Chyba dobrze zrobili twórcy najpierw kręcąc wszystkie trzy części a dopiero potem wypuszczając je po kolei do kina. Uniknęli w ten sposób częstego błędu, jaki jest popełniany w kontynuacjach, czyli ulepszania które w efekcie wychodzi na pogarszanie. Należy te trzy części traktować jak jeden około 8 godzinny film podzielony ze względu na KASĘ MISIU KASĘ i zalecenia okulisty. "Władca ..." jest równym filmem i głowę daję, że na "Powrocie króla" też się nie zawiodę.