No cóż...
Właśnie jestem po obejrzeniu wersji rozszerzonej LotR: TT (wersję podstawową oglądałem wcześniej wiele razy).
Co do samego filmu: wystawiam mu ocenę 9/10, chociaż zastanawiałem się też nad 10/10, ale to synonim arcydzieła, a ten film arcydziełem nie jest niestety.
A więc trochę konstruktywnej, subiektywnej krytyki:
- dualizm postaciowy: (zasada kontrastu) dobry/zły, tyczy się to KAŻDEJ postaci w filmie, może z wyjątkiem golluma (ale jego osobowość szybko wychodzi na jaw), nie znoszę tego u Tolkiena i w jego ekranizacjach;
- zbyt cukierkowo, baśniowo, brak wulgaryzmów, na siłę wpleciony wymuszony heroizm i sztuczne dialogi;
- czasem miałem wrażenie, że to komedia, a nie film fantasy. Czarny humor jest dobry, ale nie w nadmiarze;
- no i ciągle Sam mówi do najlepszego kumpla per Pan. No sory ale tu jest największe przegięcie całego filmu. Maksymalne oderwane od realiów przyjaźni.
Co do zalet, nie będę się rozpisywał, bo inni to zapewne uczynili wiele razy. Genialne sceny walki, oblężenie Helmowego Jaru (mniam), muzyka (miodzio), dobrze dobrani aktorzy.
Film potrafi przykuć widza i sprawić, że czujemy się jakbyśmy tam byli, niestety ja miałem takie uczucie max 30% filmu, reszta była jakby to powiedzieć "great but not good enough". Akcja albo za szybko albo za wolno, co przy wersji z napisami potrafi utrudnić seans.
Zapraszam do dyskusji.
Wiesz takie przyjmowanie tego jako arcydzieła nie jest do końca zasadne, jest to amerykańska superprodukcja, a takowe nie są wolne od wad...
Dyskutować warto.
Skąd taka bezkrytyczność? Film ma wady i to poważne. Niektórzy są zaślepieni i tego nie widzą.
"- dualizm postaciowy: (zasada kontrastu) dobry/zły, tyczy się to KAŻDEJ postaci w filmie, może z wyjątkiem golluma (ale jego osobowość szybko wychodzi na jaw), nie znoszę tego u Tolkiena i w jego ekranizacjach;"
właśnie smak jest wtedy gdy nie wszystko od razu wychodzi na jaw. postać boromira pewnie cie drażniła ale o to w tym chodziło
"- zbyt cukierkowo, baśniowo, brak wulgaryzmów, na siłę wpleciony wymuszony heroizm i sztuczne dialogi;"
gdzie tam cukierkowo było? u elfów? oni tak mają mieć
a baśniowo było bo to baśń, a bez wulgaryzmów , bo można zrobić coś z klasą i żeby się podobało. mi wulgaryzmy nie są potrzebne tak w filmach jak i życiu.
"- czasem miałem wrażenie, że to komedia, a nie film fantasy. Czarny humor jest dobry, ale nie w nadmiarze;"
nie miałem tam powodu do śmiechu poza stopami hobbitów
- no i ciągle Sam mówi do najlepszego kumpla per Pan. No sory ale tu jest największe przegięcie całego filmu. Maksymalne oderwane od realiów przyjaźni.
tu się zgodzę, na początku myślałem że to wina tłumaczenia. widocznie taka jest wola Tolkiena i trzeba ją uszanować. jest coś specyficznego co wybaczyłem temu filmowi za jego genialność
Mi też się nie podobał dualizm, przesadna epickość(której nie ma w książkach), Oraz niedożeczności (elfy w rogatym grodzie itp).
Mimo to uważam, że film ten jest bardzo dobry, jeden z najlepszych filmów
fantasy jakie powstały oceniłem na 9
Pozdrawiam Ivalor
Zwróciliście może uwagę na to, że cała saga Władcy Pierścieni jest uboga w czołówkę, gdzie są wymienione wszystkie postacie? Mam nadzieję, że ten film Wam się spodoba:
http://www.youtube.com/watch?v=cEzq_7xTuv0
Miłego oglądania;)
Ja mialam kilka powodów do smiechu, ale tylko w wersji rozszeżonej:
-gdy po zdobyciu Isengardu Merry i Pippin znaleźli baryłki z fajkowym zielem i przedrzeźniali drzewca;
-rozmowa Legolasa z Gimlim po zakończeniu bitwy-"podsumowanie wyników".
Co do Sama, który mówi do Froda per Pan, przychodzi mi do głowy, że:
-albo to przyzwyczajenie, w końcu Sam pracował dla Froda
-na początku wyprawy (wg filmu) cały czas Frodo, pomimo przywiązania Sama, jest "pracodawcą" i nie zauważając (bądź nie zdając sobie sprawy ze)zmiany relacji między nimi Sam cały czas mówi per Pan.
Poza tym stopniowo "z czasem" coraz rzadziej tak mówi.