślony (oczywiście również patetycznie, a jednak poprawnie).
W każdym razie rozumiem opinię jako całość. Do mnie klimat filmu trafia, będąc przy okazji bardzo fajną ekranizacją książki, ale zdaję sobie sprawę, że daleko mu do ideału, jak i jeszcze bardziej z tego, że do wielu ludzi klimat ów nie trafi.