No cóż. Dla tych, co nie czytali książki - fajna bijatyka. Dla tych, co sięgnęli po lekturę i przeżyli to po Tolkienowsku - katorga. Na palcach jednej ręki można wymienić to czego nie zmienili i nie zawalili, ale główny mój zarzut dotyczy tego, że filmowcom nie udało się zachować bezkrwawego widowiska. John Tolkien opisując sceny bitew i pojedyńczych walk nie opisywał ich tak: "Zabić! Krew się leje! Zabić!". Udało mu się uniknąć błędów twórców filmu. Dodatkowo tak zmienili fabułę, że albo Powrót Króla nie będzie Powrotem Króla, albo będą musieli większość odkręcić w trzeciej części. Po co? Muszę przyznać, że z wielkim niepokojem wypatruję trzeciej części sagi o Śródziemiu, czy też sagi o niechcianej odpowiedzialności (czego filmowcy zdają się nie zauważać).
Zgadzam się
Zgadzam się z Tobą w 1000%. Ja też przeżyłem wielki szok, choć maniakiem Tolkiena nie jestem.